Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W tamtym śnie i w tamtym…  A w każdym z nich TY.

 

Wiesz, jak to było?

 

W dusznej godzinie lata, wśród skwaru, pod baldachimem rozłożystych drzew, migoczących

słonecznych prześwitów…

Na asfalcie parkowej alei nasze ciche kroki, chrzęst żwiru, cienie…

 

Dmuchawce wokół nas, za nami… — wszędzie…

 

W rozpełzłej przy ziemi koniczynie trzmiele huczące basem, puszyściejące w przelocie

dzienne, wieczorne motyle.

 

Ptaki przepłukują

swoje gardła

w jeziorze nieba…

 

i spowite tęsknotą szepty

idą w podmuchach 

nadciągającego zmierzchu, co zwiastuje noc upojną i tkliwą.

 

Idziemy

obok,

razem…

 

Odbiegasz ode mnie na kilka kroków.

Przystajesz, bym cię pochwycił.

I pochwycona drżysz, drżąc w moich ramionach od czułości i łez, pragnienia zmysłów.

 

A kiedy chwytasz mnie za dłoń…

 

… przepływamy powietrzem, przepływaliśmy

jakieś bramy z paproci i kwiatów w gęstniejącej, miękkiej jak jedwab ciszy…

 

Byliśmy w Raju,

będąc jeszcze

i raz jeszcze

ten jeden, jedyny…

 

Czas tu nie ma znaczenia,

choć i tak zapętla się dziwnie, kołysze.

 

Jesteśmy, byliśmy, będąc albo nie będąc, albo  jeszcze…

 

Kiedy przechodziliśmy w teraźniejszość jasną smugą słonecznego blasku,

to wkraczając w przyszłość, tkwiliśmy jeszcze w przeszłości pełni sentymentalizmu

i wzruszeń.

 

Byliśmy

i będziemy,

albowiem będziemy…,

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-10-27)

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...