Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Wędrowiec.1984 Tak po prostu jest między ludźmi. Żeby rozmowa się podtrzymała to ta druga osoba musi czegoś oczekiwać i mieć przesłanki, że to otrzyma. Podpowiem, że panienki nastawione na korzyści materialne są naprawdę cholernie rozgadane, że aż można sobie pomyśleć, że im zależy... Ale chodzi tylko o kasę.

Innymi słowy: Jeśli druga osoba nie może od Ciebie nic faktycznego uzyskać to sobie Ciebie oleje. Mnie to także smuci bo to oznacza, że jest się mało wartościową osobą :-(

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

@Tectosmith Zadziwiające, że nie można tak po prostu porozmawiać o nauce, historii... od razu trzeba miec na uwadze korzyści drugiej osoby. Rzeczywiście, dziwny jest ten świat.

 

W zasadzie, pozyskana informacja to również korzyść, ponieważ rozmówca staje się o nią bogatszy. 

 

Hmm... relacje międzyludzkie są naprawdę skomplikowane.

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wędrowiec.1984 Interesowność rzeczą ludzką jest i tyle.

O nauce nie porozmawiasz bo ktoś Ci walnie, że jest kreacjonistą i szlag trafi całą ewolucję a przyznaję, że to bardzo ciekawy temat.

O historii też nie pogadasz bo wiedza na ten temat jest ograniczona do tego, że Niemcy chcą nas wykupić i sprzedać. Idę o zakład, że niektórzy nie mają pojęcia o początku i końcu Drugiej Wojny Światowej, nie wspominając o pierwszej. Ja też już zapominam ;-)

Relacje między ludzkie są naprawdę proste: Jeśli nic nie mogę od Ciebie uzyskać to po co mi czas tracić?

Ja na przykład jestem tak zatwardziały w swoim ateizmie, że nie dogadam się z większością Polaków. No i dobrze :-)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czytałem, że w realu nazywa się to ghosting, czyli po pierwszej, czy którejś randce. druga strona znika i zaciera ślady.  Dawniej, może niedokładnie zwano: wyjściem po angielsku. Może nie ma ochoty, coś uraziło, a nie miał / a ochoty wyjaśniać. W takim przypadku nie drążę tematu i przyjmuje do wiadomości, ze z drugiej strony brak chęci na kontunuowanie tematu, znajomości. 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

@Wędrowiec.1984 ... to smutny sonet - orgowy (?) - bo tak zrozumiałam jego treść.
Zachęca się własnymi 'komentarzami', może nie zawsze trafionymi, ale jednak zostaje słowo

pod jakąś treścią, gdy tymczasem inni, tylko.. wrzutka i... cisza. To chyba nie tak powinno działać, albo ja jestem jakaś nienormalna i może znowu stanę się czyimś wrogiem. 
Treść sonetu i to, o czym 'mówi',  bardzo mi się podoba. Kiedyś, także pokusiłam się o wierszyki, które miały zachęcić innych... głupia kobieto (to do siebie samej), liczyłaś na cuda (?).
Zawsze będę wdzięczna osobom, które pomimo bierności innych, próbują zostawiać szczere posty tym, którzy chcieliby zaistnieć na orgu.

Wybacz, że akurat u Ciebie, ale musiałam to z siebie wywalić, to 'boli', po prostu.
Pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Nata_Kruk To jest sonet o tym, że czasami rozmowa, prowadzona przez komunikator czy maila, się urywa, zupełnie nie wiadomo dlaczego. Wydaje się, że fajnie jest prowadzona, aż tu nagle treści w odpowiedzi są coraz mniejsze, by w końcu zniknąć. 

 

Co do tego, co napisałaś: tak, bardzo lubię kiedy ktoś zostawia komentarze pod moimi utworami. Zauważyłem, ze mam kilku swoich czytelników, co mnie niesamowicie cieszy. Sam, kiedy czyjś utwór mnie zainteresuje, próbuję się dopytać, czy zostawić pod nim coś więcej. 

Opublikowano (edytowane)

Wychowałam się bez żadnego telefonu, stacjonarny w domu pojawił się w połowie podstawówki, obowiązywały listy, ew. krzyki pod klatką. Komórkę, a wcześniej pagera miałam na studiach, maile pisało się z BUW-u. Nawet nieco irytuje mnie ogólne oczekiwanie odpowiedzi w minutę. Myślę, że to wynika z szybkości przekazu informacji i narzędzi do tego stosowanych. Rozumiem, że młodsze pokolenia wyrosły w tej kulturze i potrzebie, ale ja nie.
Mam problemy z utrzymaniem uwagi na ludziach, czy to prywatnie, czy biznesowo. Nawet swoimi wierszami szybko tracę zainteresowanie. Z wąskim gronem bliskich kontaktuję się na bieżąco, reszta wymiany ze światem jest zależna od mojego skupienia na pracy, potrzeby kontaktu, kondycji psychicznej. Przebodźcowanie też sprawia, że nie mam ochoty na żadnych ludzi, a nawet własny kot irytuje, oczekując głaskania. Z drugiej strony nie wkręcam się w brak odpowiedzi od innych, bo mogą mieć tak samo. Jak przyjdzie czas i energia, będzie odpowiedź od innych i świata. Samotność to niezależny byt, w spectrum czy bez. To potrzeba kontaktu. Spectrum nie ma tu znaczenia, ew. jest próba zrozumienia mechanizmu. Pozdrawiam, bb

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@beta_b Rozumiem, wychowałem się na wsi. Komórkę dostałem kiedy poszedłem na studia. 

 

Ot, zwyczajnie częstokroć zastanawiam się, dlaczego ciekawa rozmowa tak nagle się kończy, zupełnie bez żadnego pożegnania itp. Jako rozmówca, jestem wtedy zawieszony w powietrzu, bo nie wiadomo co się stało.

 

Czasami mam wrażenie, że odstraszam rozmówców, choć to bynajmniej nie jest moim celem. Ot, próbuję zwyczajnie czegoś ciekawego się dowiedzieć na interesujące tematy. No i w sumie często nie chodzi nawet o to, że ktoś nie odpowiedział po jakimś tam czasie, tylko że w ogole już się w temacie nie odezwał. Dziwne to jest. Hmm...

 

Pozdrawiam również 

 

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewnie tak.

Ja też mam takie doświadczenia jak i Ty i pewnie każdy z taką osobą się spotkał.

Ja osobiście mylę, iż tu brak czasu głównie za tym stoi.

Ludzie są zalatani i nie mają go dla innych, a nawet dla siebie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście. Dzielę samotność na dobrą i złą. Pierwsza pozwala się wyciszyć, wydobyć umysł z meltdownu, zgłębiać pasję, skupiać się, odkrywać wszechświat, pisać wiersze, studiować historię. Druga natomiast wprowadza uczucie cierpienia. To niemożność wyrażenia siebie, tak by zostać zrozumianym, to chęć porozmawiania o swoich pasjach, ale okazuje się, że nikt o tym nie chce słuchać. Uwielbiam samotność, jest przecudowna, ale tylko ta pierwsza.

Być może, choć to pewnie jeden z przypadków.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...