Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ocean zapomnienia


Rekomendowane odpowiedzi

Cicho tak. Przechodzę w słonecznych prześwitach, co się zalęgły w gałęziach rozkołysanego

drzewa.

 

Gdzie tak idę?

 

Podążam powietrzem, niedomówieniem, wyszeptaną zaledwie chwilą.

 

W tych cienistych smugach zapomnienia,

w tych ramionach mrocznych i zimnych.

 

Czy ty

mnie…

Powiedz…

 

Ja szepczę, niosąc na ustach twoje imię.

 

I jeszcze, i wciąż, i raz jeszcze

w tej otchłani nieba.

Ptaki fruną w migocie blasku.

 

I mnożą się nawoływania, i dzielą.

Scalają na nowo w jeden pogłos życia.

 

Tak mi jakoś.

 

Gdzieś tutaj,

bądź gdzieś…

 

Przybywam z głębokich pokładów czasu, zbyt odległych, aby można je było przywołać

w pamięci.

 

Przybywam,

materializując się we śnie.

 

Po co?

 

Nie wiem, ale wiem, że wychodzę drzwiami

otwartymi na przyszłość,

następując próg

z cichym trzaskiem dębowej deski.

 

Spoglądam przez ramię i widzę przeszłość

(dawną teraźniejszość)

w wirującym kurzu zapomnienia.

 

W przedpokoju, w tym chwilowym bycie,

słońce kładzie ukośne promienie światła

na ścianie, podłodze,

na każdym sęku, pęknięciu, załomie…

 

… wbijającej się pod paznokieć drzazdze,

 kiedy ściskam, ściskałem

drewnianą poręcz schodów, dotykałem ramy obrazu, niczego…

 

Ja tu byłem,

nie będąc

wcale.

Bądź jestem.

 

Coś się pomieszało,

ugrzęzło w chaosie.

Spadło z łoskotem,

z brzękiem tłuczonego szkła…

 

I jeszcze

raz,

i wciąż…

 

Szło jak ginące z wolna echo,

długo, długo… odbijało się od sufitów, ścian…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-07)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...