Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Giorgio Alani Przyznaję się, że się starałem. Dwie pierwsze zwrotki pojawiły się niemal natychmiast a dalej musiałem troszkę popracować. W trakcie pisania wyszła właśnie taka konstrukcja i starałem się później jej trzymać. Nie mogę jednak obiecać, że w kolejnych wierszach będę dążył do jakiejś formy. Po prostu różnie mi to wychodzi.

Przede wszystkim starałem się przekazać własne emocje i chyba mi się udało.

Bardzo dziękuję za tak obszerny komentarz i serduszko. Pozdrawiam Cię serdecznie :-)

 

@Corleone 11 @Natuskaa @poezja.tanczy

Bardzo Wam dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dla mnie to tekst o śmieci pisany emocjami.

Trochę źle się go jednak czyta przez brak sylabiczności. Mógłbyś wiersz ciut jeszcze doszlifować, pisząc go np. ze średniówką 5/6. Tu Ci daję przykład takiego tekstu:

Mógłbyś ewentualnie napisać 5/5. To kwestia wyboru.

No i nadużywasz słowa wciąż, a przecież są: nadal, ciągle, jeszcze...

Nie czepiam się, tylko proponuję. Zrobisz, co zechcesz, bo to Twój tekst.

 

Pozdrawiam. F.K.

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za miłe słowa. Każda osoba przejmuje się krytyką i nie da się tego przeskoczyć. Wychodzę jednak z założenia, że tekst nie musi być dla wszystkich i nie musi być idealny. Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)

Niechcący wprowadziłem Cię w błąd. Myśli mi gdzieś pouciekały. Wiersz faktycznie jest o miłości, ale nie tej damsko męskiej. O miłości do Życia? O miłości do Wszechświata? Miłości do Ziemi? Nie potrafię tego konkretnie określić. Na pewno jest o tęsknocie za jednością z tą właśnie Miłością. A zawód miłosny też maczał w tym palce.

Pozdrawiam ciepło :-)

Opublikowano

@Tectosmith

 

Dzień dobry, krótka ocena (nie mylić ze szkolną rozprawką, merytoryczną krytyką i jakąkolwiek recenzją) - melodyjny z romantyczną głębią, temat poboczny: dziękuję za wsparcie w walce z Sową (osobiście nie mogłem: miałem zablokowane konto na trzy dni i wbrew plotkom - nie uciekłem, oczywiście: na podstawie, jak zwykle, donosu), kończąc: święte krowy należy ignorować i nie zniżać się do ich poziomu walki, miłego dnia.

 

Łukasz Jasiński 

  • 2 tygodnie później...
  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Natomiast ja lubię czytać Twoje absurdalne teksty czy są z morałem czy też bez. Pozdrawiam :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Mówi się, że chwytaj tonącego za włosy, no dobra, ale co w przypadku, gdy tonący jest łysy. ;)
    • Smutek rozdziera serce me, bo dwa nasze serca zrobiły krok w stronę piekła. Oddaliły się od siebie, raniąc tam, gdzie nie trzeba. Życie, choć piękne, przynosi mi katusze każdej nocy, dopóki Ty — władczyni mej duszy, wspólniczko mych myśli — nie zetrzesz cienia, który padł między nami.   Serce me krwawi, upada i pęka na kawałki. Nie umiem żyć bez Ciebie, a Ciebie mi najbardziej potrzeba. Każdy krok wstecz rozdziera mnie od środka. Zbierz więc te kawałki z ziemi, zlep je krwią i miłością, tchnij w nie życie — bo bez Ciebie nie potrafię dalej iść.   Serce me, czarne i z kamienia stworzone, ciągnie swój ciężar jak Syzyf głaz przez wieczność. Zanim się obejrzę, krzywdzę sam siebie, a przecież to nie siebie ranię — lecz Ciebie.   I z każdą Twoją łzą, z każdą smętną myślą, z każdym moim zaniedbaniem staję przed sobą i swym głazem — i modlę się, byś jeszcze raz zechciała ulżyć memu sercu.   Ziarno swego serca zasadziłaś w mym ogrodzie, przegnałaś wszelkie dusze i powodzie, uchroniłaś je przed śmiercią i mnie — mą duszę jagnięcią.   Drzewo Edenu z twego serca rośnie, lecz to ja zrywam z niego owoc. Nie odpowiem Ci na to jednogłośnie, bo żadnego słowa nie wystarczy moc.   Ilekroć staje przed Tobą, nogi drżą, dusza staje obok — wali w me serce. I szepcze, proste słowa: „Bóg tej tajemnicy dochowa.”   Więc chodźże, proszę, do mnie na kolana, szepnij parę słów z Twego serca, podaj jedną maść na te odległości i oddaj mi serce pełne mej miłości.
    • Tekst można też czytać od końca, w sensie – całości zdań.        Ciężka aureola, jeszcze kilka sekund, pobujała lśnienie na falach, przyduszając go jeszcze bardziej, by sprawniej mógł utonąć. Tonący pogulgotał jeszcze deczko, pomachał rękami, pokazał środkowy palec swojej tożsamości i zaczął spływać w kierunku dna. Niestety. Pomimo wzmożonych chęci, nie dostał drugiej szansy odbicia.    Niby gdzie miał ów ratownik z dobrego serca, pobrudzić dłonie. Przecież woda przezroczysta jak kryształ, nie skłaniała ku temu. Tonący odpychał wybawiciela, ze słabnącym z każdym zachłyśnięciem, obrzydzeniem, gdyż podobno ów, był barwnie nieczysty. Chociaż zgodnie z informacją zawartą w plotce, chciał go uratować, bo w porę zauważył i popłynął z wyciągniętymi ku pomocy, rękami. Zatem nic dziwnego, iż utonięcie Świętoprawego w pobliskim jeziorze, wywołało zdziwiony szok oraz niedowierzanie.     Gdzieniegdzie ozdobiony podeptaną pychą, w której jęczały pogniecione, jedynie słuszne prawdy, był wisienką na dodającym otuchy torcie, gdzie każdy skonsumowany kawałek, stanowił nieskazitelny przykład do naśladowania. W jej lśniącym prześwitywaniu, połyskiwała szubienica z powieszoną pogardą. Wystawały z niej wyciśnięte przez pętlę – tudzież rozszarpane szponami miłości do bliźniego – strzępki sinego języczka.     Niektórzy nawet widzieli nad bezbarwną czapką, jaśniejącą aureolę. Szczególnie ściany inaczej odrapane oraz olane ciepłym moczem, przytulały wielokrotnością balsamicznych odbić. Co prawda, gdy wracał to miał problem, lecz echa kroków jego – pomimo przeciwności losu – koiły zbłąkane dusze. Stąpał ciężko, zawsze prawą stroną ulicy. Faktycznie. Mówiono o nim, że to chodzący wór cnót wszelakich
    • @Wiesław J.K.–Dzięki:)–Tu także chodzi o to, kim był ten,  co tłumaczył zasady i co mógł przegapić, ów przybysz z pola, skoro na końcu, Księżyc oświetlał mu – niecałą drogę?:)–Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...