Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Truchła, maszkary, szkielety…


Rekomendowane odpowiedzi

Usiłowałem coś. Nadal usiłuję… Co? Spogląda na mnie z lustra obojętna albo przejęta

smutkiem twarz. Trochę podobna do mnie i trochę do nikogo…

 

Kto tu jest?

 

Osacza mnie okrutna noc. Mruga do mnie oczami.

Całymi rojami zimnych gwiazd…

 

Noc i nic.

 

I znowu nic, bądź noc…

 

Ktoś tu był. Zniknął w otchłani czasu.

 

Ktoś,

coś

albo ono…

 

Szalejący wir samotności mży drobinkami kurzu

w mdławej poświacie wiszącej lampy.

 

Wspina się po ścianie skrzydlaty cień,

porusza odnóżami.

 

Dotyka czułkami plątaniny

żeliwnych rur,

która rozpierzcha się

pod wybrzuszonym stropem.

 

Żeliwna plątanina rur, bulgocząca i pełna jęków.

 

 

Ktoś się przechadza na poddaszu w tę i z powrotem. Słychać wyraźnie powolne, ciężkie

stąpania…

 

….

 

Otwieram powieki, zamykam…

Trzepotanie powiek

trwa przez kilka minut.

 

Coś mnie

oślepia,

coś przenika…

 

Słońce? Nie. Jakby powiew przeciągu.

 

Przepływają przez pokój widma, lecz jakieś zmechanizowane, stechnicyzowane..  

 

Podejrzanie nowoczesne jak na pradawny sen somnambulika.

 

Podają sobie ciężkie przedmioty od ramienia, od czoła… Czaszki, nie-czaszki, stalowe

obręcze, zębate koła…

 

Roznoszącą woń elektryczności podręczną maszynerię.

 

 

I znowu się wszystko  

od nowa tworzy,

ale tym razem

od końca do końca.

 

I znowu od końca.

Nie wiadomo po co.

 

 

Uchwyty, przekładnie, powyginane pręty…

Zeskorupiałe, rdzawe plamy.

Poprzecierane tabliczki znamionowe…

 

Frezarki podpierają ściany w jakiejś dawno opuszczonej fabryce niepotrzebnego złomu

ze zwisającymi, pozbawionymi wrzecion głowami.

 

Niczym strudzeni w dworcowej hali, co czekają na Godota.

 

 

I znowu do końca…

 

 

Rozsypujące się truchła, maszkary…

 

Leżące szkielety

koni, psów,

hipopotamów?

 

Pełno tu tego, aż po horyzont

siny i mokry, jak u Beksińskiego…

 

 

To  jeszcze nie wszystko.

 

 

Jeszcze się zrywa skądś rozjuszona bryła

i stacza się z łoskotem po zboczu sennego masywu na wyobraźnię.

 

 

Jestem tu

jeszcze?

 

Odpływam.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-21)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...