Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pozytywne wibracje


Rafael Marius

Rekomendowane odpowiedzi

Fajny tekst. Ja kolaborowałem raczej z punkiem, ale był moment gdy obydwa gatunki były ze sobą blisko. Fajne czasy, choć raz na rynku w Krakowie grupa regałów skubnęła mój dżinsowy worek. Twierdzili, że są powiązani z Gedeon Jerubal. Cóż mogę rzec? Worek był fajny i pełny. Ja odprowadzałem dziewczynę na dworzec, a oni mieli przypilnować. Jak wróciłem, to nie było ich, ani mojego worka.    

Ale Daab zawsze pozostanie w mym sercu. Pisałem nawet wiersz po śmierci Piotra Strojnowskiego, ale nie złożył mi się jakoś. 

 

 

 

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To cieszę się, że udało mi się to wyrazić w ten sposób, może o tyle mi łatwiej, że kiedyś byłem muzykiem amatorem i wciąż grają rytmy we mnie.

 

Właśnie w tym wierszu o to odczuwanie chodzi, tak jak w rasta kulturze, muzyce serc.
Granej przez ludzi dla ludzi, nie pieniędzy.
Tak było wtedy. Ten zespół Daab, który jest na zalinkowanym filmie, gra dla tysięcy ludzi na festiwalu.
W czasach, o których piszę, grywał często w małych salkach dla kilkunastu osób. A widownia skomponowana z 300 dusz była szczytem frekwencji. Wszyscy znaliśmy się.
Nic już jak dawniej nie jest.

 

Dziękuję za serduszko i ciekawy komentarz.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za pozytywną ocenę i komentarz.

 

Ja też zanim zostałem rasta, byłem punkiem przez 1,5 roku. Również grałem na gitarze basowej oba gatunki.

 

Nie mogło być inaczej, bo prawie wszyscy pierwsi rastamani w Polsce byli wcześniej punkami, tak jak ja.
Część towarzystwa zastała przy punku zatem były relacje koleżeńskie przez wiele lat. Niektórzy muzycy grali jedno i drugie.
Zresztą do dzisiaj obie subkultury sympatyzują ze sobą. Są wspólne imprezy,  przykładowo Punky Reggae Party.

 

Przykra sprawa, a tak z ciekawości zapytam. Który to był rok?
A ten zespół gra do dziś od czasu do czasu się zbierają.

 

W moim też, szczególnie że znałem ich osobiście. Byłem chyba na ich pierwszym koncercie. Jeździliśmy też razem do Świnoujścia na FAME. To był taki mały festiwal.
Niby dla wszystkich, ale mało kto o nim wiedział. Zatem w praktyce dla znajomych.

 

On był dobrym kumplem mojego wujka. Często u niego bywał. Ja również.
Łączył ich wspólny zawód psychoterapeuty.
 Ale on nigdy rasta nie był. W tym czasie raczej interesował się buddyzmem. Reggae jedynie lubił. Podobało mu się przesłanie tej muzyki w kierunku natury. Zresztą jak popatrzysz na teksty, bardzo dobre zresztą, to nie są one rastafariańskie.  Oni szli trochę inną ścieżką. Ale naprawdę mega pozytywni ludzie, tak samo jak mój wujek buddysta.

 

Miałem sporo szczęścia jako nastolatek, że na takie środowisko trafiłem.
Ale to już wszystko było.

 

A co do wiersza to szkoda, że Ci się nie udało. Chętnie bym przeczytał.
Może jeszcze kiedyś... Przyjdzie inspiracja.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Może nie na całe, ale na tamten czas na pewno.

Pewnie, że tak. Jak się jest zdrowym, to zawsze jest fajnie.

Do 25 roku miałem życie jak z bajki. Szczęśliwe wiatry mnie niosły, a ja dawałem się ponieść.

 

To ślicznie.

 

Skoro tak mówisz. To znaczy, że tak jest u Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak myślałem, że później. U nas raczej nikt by Ci worka nie buchnął zwłaszcza w takiej sytuacji jak opisujesz. Ewentualnie mógłby pożyczyć coś bez zgody, ale później by oddał. Niektórzy mieli takie zwyczaje.

Początek lat 90tych to już nie moje subkulturowe czasy.

Ja byłem w latach 1982-86. I to pod koniec już jedną nogą w innej bajce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak to był ich największy można nawet powiedzieć przebój.

Dziełem przypadku, bo ten zespół nie tworzył pop hitów. Oni nie grali dla pieniędzy.

Mieli inne źródła dochodów.

A tekst do tej piosenki to wiersz miłosny do dziewczyny, napisany przez powyżej wspomnianego Piotra.

 

Dziękuję za serduszko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Fajnie, że też słuchałaś.

Ja do dziś.

Mam teraz powrót do tych klimatów. Stąd wiersz.

Nie pierwszy raz zresztą. Przychodzi spontanicznie i mimowolnie

A z rasta subkulturą/religią miałaś jakieś wspólne nitki?

 

Muzyczny, czy losu?

A jaki?

 

Dziękuję za serduszko i pozytywny komentarz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius Lubiałam się w Dżemie z Ryszadlem Ridlem w Katowicach w Spodku. Koncertowałam dosyć często ze znajomymi, koncerty, koncerty i było też regge, różnych ludzi się spotykało na koncertach. Woodstok -raz..i Brodnica ..zaczynam sobie przypominać:))) Często byłam na kocertach Mannam, Kora..kurczę muszę zerknąc w neta...nie mogę sobie przypomnieć:)) Czas Kolaboratów też był w Spodku. W Zabrzu odbył się koncert Formacji nie żywych schabów i Kat w starych  "podziemnych klubach". Oddział zamknięty! Gliwice -"Złom" oj było tego haha...oj byłoo.. :))

Rawa Bluesss !!!! - to było to...oj dawno, dawno temu..

"Tor"-losu..z muzyką nie miałam nic do czynienia :))))))

 

 

Edytowane przez slow (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Owszem, owszem ja też słuchałem i grałem bluesa przez pewien czas, ale potem przeszedłem na jazz.

 

Za moich czasów to był Jarocin. Ale dla moich koleżków to był obciach tam jeździć.

Zatem i ja nie byłem.

 

Owszem też słuchałem nie tylko po znajomości z Markiem Jackowskim.

Zaprzyjaźnionym z moją rodziną.

 

Ale za młodu była, jak rozumiem, więcej niż ważna?

I pozostawiła niezatarty jeszcze ślad.

Może kiedyś wrócisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja też fotografuje, co można zobaczyć wokół moich wierszy.

Już od 7 roku życia, z przerwami do dziś.

Wiedza też, jak najbardziej. Na pierwszym miejscu.

 

Kiedyś policzyłem miałem w życiu ponad 50 pasji i nie były one takie powierzchowne jakby, ktoś mógł pomyśleć.

 

Ale gram do dziś. Mam turecki instrument perkusyjny.

Nazywa się darbuka.

Reggae jak najbardziej, też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius przyjrzałam się w necie jak wygląda owy instrument, ładny i nieduży:)

Ja, że niedość jestem "wewnętrznie spięta" to jeszcze do tego mam przysłowiowe  "klapki na uszach";)

Za młodu śpiewałam w chórze kościelnym jak jeździłam na oazy z kościoła, miałam wtedy różne fazy w życiu. Czułam, że kocham śpiewać dla Boga ;):) ale tylko w starych kościółkach. Siedziało się na samej górze gdy nikt mnie nie widział ;))

A propo pasji nie mam ich dużo, choć mam zamiar to zmienić ! :)) Uwielbiam jeździć na rowerze i od nie dawna chodzę na Jogę ale taka z fitnesu haha...oj ciężka sprawa...

Ostanio chorowałam dorwało mnie paskudne grypsko typu "corona"-myślałam, że ducha wyzione...teraz jestem aktywna, nareszcie !! :))

 

 

Edytowane przez slow (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak bardzo ładny. Są w różnych rozmiarach, po to by miały różną wysokość brzmienia.

Mój jest z tych większych, o długości 45 cm.

 

Ja też jestem spięty. Od chorego kręgosłupa.

Granie na darbuce lub innych perkusonaliach działa rozluźniająco.

Gdy jakieś naturalne rytmy, etno.

Reggae, inne z Ameryki Łacińskiej lub Afryki.

Odpalam coś na youtube i gram razem z nimi.

Samemu to żadne zabawa, jak dla mnie.

Od początku grałem w zespołach. Na początku w podstawówce graliśmy z kumplami na instrumentach własnej roboty.

Potem już mieliśmy prawdziwe.

 

Fajnie.

A teraz jesteś wierząca? Jak?

Je jestem chrześcijaninem z nawrócenia Najbliżej do charyzmatycznego protestantyzmu.

Z wychowania to inna bajka.

 

To straszne. I to jeszcze w lecie.

Ja się nie zarażam. Nie miałem jeszcze żadnej choroby zakaźnej, za to innych mi nie brakuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ktoś zapukał do drzwi otworzyłem - patrzę a tu nadzieja i prawda się uśmiechają   mówiąc nie dziw się przecież wiemy że lubisz o nas rozmawiać jesteś nam na tak   inaczej byśmy nie zapukali nie mając pewności że ty to właśnie ty ktoś nam przyjazny   zaprosiłem je myśląc sobie warto z nimi porozmawiać przecież są mi bliskie   zaczęły rozmawiać o życiu że nie każdy w nie  wieży że są tacy co są im na nie   ja uśmiechając się rzekłem dla mnie nadzieja i prawda to spełnienie siebie bez was smutny byłby świat      
    • @Klaudia Gasztold To ja tylko dwa słowa - Hare Kryszna . 
    • @Marek.zak1 Niestety prawdziwy !! 
    • @andreas Alegoria - gołębie loty. Dziś po niektórych znajomych zostało tylko wspomnie, szare lotki...  Dziękuję za komentarz. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Czytając, nie zdziwiłem się. Mnóstwo czasu spędza się dzisiaj, używając urządzeń elektronicznych w celach komunikacyjnych. Wiem, że np. osobom w spektrum autyzmu, czy introwertykom, takowe rzeczy pomagają, ale patrząc na całość populacji, zapewne zmniejszają ilość interakcji międzyludzkich, potrzebnych do socjalizacji.   No tak, jeśli ktoś całe lata rozmawiał za pomocą telefonu, to zapewne posiada bardzo dobrze wykształconą umiejętność rozpoznawania emocji, przesyłanych przez to medium. Powiem tak, jeśli o telefon chodzi, nie muszę jakoś specjalnie odczytywać emocji drugiej osoby. Jeśli kogoś znam, to znam również jego zachowania i wiem, jak z nim rozmawiać przez telefon, choć i to bywa stresujące, nie powiem, że nie. Dla mnie najważniejsza jest informacja, którą częstokroć muszę od rozmówcy wyłuskiwać, jeśli mam do czynienia z osobą, której zachowań nie znam.  Odzyskaj mi proszę folder z pulpitu, który skasowałam. Proszę, szybko, tyle pracy poszło na marne. Dobrze, otworzę zaraz kosz systemowy i poszukam. No i szukam pośród usuniętych folderów... Nie ma niestety, nie da się tego już odzyskać. Jest! Widzę jest! Zobacz tutaj! To mi odzyskaj, popatrz. No tak, ale to jest plik, a nie folder. Mam szukać przecież czegoś zupełnie innego.   I tak pośród emocji trzeba wyłuskiwać informacje. Trochę to męczące, bo nagle trzeba zrobić reset wszystkich swoich myśli, krążących wokół danego tematu. ;)   Co do konotacji... Oczywiście, bez tego, wielu rzeczy na temat rozmów towarzyskim można nie złapać. Zgadzam się.   Rozumiem. Jeśli chodzi o jako taki kontakt koleżeński z płcią piękną, było całkiem fajnie. Gorzej było z kontaktem uczuciowym, do którego lgnąłem bardzo, kiedy zacząłem dojrzewać. Historii było co niemiara, ale można streścić je w taki oto sposób: "rozpisywałem" wszystko w umyśle na logikę. Zastosowywałem ową logikę w stosunku do dziewczyny, po czym dziwiłem się, dlaczego ona nie działa. :) Dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy byłem naprawdę przejęty.   To jest straszne, ale zarazem naprawdę bardzo ciekawe. Prawie wszyscy moi koledzy i koleżanki są osobami neurotypowymi. Wielokroć, po usłyszanej rozmowie, prowadzonej przez nich, pytam któregoś, albo którąś: Słuchaj, nawet nie wiedziałem, że tak można w takiej, a takiej sytuacji powiedzieć. :)   Nie, dlaczego? Przecież w jakiś sposób firma musi zweryfikować kandydata. Rozumiem to doskonale, a że czasami potrzeba więcej etapów, nic w tym złego, pod warunkiem, że owe etapy są po coś, a nie tylko dla zapewnienia rozrywki działowi HR.   Rozumiem doskonale introwertyków, ale tutaj znów chodzi o ogól populacji. Któryś z psychologów powiedział coś w podobie: Jeszcze nigdy w dziejach ludzkości, kobiety nie posiadały tak wielkiego wyboru jeśli chodzi o dobranie potencjalnego partnera.   Jeśli chodzi o czujących i myślących, szczerze mówiąc, nie wiem, do której grupy należę. Posiadam cechy jednych i drugich, chociaż może pokazuję je odrobinę inaczej. Nie potrafię siebie sklasyfikować. Ludzie mówią, że rozbijam wszystko na logikę, ale posiadam przecież emocję, które chętnie przelewam np. na wiersze, których szkielet jest jednakowoż czystą matematyką. To dość trudne, taka klasyfikacja. Zgadzam się z Tobą, że czuciowcami (od razu skojarzyło mi się to z filmem Equilibrium) w większości są kobiety, co widać.   Rozumiem i obycia w pewnym sensie Ci zazdroszczę, choć naprawdę bardzo lubię swoje światy i nie wiem, jak to jest być kimś innym, niż dosłownie sobą. No, bo istnieje przecież jeszcze powiedzenie "bądź sobą" ale nie o to mi teraz chodzi.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...