Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

żołnierz o zmęczonym wschodzie słońca
gruntownie sensownie powątpiewał we frazę
"mi strzelać nie kazano"
przecież tysiące kul świszcze na froncie
przecież przeżycie albo on albo ja; wyżywienie

Zatem strzelał
(nawiasem mówiąc mu akurat kazano)

I były na okoliczność dowody niezbite
w postaci wielorazowych sennych koszmarów
krzyki szlochy pełne rozpaczy po nocy
oraz zlane gorącym potem poduszki i poranki

I bolał
(roztrzęsione oczy widziały rozdzierane serca)

Że jak już się uspokoi, a w końcu kiedyś musi
nie będzie jak z ludźmi się ładnie przeprosić
że tamte zaświaty nigdy już mu nie wybaczą
rosły i rosły w nim trauma i czarna rozpacz.

Seranon, 26.04.2024r.
 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Przejmujący wiersz. 

Myśli i uczucia w nim zawarte to czysty zespół stresu pourazowego (PTSD). 

Właśnie weterani wojenni i osoby, które doświadczyły jakichś ciężkich przestępstw,

także w sposób chroniczny, często na niego cierpią. I od samego początku,

zaraz po skończeniu traumy, dla ich własnego dobra, powinni być objęci opieką i leczeni. 

 

Z psychologicznego punktu widzenia Peelowi polecam wybaczyć przede wszystkim sobie,

ukochać siebie, zdezorientowanego, pogubionego i postawionego w tragicznej sytuacji człowieka,

który nie mógł nic zrobić. Wiem, że to łatwo się pisze, ale to chyba jedyna właściwa droga do życia. 

Smutno mi po czytaniu.

 

Choć, abstrahując od sytuacji lirycznej, mam pewne sugestie. 

Jeśli chcesz je poznać, to daj mi znać, czy wolisz w komentarzu czy wiadomości prywatnej. 

Nie chcę być impertynencka i wstawiać ich tu per fors w komentarzu. 

 

Deo

 

 

Opublikowano

@Deonix_ Deo, dzięki za troskę, ale zostawmy. Niektóre "strzelanki" miały miejsce ze 20 lat temu. Niektóre we wspomnieniach marginalizują się i maleją i relatywizują, a inne urastają do czegoś co w tym kształcie w ogóle nie miało miejsca. Zresztą w tym wierszu nie jestem raczej alter ego peela. Choćby dlatego, że śpię codziennie ze 12 godzin i bez kitu śnią mi się same piękne i interesujące sny... Już nie mówiąc o tym, że mi akurat terapie niemalże wcale nie pomagają i sa tylko jakąś taką nieprzyjemną wariacją dotyczącą tak naprawdę rozdrapywania ran i blizn i jątrzeniem i odzieraniem z tajemnic... A i z wybaczeniem też się spotkałem także jak mawiają gra gitara i luz...

@Deonix_ No i bardzo polecam swoje teksty z kategorii lżejsze i weselsze ;)))

Opublikowano

@Leszczym

No ok, to wszystko jasne ;)

Miałam nadzieję, że Peelem nie jesteś. Zawsze staram się oddzielać Peela od autora,

ale tak mi się jakoś niefortunnie napisało, jakbym tego nie robiła. W Twoje życie nie mam zamiaru ingerować ;)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A tego to akurat zazdroszczę, bo ja w swoich snach rzadko mam coś ładnego. 

 

Pozdrawiam 

 

Deo

 

 

 

Opublikowano

@Deonix_ Rozumiem. Też tak czasem mam, że nie odbieram wierszy alegorycznie tylko personalnie. Właściwie mam tak bez przerwy, ale w piosence Johny Casha natrafiłem na figurę "siedzenia na fotelu kłamcy". I jak tak patrzę na swoje i nie tylko swoje skromne teksty po prostu jestem zwykłym kłamcą. Są szczere i na bazie, a jednocześnie kompletnie nie moje i poprzekształcane i bywa że pozmyślane... Moje komentarze też takie są podobnie jak moje fb (nick Michał Leszczynek). Dopiero się tego uczę, ale mam wrażenie, że my wszyscy tutaj nie jesteśmy swoimi tekstami. A już z całą pewnością i mimo płaszczyzn tzw. szczerości ja nie jestem tą niekiedy wątpliwą kolekcją swoich 800 tekstów od smutnych po wesołe, od ciężkich po mam nadzieję najlżejsze, od zakochanych po totalnie obrażone na miłość... Powtórzę jestem pełną gębą kłamcą. I oczywiście również pozdrawiam...

 

Michał

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...