Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Medytacja


Połeta

Rekomendowane odpowiedzi

    

           Położyłem się na plecach i włożyłem poduszkę pod kolana tak aby nogi były lekko ugięte. Kładłem się już regularnie  od ponad półtora miesiąca . Szybko zorientowałem się że ta pozycja zapewnia mi najdłuższe okresy rozluźnionych nóg i rąk. Miałem wrażenie że zrelaksowane ciało sprzyja skupieniu. Na początku były koce, potem przerzuciłem się na kanapę mimo iż wiedziałem że tego się nie zaleca.


            Pierwsza zmiana jaka się zadziała to awersja do mięsa. Nie umiałem  pogodzić w sobie medytacji i jednoczesnego pożywiania się mięsem. Gdzieś przeczytałem że mnisi buddyjscy są wegetarianami. Ja nie umiałem stać się taki na zawołanie. Nie była to kwestia strzępek informacji jakie miałem o dharmie, lecz silny konflikt rozgorzały w wnętrzu duszy.
 Muszę przyznać że kiedy maiłem 26 lat byłem niemal kompletnym kretynem! Świerzym sierotą. Potrzeba i chęć pracy z umysłem wnikała z ogromnego ciężaru i cierpienia jaki za sobą niósł bałagan który miałem w głowie. Chwila przerwy była mocno wskazana. Jednak siadałem nie oczekując już cudów byłem pokonany i nie spodziewałem się niczego.
     

            Do  medytacji wybierałem ten moment dnia kiedy  byłem mocno pobudzony i wiedziałem że  nie zasnę. "Do Medytacji" no właśnie nazywałem to medytacją i chyba nią było bo liczyłem od jednego do dziesięciu w kółko wyobrażając sobie że piszę te cyfry w ciemności pod powiekami. Zaczynałem od pięciu minut jednak czas zwiększył się progresywnie do  pięćdziesięciu lub dłużej. Bez przymuszania się.
            Tym razem jednak było inaczej. Doświadczyłem czegoś i było to olśniewające. Z początku jasne światło wpłynęło mi pod powieki  a ja liczyłem dalej bez najmniejszego "zająknięcia" Potem gdy światło już zadomowiło się we mnie, mogłem przestać liczyć i tylko obserwować. Tak też uczyniłem. Wkrótce poczułem się jak  by Ktoś wpuścił mi odrobię łaski do głowy. Świadomość stała się przytłaczająca. Zdałem sobie sprawę z bałaganu i ogromu śmieci które miałem w głowie. Z tego jak kształtowało mnie otoczenie i wydarzenia przez te wszystkie lata. Całe życie przeleciało mi przez głowę. 
            Po raz pierwszy przyznałem że sam nie dam rady. Owinąłem się kocem i zapłakałem.

       

           Wiedziałem iż stoję na skraju przepaści. Krok w tył to powrót do normalności , a krok w przód będzie skokiem ryzyka. Skokiem w otchłań po nic. Zastanawiałem się czy wybrałem dobrą decyzję wtedy.


Czemu taką świadomą?


               Trudno powiedzieć, ale pewne sprawy krzyczały we mnie za głośno abym ich nie mógł olać jak wszystko wtedy we mnie . 

Teraz jestem spokojniejszy choć nie doliczam już czysto nawet do dziesięciu.

Edytowane przez Rakshas (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...