Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

WĘDRÓWKA DUSZ
(Z cyklu opowiadań /trochę/ fantastycznych – /mało/ naukowych)


* * *

Solidnie osadzone, metalowe drzwi otworzyły się topornie. Białe, ostre światło jarzeniówek wypełniło niewielką celę. Anachroniczne oświetlenie, wciąż znakomicie spełniało swoje zadanie. Siedzący na pryczy Adam Wilder zmrużył oczy i odruchowo zasłonił je dłonią. Przyzwyczajony do półmroku potrzebował chwili, żeby zaadaptować się do nowych warunków.
- Wstawaj! – rzucił ciemny kształt skąpany w świetle.
Zrobił jak mu kazano. Wyprostował się, złączył równo stopy, dłonie bezwładnie zwiesił wzdłuż ciała. Trzej mundurowi stłoczyli się wokół więźnia. Kroki, odbijające się echem od ścian, zbliżały się systematycznie. Zamilkły, wraz z pojawieniem się elegancko ubranego oficera Służb Bezpieczeństwa. Był wysoki, o iskrzącym spojrzeniu i szpakowatych włosach. Surowe rysy twarzy przeorane z rzadka zmarszczkami dodawały mu charyzmy. Nie zwracając uwagi na idealnie skrojony garnitur, oparł się o jedną z zapuszczonych ścian. Wsunął żylaste dłonie w kieszenie.
- Witaj. – powiedział chłodno. - Nie rozumiem po co wracasz. Nie lepiej było zostać w Indiach?
- Okoliczności zmusiły mnie do powrotu.
Mężczyzna oparty o ścianę uśmiechnął się kpiąco.
- Szczerze powiedziawszy miałem nadzieję, że na dobre tam przepadłeś.
- Miałem taki zamiar Robercie. – odgryzł się Adam Wilder. – Kultura, filozofia... Indie są fascynujące! – ciągnął dalej, starając się nie okazywać lęku, jaki wzbudzał w nim Robert Sharp. – Ludzie tam wierzą, że dusza migruje przez różne gatunki w cyklu narodzin i śmierci...
- Wędrówka Dusz. – wtrącił Sharp.
- Tak, zapomniałem... – zaciął się. – Zapomniałem, że w młodości studiowałeś teologię.
Cisza.
Przekonany o przewadze oponenta Wilder, poczuł jak uginają się pod nim kolana. Z jakiegoś powodu, szpakowata postać stanowiła dla niego zagrożenie.
- Wierzą, że ludzie przykuci są do koła narodzin i śmierci. – podjął temat Sharp. – Wędrują przez osiem milionów czterysta tysięcy gatunków, żeby wyrwać się z niewoli materialnego cierpienia.
Beretta, wyciągnięta z kabury i wymierzona w stronę Adama Wildera, wystrzeliła.


*


Robert Sharp rozsiadł się wygodnie w fotelu z syntetycznej skóry. Wyjął z kieszeni paczkę mentolowych Marlboro z domieszką marihuany, odpalił jednego. Wydmuchując dym nosem, przeciągał papierosa do momentu, aż popiół spadł na papiery walające się po biurku. Roztarł paproch dłonią, zerknął na tytuł: „Filozofia Indii - Wpływ Nauk Wedyjskich”. Otworzył książkę, z wetkniętym pomiędzy strony ołówkiem. Zaczął czytać od zaznaczonego fragmentu.
„Ktokolwiek znajduje się w obrębie energii materialnej, podlega jej ścisłym prawom i na ich mocy musi przechodzić przez sześć...” – zaciągnął się. – „...etapów egzystencji: narodziny, okres wzrostu, okres trwania, wytwarzania produktów ubocznych, dezintegracji i ostatecznie śmierć. Nikt, kto wszedł w kontakt z naturą materialną, nie może uniknąć tych sześciu przemian. Nikt w świecie...”
- Panie Sharp! – przerwał mu wydzierający się metalicznym głosem interkom. – Mamy kolejnego!
- Zaraz będę. – odpowiedział Sharp, trzymając palec nad bezdotykowym włącznikiem na podczerwień.
„...Nikt w świecie materialnym – ani półbóg, ani człowiek, ani zwierzę, ani roślina – nie może zatem żyć wiecznie.”
Zamknął książkę, zgasił papierosa w popielniczce z substytutu szkła i wyszedł.



Winda o napędzie hydraulicznym, szybko pokonała kilka poziomów. Po osiągnięciu celu, to jest dotarciu do kondygnacji więziennych, drzwi rozsunęły się. Sharp ruszył jasnym korytarzem, z szeregiem boksów więziennych po obu stronach. Jedna z jarzeniówek, przepalając się, mrugała nieregularnie. Młody oficer usłyszał kroki, odwrócił się, zasalutował.
- Czy są wyniki wstępnego porównania?
- Przyszły przed kwadransem! Zestawiliśmy kody DNA i zapisy fal mózgowych. Wyniki są pozytywne.
Robert Sharp odesłał podwładnego do jego zajęć, po czym wszedł do jednej z cel. Stojący na środku i otoczony przez trzech agentów mężczyzna, wydawał się przestraszony. Sharp zaczął przetrząsać żylastą dłonią kieszeń, w poszukiwaniu papierosów. Po chwili dym wypełnił mu płuca.
- Ile jeszcze razy będziesz wracał?
- Co to wszystko znaczy? – zapytał drżącym głosem więzień. – Jakim prawem mnie tu trzymacie? Właśnie wróciłem...
- Z Indii. – dokończył Sharp.
- Tak. Ale co to wszystko znaczy Robercie?! Dlaczego jestem aresztowany?!
- Pamiętasz kiedy się poznaliśmy? – Sharp zignorował pytanie. – Zawsze zwracasz się do mnie po imieniu.
- Nie... – wyjąkał skołowany. – Nie mogę sobie przypomnieć.
- Pewnie dlatego panie Wilder, że tak naprawdę, nigdy się nie poznaliśmy. – zaciągnął się. – Próbowałem to zrozumieć. Podobno zarówno przez złe, jak i dobre działanie, popadamy w niewolę materialnego cierpienia. Należy więc pragnąc takiego działania, które uwolni nas od wszelkich rezultatów. Nie ważne czy to dobrych, czy złych. Mamy jednak tą przewagę, że gdy dusza zajmuje nowe ciało, może zabrać ze sobą część wspomnień i doświadczeń z poprzedniego życia...
- Nie rozumiem! – przerwał mu Adam Wilder. – Czy próbujesz mi powiedzieć...
- Że musiałeś nie żyć? Tak. – dodał spokojnie Sharp.
Źrenice Wildera rozszerzyły się, oddychał ciężko, a jego dłonie drżały.
- Jesteś czymś, co nie powinno istnieć. – ciągnął dalej Robert Sharp. – Nie tylko nie udało Ci się wyrwać ze świata materialnego, ale zamiast kontynuować swoją Wędrówkę Dusz, wracasz w postaci jaką posiadałeś, gdy umarłeś po raz pierwszy.
Sharp zgasił resztkę papierosa podeszwą buta. Wymierzył z przeznaczonej dla koneserów Beretty Steel-I, pociągnął za spust.

Opublikowano

To moje pierwsze opowiadanie, więc będę wdzięczny za wszelkie komentarze i uwagi, które mogą mi pomóc w przyszłości. A co do cyklu opowiadań , to jeszcze go nie ma, ale może kiedyś powstanie ;)

Pozdrawiam,
Asura.

Opublikowano

Na s-f znam się jak prosię na gwiazdach, więc nie będę markował, że jest inaczej. Nie czytałem wcześniej nic, co zamieściłeś, więc jestem bardzo przyjemnie zaskoczony poprawnością językową tekstu. Naprawdę nie aż tak czasto się tu zdarza, żeby było gładko i sterylnie, zatem - wyrazy uznania. Od strony zawartości tekst wygląda bardzo konwencjonalnie, tzn. mam na myśli: gdybym chciał napisać opowiadanie science-fiction to pewnie też wyglądałoby ono w ten sposób. Zderzenie Wed z przyszłością rzeczywiście intrygujące, nie spotyka się Wed często poza obrębem modernizmu.

Żadnych znaczących uwag. Czołem.
F.

Opublikowano

Witam.

Bardzo dziękuje za wasze komentarze. Na pewno zmotywują mnie, by nie poprzestać na tym jednym opowiadaniu. Tym bardziej się cieszę, że są pozytywne ;)

Pozdrawiam,
Asura.

Opublikowano

Witam.

Dzięki wielkie za kolejne komentarze. Ogromnie się cieszę, że podoba się wam moje opowiadanie :)

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
Asura.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Manek zazdroszczę wirtuozerii słowa, a temat też dobry jak każdy liczy się to, jak to się napisze Z pozdrowieniami kredens
    • Znów leżę w samotności Nikt mnie nie zostawił, on wciąż jest blisko Ale ja myślę o swojej przeszłości Patrzę na kochanka, rękę trzymam nisko   Dotykam jego dłoni, trzymam ją bezpiecznie Wcześniej tak nie było, kiedyś tego nie miałem Dotyk, miłość , ciepło , zgoda, zaufanie To było czymś czego zawsze chciałem   W przeszłości jedyne co dostawałem Dotyk bez zgody, ciepło prawie nie istniejące Teraz tak wiele dostaje, nigdy się tego nie spodziewałem Nareszcie powstają, moje granice tak przyciągające   Siadam do pionu własne ramiona trzymam Mój piękny wstaje, spogląda na mnie znajomo "Czy coś się stało?"pytanie zadaje, obietnicy dotrzymam "Znów uzależnienie..." Mówię, pozostając nieruchomo   Dłoń czuje na karku, "Nie martw się mój drogi..." Wzrok podnoszę na chłopaka wiedząc co to znaczy "Przepraszam...." Odpowiadam, pocierając dłonią o nogi Całuje mój policzek, wiem że nikt tego dobrze nie przetłumaczy   Obejmuje delikatnie chłopca mego Cichym głosem się zwracam " czy tutaj mogę?" "Pewnie" słyszę po chwili, jest w tym coś intymnego Przysuwam się bliżej niego , spoglądam na podłogę   Jego palce z moimi się splatają Drugą dłonią własnego uda dotykam On mi daje pewności, moje własne ruchy pytają Powoli, ostrożnie na własne pozwolenie czekam   Gdy już je dostanę, moja własna ręką wyżej zawędruje Zacznę lekko, delikatnie on mi odwagi dodaje Dłoń chłopca mego ścisne, mocniej ją przytrzymuje Walczę z samym sobą, myślę o tym co właśnie dostaje   Po chwili zatrzymuje, rady już nie daje "Przepraszam..." Mówię ze szklanymi oczami "Nie martw się piękny..." Trzymać mnie nie przestaje Łzy kąpią po twarzy, nie radze sobie z własnymi potrzebami   Mój chłopiec mnie tuli, w jego objęciach zostaje Dłoń trzymam wciąż mocno, nie puszczam nawet na chwilę Kochanek wstaje, drugą swą dłoń mi podaje Czeka aż wstanie mówiąc że moment mu umilę   Idę z nim w stronę kuchni, ręki nie puszczam Myje swą dłoń, on czarną herbatę parzy Daje mi kubek, już widzę ile dla niego oznaczam Robi co ja kiedyś, wiem jaką miłością mnie darzy   "Kocham cię mocno..." Mówię przez łzy ostatnie "Ja ciebie też." Mój chłopiec odpowiada Całuje mnie on w policzek delikatnie Czułość, piękną przeszłość nam zapowiada
    • Jak pokonać i zwalczyć Ten kryzys zaufania do ludzi Porządne tąpnięcie wiary Ale ja ich rozumiem Wszak lepiej jest przyjaźnić się --   -- Z ludźmi pełnosprawnymi Bez problemów zdrowotnych Żyć, łudząc się, że są „idealni” Przecież to nie wstyd pokazać się Z nimi na ulicy.   Nikt nie będzie wytykał ich palcami. Ich mleko jest bielsze I słodsze niż miód Wielokwiatowy i różnokolorowy Zbierany w pocie czoła przez pszczoły.   Nie oczekuję od ciebie Że zmienisz zdanie Przecież masz klapki na oczach Z fascynacją wpatrujesz się W ludzi pełnosprawnych.   Warszawa, 9.05.2025          
    • @Marek.zak1 Marku żeby kontynuować trzeba też przypomnieć co było wcześniej, dziękuję za Twoje słowa.
    • W duchu Pana Tadeusza, a przypominam sobie podobne wiersze z Beja. Z przyjemnością czytam, bo czuć autentyczną miłość do tego, co tam zostało. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...