Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 221


Rekomendowane odpowiedzi

                     - dla Belli i dla A.

 

   - Skończone - powiedziała Śmierć znacząco otrząsnęła dłonie. Mówiła tak zawsze wtedy - a więc tradycyjnie - przed postawieniem pierwszego kroku na drodze ku WszechWymiarowi. Wtedy, gdy przychodził czas, aby odprowadzić tam jedną z dusz. W tym jednak wypadku, jak już wiemy, zrobiła wyjątek. Z oczywistych przyczyn.

   - To jego wcielenie, owszem - przytaknął Jezus. - Pora teraz tej duszy zaznawać następstw podjętych wyborów. Zgodnie z zasadą, którą - jak najbardziej słuszną - często powtarza pierwszy z moich Aniołów, którego zresztą mieliście już okazję poznać. Mianowicie, że każdemu będzie dane to, w co wierzy.* Cóż: żądzą złota, przemożnym pragnieniem zachowania władzy, intrygami i kłamstwami obarczył swoją duszę negatywną energią do tego stopnia, że z czasem przestał wierzyć nawet w tego, którego uznał za Boga. A zaczął w słuszność tego, czemu poświęcał większość myśli: utrzymania władzy za wszelką cenę, intrygi i fałsz. I w nadrzędną wartość materialnych bogactw,  oczywiście. Co prawda, część tych decyzji podjął bez głębszego zastanowienia, wciąż jednak w dużej mierze były one świadome i chciane. Skończyło się to zatem tak, jak musiało.

   Śmierć westchnęła.

   - Dzięki Ci, Jezusie - rzekła - że pozwoliłeś mi nie towarzyszyć tej duszy w drodze ku zobaczeniu, do czego doprowadziło ją zamieszkiwanie w tym ciele.  Ale cóż: taka kolej rzeczy i naturalne konsekwencje wolnosci energetycznych wyborów. Po tym, co tam zobaczy i po tym, czego tam doświadczy - tu Śmierć wskazała normalnie już wyglądającą podlogę - zawróci w Twoją stronę. Chociaż stawanie się z powrotem świetlistą - czy, innymi słowy, powrót na Jasną Stronę Mocy zajmie jej sporo energetycznego wysiłku i czasu. Ale wszystko zgodnie z własnymi życzeniami. I z ciągiem podjętych decyzji. 

   - Śmierci, dzięki ci za przybycie - usmiechnął się do niej Jezus. - Doceniam twoją zgodę na nieprzyjemność, związaną ze znalezieniem się w pobliżu tej duszy.

   - Zawsze jest mi miło - odwzajemniła się szczerze - znajdować się w Twojej Obecności. Co zaś tyczy się jej - powtórnie wskazała podlogę - cóż rzec? Taka moja rola. Ale w tym wypadku... - mina Śmierci mówiła sama za siebie. 

   Spojrzawszy na nią, Soa powstrzymała się przed zadaniem pytania, które przez krótką chwilę postawić zamiar miała. 

   - Chcesz także wiedzieć - Śmierć uśmiechnęła się do niej - kiedy spotkamy się ten jeden szczególny raz. Nie zdradzam tego nikomu, więc jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, zapytaj swojego Mistrza. Ale mogę ci rzec, iż przed tobą jeszcze wiele, wiele czasu. Tak samo, jak przed twoim mężem - uśmiechnęła się ponownie. - Ale - zmieniła wątek - twój Mistrz pozwala mi powiedzieć ci, że podczas tej podróży spotkamy się jeszcze nie raz. 

   - Dziękuję... ci - Soa ukłoniła się lekko. 

   - Proszę cię bardzo - Śmierć uśmiechnęła się kolejny raz. - Jestem duchową istotą, jak wiele innych - odczytała pytanie w jej umyśle. - Ale możesz mnie dotknąć, jeśli chcesz. 

   Soa nieśmialo wyciągnęła rękę.

   - Nie bój się - zachęciła ją Śmierć. Wrażenie, które Soa odniosła przy dotknięciu, było całkiem przyjemne. 

   - To będzie właśnie tak - po chwili potwierdziła Śmierć, odpowiadając na kolejne nie zadane pytanie. 

 

   * Słowa Wolanda, wypowiedziane w jednej ze scen zorganizowanego przez jego świtę balu, przytoczyłem w dosłownym brzmieniu.

 

Cdn.

 

   Voorhout, 21. Listopada 2023. 

 

 

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...