Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Przestrzeń.


viola arvensis

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak , masz rację, kiedyś się sprzeczałem, ale wtedy miałem bardzo  zły dzień i generalnie wszystko było na nie. Dzisiaj potrafię sprzeczać się lepiej :-)

Fakt, że nie uznaję żadnej religii nie czyni mnie złym człowiekiem. Tak mi się wydaje. A skorupa jest konieczna :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tectosmith nie da się raz na zawsze " porządnie przemyśleć" spraw wiary i Boga. To ślepa ulica- zaprowadzi do stagnacji i karłowatości duchowej.

 

Życie to ciągłe poszukiwanie, uczenie się, rozwój duchowy albo właśnie mielizna, która ostatecznie doprowadzi do totalnej katastrofy/ zguby.  

 

Bóg na siłę nie wejdzie do niczyjego serca i życia. Klucz jest po naszej stronie, to my musimy chcieć otworzyć albo choćby uchylić serca. Po to dana nam jest wolna wola. 

 

Iluż jest ludzi, którzy uważają się za ateistów a są tylko boleśnie poranieni przez życie i obrażeni za to na Boga.

A przecież nie Bóg jest winien nieszczęść w naszym życiu, tylko Jego przeciwnik. 

 

Pan zawsze czeka, na każdego. A gdy skończy się nasze życie - skończy się też nasza szansa. 

 

Serdecznie pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zapewniam Cię, że można. Że można wysilić się na obserwację i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Wystarczy jedynie zdać sobie sprawę z tego co sprawia, że musimy wierzyć. To takie puzzle, które trzeba poukładać w sobie i uwolnić się od narzuconych schematów myślowych.

Zauważyłem, że życie bez wiary jest bardzo trudne, ale okazuje się, że to tak naprawdę kwestia przyzwyczajenia i pogodzenia się ze sobą.

"Karłowatość duchowa", w ogóle "rozwój duchowy" to jedynie pojęcia odnoszące się do osób wierzących w ten czy inny sposób. A wystarczy pokochać Życie samo w sobie, pogodzić się z nim i okazuje się, że nie trzeba "rozwijać" ducha. Z mojego punktu widzenia ten "rozwój duchowy" to po prostu abstrakcja, która i tak prowadzi do tego samego - szacunku do życia i śmierci.

Przyznam się, że nie zawiązałem żadnych specjalnych znajomości z osobami deklarującymi się jako ateista i nie mam pojęcia, jak sobie żyją, radzą i co jest ich powodem nie wiary. I idę o zakład, że Ty także nie masz o tym zielonego pojęcia a pojmujesz to przez wydający się Tobie logiczny tok rozumowania: Nie wiara = Porażki życiowe, Brak Boga = Mielizna uczuć. Tak myślisz Ty, ale nie jest to zgodne z prawdą. Moim zdanie m ludzie nie wierzący doszli do wniosku podobnie jak ja, że tego Boga nie ma wśród nas i musimy sobie radzić sami.

                   Widzisz. Ty pojmujesz Boga zestawiając go z jego przeciwnikiem, czyli Szatanem. Po pierwsze automatycznie przyznajesz Szatanowi boskie moce bo inaczej nie mógłby być jakimkolwiek oponentem dla Boga a po drugie odbierasz boskość Bogu bo zrównujesz go do poziomu człowieka, do jakichś dziwnych układów. W ten sposób uznajesz Boga za pana życia a Szatana za pana śmierci. Rzecz w tym, że cykl życia i śmierci jest jak najbardziej naturalny, i jak najbardziej konieczny w naszym życiu. Inaczej się nie da na naszym Świecie i nie ma w tym nic złego.

                   Jeżeli Bóg jest naprawdę bogiem i posiada wszystkie boskie to moce to jest panem i życia, i śmierci, i domniemanego Szatana, jest Stwórcą dosłownie wszystkiego.

To oznaczałoby, że obecne życie jest jedyne i ostateczne, że to jedyny możliwy moment próby człowieka, że coś co uważa się za życie po życiu jest tak naprawdę jedynie abstrakcją i można je porównać do więzienia z którego się nie da wydostać. Co w takim razie ma zrobić uśmiercone dziecko? Trafi do nieba czy do piekła? W jaki sposób ma udowodnić swoją wiarę skoro nie miało czasu dorosnąć? I tym podobne.

Mnie ten cały układ nie przekonuje i zakładam, że jeśli Bóg jest Bogiem to doskonale zdaje sobie sprawę z ludzkiego człowieczeństwa. To w końcu On podobno nas stworzył.

Wybacz, że ta się rozpisałem. Przedstawiłem swój punkt widzenia a przez to staram Ci się powiedzieć, że nie da się mnie nawrócić. Jestem na to za głupi albo za mądry. Istnieje także prawdopodobieństwo, że zostałem stworzony przez zupełnie innego Boga i w ogóle go nie znam :-) Dodaję, że szacuje się, że religii na świecie jest od 5ciu do 10ciu tysięcy. Jest w czym wybierać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

oczywiśćie zdarzyło tylko że "bezpieczność" nie jest oryginalna 

" mam bezpieczność" słyszałem wiele razy w gronach osób co mówią "w podobie" coś jak bym napisał:

szłem ulicą, zamkłem drzwi- czyż to są "neologizmy"?

:)

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



×
×
  • Dodaj nową pozycję...