Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Twa potęga lordzie ciemności
Spowija me skarpety leżące w brudach do prania
Niegodne twej masakrującej siły
Zginą w holokauście bębna pralki

Czarno, czarno i krwawo
Odbija mi się o szatanie
Ta lukrecjowa lizawka
Którą w niecnym przypływie Abramelusa
Wyrwałem małemu dziewczęciu

Dlaczego o diabolusie karzesz tak srogo swego sługę?
Czyż nie chodziłem w koszulce z nieczytelnym napisem
Szatańskiego zespołu muzycznego?

Och na koniec daj posmakować
Tego splugawionego owocowego dropsa z ust twoich
Niech i ja poczuje jego smak
Namaść mnie o przenajsroższy
Swym paznokciem od lewej stopy

Opublikowano

dziwny tekst, dla mnie to nie poezja, ale ok, niech będzie, rozpatrzę go w innych kategoriach...

pierwsza strofa, choć nie idealna, coś wprowadza nowego...
choć osobiście holokaust (samo słowo) nie da się powiazać z pralką (holokaust, inaczej shoah, ofiara całopalna) , przyznasz że dziwnie to brzmi razem

zwróć uwagę też na podział stroficzny, wielki w tym jest chaos, zero konsekwencji czy pomysłu...

zresztą, dalej tekst jest po prostu nudny...jakieś dziwne, wymyślne zdania, dla mnie tylko psują przekaz...archaiczna forma, zestawiona z 'mroczną' treścią i jeszcze do tego holokaust...

dla mnie tragedia...

ale przeczytalam:)

pozdr. Agnes

Opublikowano

wydaje mi się że chodziło o to żeby zestawić ze sobą sprzeczne słowa,żeby wszystko brzmiało tak jak brzmią te serio pisane wierszydła-straszydła. O to chodzi w pastiżu- prześmiewczym wytworze,który wyśmiewa coś co inni biorą na serio. Nazwałam to pastiżem, bo to stwarzanie tandety właśnie w celu wyśmiania.

Opublikowano

do ot_i_anki - taki utwór to pastiSZ, a nie pastiŻ:)

Ogólnie podoba mi się idea utworu, lecz sam utwór nie bardzo. Moim zdaniem lepiej by sie prezentował w formie piosenki [o ile na prawdę musi istnieć] z jakąś zabawną muzyką - ale trzeba by to bardzo, bardzo dopracować...

użycie słowa "holokaust" nie bardzo mi się podoba - nie jest to zabronione określenie, jednak zostało użyte, moim zdaniem, kompletnie bez sensu - jak pisał ktoś wcześniej, "holokaust" to całopalenie, ofiara - a nie wiem co w pralce sie pali oprócz kontrolek [chyba, że ona sama płonie, co mogłoby być całkiem niezłym tematem zabawnego wiersza:)]. Jeżeli chciałeś przedstawić zagładę, to jest duż innych, lepszych określeń na to zjawisko...

Aczkolwiek jest to ciekawy, nowy, świeży pomysł, życzę podobnych, lecz lepiej wykonanych:)

pozdrawiam

Opublikowano

Kolego, dla brudnych skarpet miejscem holokaustu, czyli również zagłady, jest właśnie pralka. Pierwszy i ostatni raz cos tłumaczę, nie jestem poprostu madralą tak jak niektórzy.

Opublikowano

ja bym powiedział, że pralka jest miejscem oczyszczenia, a nie zagłady - holokaust nie wydaje mi się tu na miejscu, to określenie moim zdaniem nie pasuje do przedmiotu.

Moim zdaniem holokaust nie jest synonimem zagłady - owszem, oznacza zagładę, ale nie każdy jej rodzaj.

wada - usterka - awaria - złamanie

Który wyraz nie pasuje? Wszystkie określają jakieś awarie, ale złamanie nie jest tak ogólnym pojęciem jak reszta.

Wyraziłem tylko moje zdanie, nie domagam się zmiany lub usunięcia tego utworu ze strony, to jest Twoje dzieło - ja je tylko opiniuję:)

pozdrawiam:)

Opublikowano

Ha! Tekst zaje... fajny. Serio. Nic mi nie przeszkadza i rozumiem, że tutaj holocaust odnosi się tylko do brudu skarpetowego jako symbolu niezależności mlodych i gniewnych wyznawców Szatana. Całopalenie... czy nie wiąże się w prosty sposób z oczyszczeniem?
Już po tytule wiersza widać, czego można się spodziewać w treści: "mam czternaście lat, zabieram słodycze małym dziewczynkom i jestem szatanistą (sic!). Staram się bardzo i nawet noszę odpowiednią koszulkę, a do tego smaruję sobie otwór gębowy lukrecją, żeby to wszystko nabrało odpowiedniego smaku."
Nawet lukrecja jest dwuznaczna. Pamiętajmy o Lukrecji Borgia - kobiecie łagodnej jak baranek w porównaniu z peelem.
Dawaj jeszcze - wbrew pozorom nie do śmiechu ten tekst. Zajrzyjmy głębiej, a zobaczymy rzeczy dziwne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymAlbo i nie :) Któż to wie :) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...