Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chyba jakaś senna wizja czyśćca z optymistyczną puentą. Tutaj mam uwagę, bo mistrz  Yoda, a zapewne inne dobre duchy,  które mają ratować, nie próbują, tylko to robią, co po angielsku brzmi oczywiście lepiej:). 

 

P.S. chyba skażę od skazać:).

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Jacek_Suchowicz @Tectosmith Dziękuję.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyśćca nie, piekła. Podług doktryny chrześcijańskiej, dusza czyśćcowa jest już tak naprawdę zbawiona, ponieważ nie może zapaść się głębiej w grzechu i pójść do piekła, poniekąd tak, jak bohater wiersza. Przed piekłem może grzesznika uratować boże miłosierdzie, ale nie musi, ponieważ dusza może tego nie chcieć, skazując siebie samego na potępienie.

 

Bóg próbuje, przez miłosierdzie, wybawić duszę od piekła. Dlaczego próbuje, a tego po prostu nie robi? Ponieważ, podług chrześcijaństwa, gdyby to zrobił za grzesznika, pozbawiłby go wolnej woli.

 

A dziękuję, Marku. Naturalnie masz rację. Poprawiłem. :-)

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wędrowiec.1984  Dzwonił Poe, chce z powrotem swój wiersz :P

Długie to strasznie, ale wytrwałem dzielnie do końca! Nie, żeby treść była nudna, w żadnym wypadku - wspaniały romantyzm! - po prostu nie mogłem doczekać się, by zobaczyć, jaka będzie puenta. I warto było na nią czekać! Zaskakująca, zupełnie się nie spodziewałem akurat takiej. Piękne!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Że mrocznie jest, jak w Kruku?

 

Dziękuję. Lubię czasami popełnić coś dłuższego, kiedy np. znudzą mi się sonety. No i lubię bohatera w beznadziejnej sytuacji, bo w sumie nie wiadomo, czy pozwoli Bogu się uratować. 

 

Fajnie również, że zaskoczenie mi się udało.

Opublikowano

Do  wiersza zrobiłam sobie  kawkę i na spokojnie przeczytałam. Dobrze się czyta,  smutna wizja  zawłądniecia przez demony narasta ze strofy na strofę  ale ...... na szczęscie puenta   daje nadzieję ;) Podoba mi się ....

Opublikowano

Ładnie. Czyściec to wymysł niebiblijny. Całkiem dochodowy :( Po śmierci już nic nie można. A Bóg na siłę nikogo nie męczy ratunkiem :)

Wiersz zgrabny.

Opublikowano

Wiersz jest bardzo sprawnie i dobrze napisany, płynny, buduje napięcie. Zastrzeżenie ew. mam do piekła, w kontekście współczesnych odkryć pedagogicznych. Jeśli jesteśmy dziećmi bożymi, a On nas prowadzi i chce wychowywać to działa groźbą. Podobno skuteczniejsze jest wsparcie pozytywne. Chętnie bym przeczytała, dlaczego warto iść do nieba. Piekło umiem sobie wyobrazić. A co do końcówki, to liczę jednak ma ratunek i dobre zakończenie. Pozdrawiam, bb

 

PS Aż się boję czytać wątki religijne, bo znów wkładam kij w szprychy. 

Opublikowano

@iwonaroma @Moona @beta_b Dziękuję. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ciekawa kwestia, rzeczywiście, no bo teoretycznie, Bóg jest miłością i chce zbawić każdego, a jednak częstokroć występuje straszenie piekłem. Może dlatego, że stamtąd nie ma już powrotu, a wieczność jest nieskończona? Nie umiem postawić się w pozycji Boga i trudno mi wyobrazić sobie, dlaczego używa takich, a nie innych metod. W ogóle kto wie, czy aby nie napisano na ten temat niejednej pracy teologicznej. Nie wypowiem się, ponieważ nie wiem.

 

Ja również. :)

 

Niech każdy wierzy w to, co uważa za słuszne. Na pewno nikogo nawracać nie zamierzam.

Opublikowano

@GrumpyElf Dziękuję. Wstęp urodził mi się, gdy jechałem samochodem do domu z pracy. Wieczorem dopisałem resztę. Później zostawiłem to, żeby poleżało, by przy kolejnym czytaniu wyłapać błędy. Poprawiłem trochę wczoraj wieczorem, no i jest. To w przybliżeniu, ponieważ ile dokładnie czasu, już nie pamiętam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A co jeśli Największą z iluzji Jest nadzieja i wiara Że gdzieś tam Wśród lepszych gwiazd Szczęście nas czeka   A co jeśli Tylko teraz i tutaj W czasoprzestrzeni życia Można z wyboru Smaku szczęścia W pełni doświadczać   A co jeśli Smutek to trwanie W wygodnym złudzeniu Kulawych okoliczności By nie żyć By się ograniczać
    • Czekam. Stoję w smudze słońca. Na podłodze. Na lśniącej podłodze. Na dębowej klepce pościeranej od tysięcy kroków w tę i z powrotem.   Od kroków szurających, ulotnych. Od kroków. Moich? Od kroków dawno przeszłych. Zaprzepaszczonych w odmętach dawno minionych epok i lat.   Całych dekad…   To tutaj. Albo i tam. Coś skrzypnęło. Zatrzeszczało w drewnie szafy, stojącego trema… To tutaj albo nigdzie… To musi być, gdzieś tutaj…   Stoję i nasłuchuję.   Stoisz razem ze mną. Niema. Stoisz obok, zwrócona do mnie profilem swojej jasnej, niemalże białej twarzy. Albo trochę z tyłu.   I mimo że czasami jesteś blisko, bądź dalej, bądź jeszcze w różnych ode mnie oddaleniach, zdajesz się istnieć wyłącznie w takich jakichś przeskokach nieruchomej figury, co się przemieszcza zrywami po szachownicy.   I zawsze jesteś do mnie zwrócona bokiem. Nigdy przodem. Widzę tylko twój bok. Policzek. Ucho. Nos...   I jesteś zimna jak posąg martwy, jak rzeźba wykuta z marmuru.   Jesteś w sukience. Chyba w sukience. Może to coś innego. Nie wiem. Albo w spodniach i w powyciąganym wełnianym swetrze.   Takim zwykłym. Zwyczajnym.   Kiedy zamykam oczy, widzę ciebie. Otwieram -- widzę… Jesteś wciąż obok. Jak ten cień co przerasta mnie pod wieczór.   Jesteś tu w ciszy. W szumie. W piskliwym szumie idącym od okna. Od drzew….   Stoję rzem z tobą. Stoimy… -- w milczeniu. W tym okrutnym milczeniu rzeczy. W tym pustym domu martwym jak omszony głaz.   W pulsującym szumie płynącej w żyłach krwi, który rozsadza uszy jednostajnym, rwącym wodospadem postępującej entropii.   Spójrz na mnie! Choć raz! Spójrz! Proszę…   Twoja nieruchomość przytłacza mnie niczym górski, szary masyw.   Milczenie odbija się od ścian, kiedy wpatruję się w połysk padający od okna. Bez ruchu. Bez najmniejszego poruszenia.   Naśladując ciebie, zapadam w letarg. W jakieś katatoniczne otępienie. Będąc na jawie? We śnie?   Od słońca. To idzie od słońca w tej całej rześkiej jaskrawości. Od słońca chylącego się powoli za koniuszki drzew.   Za chwiejące się nerwowo gałęzie, gałązki. Za dęby. Klony. Za strzeliste topole. Za nagie korony.   To wszystko od słońca chylącego się ku śmierci. Ku lodowatej otchłani nocy.   W porywach wiatru. W zimnych porywach… -- obłoki – prące, gdzieś do przodu, niczym poszarpane łachmany.   Podążające bez celu. Bez niczego   W pokoju. W przedpokoju. Na szafce leżące w nieładzie stare przedmioty matki.   Jakieś korale, łańcuszki…   Na szafce broszka, guziki, jedna spinka do mankietu koszuli ojca… Zdają się jarzyć jakimś wewnętrznym blaskiem, mżyć tymi szarymi pikselami białego szumu...   Na tym drewnie połyskuje słoneczna plama. Pada pod kątem. Migocze. Przesuwa się.   Nieruchomieje na profilu twojej twarzy.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-04-08)    
    • Do przyjaciół mych Obecnych, odeszłych Kieruje ten wiersz   Rzucam pęk słów  Zwartych na kartce Rzec ich nie potrafię    Ściskam wasze dłonie  Słowami obejmuje was W wyobrażeniu mym   Wątpliwej jakości wspomnienia Powoli już we mnie pływają  Upiększone, czasem zgorszone   Zawsze z tą samą bazą  Z wami moi drodzy Niezastąpionym składnikiem   Obecność waszą w momentach trudu Z pozłacanym skarbem utożsamiam  Choć nigdy okazać tego nie potrafiłem    Dziś odsyłam jedno słowo  Lekkie, lecz ciężkie w znaczeniu  Dziękuję! Nie zapomnę   
    • @jaś zasady:) trzymam się stereotypów:)
    • Któż chciałby być samotny, gdy odosobnienie i izolacja dorównują swą wagą cierpieniu?   Któż jest chętny by samemu kroczyć tą wyboistą i krętą ścieżką, kiedy dłoń nie ma się czego chwycić?   Gdzie indziej szukać szczęścia, jeśli spełnienie wydaje się tak odległe, a los nietrafnie rzucił kością?   Odpowiedzi tak dalekie, objęte mglistymi ramionami zza kurtyny nad moimi oczami rozmazują się w oddali.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...