opium zabiera mi oddech
zapominam
że nogi ci śmierdzą czasami
jak ich nie ułożysz w poprzek życiorysu
różanego krzewu
po relanium wiotczeją mi mięśnie
kegla ale uśmierzam ból (istnienia) klozapiną
heksobarbitalem lub dopaminą
to dla mnie pestka
przy tym jak wychodzę w przyszłość
myląc lakierowanie ze szlifowaniem
i ciągle nie mogę ci zrobić
uwieńczonego sukcesem loda
znieczulam się morfiną
na twoje ręce
wytrwale błądzące po językach sąsiadów
którzy wśród winorośli mogliby donieść na twój pociąg
do mojego łóżka
w hospicjum