Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                 - dla Belli i Siostry, moich Pań 

 

 - Kochanie - Oleg wolno i starannie wymówił polski wyraz, chcąc zrobić Soi intelektualną  przyjemność - po pierwszowspólnorankowych seksualnie wzajemnych doznaniach, po czym pocałował ją delikatnie. - Mm... to dokąd udamy się w podróż poślubną? I jak widzi ci się nasz miesiąc miodowy?

   - Mm... - odwzajemniła się Soa, wracając do siebie - powiedzmy to sobie wprost - z sporym trudem, wszak namiętności w ciągu ostatnich godzin doznała tak wiele, że krótki sen bynajmniej przywrócił jej równowagę. - Podozhdi, poczekaj... niech zbiorę myśli... powiedziała cicho z niejakim trudem, też chcąc sprawić mężowi przyjemność i uśmiechnąwszy się przepraszająco. - Pozwól mi się zastanowić... - dodała po dłuższej chwili wciąż słabym głosem.

   Jak latwo się domyślić, zastanawianie się trwało pewien czas, Oleg jednak czekał cierpliwie. 

   - Wiesz - zaczęła Soa powoli - jest wiele miejsc, w których chciałabym się znaleźć... które chciałabym zobaczyć. Poczynając od twojego rodzinnego domu - spojrzała na męża łakomie, starając się jednak bardzo ukryć pragnienie. 

   - Jesteś w nim - Oleg uśmiechnął się udawszy, że nic zauważył. - No, prawie -  skorygował. - Urodzilem się w gródku, stojącego wcześniej w miejscu obecnego kremla, w którym się znajdujemy. Jako syn dowódcy książęcej drużyny w czasie, gdy Moskwa była raczej osadą, niż miastem. Chociaż przybierającym na znaczeniu i rosnącym w siłę. Do obecnej pozycji, jak już wiesz - podkreślił naturalną dumę bycia kimś ważnym w takim miejscu. Książę Jurij jest niewiele młodszy ode mnie, tak że praktycznie dorastaliśmy razem. A dalej? Jakie są to miejsca? - zakończył pytaniami.

   - I miejsca, i inne czasy. I inne wymiary - odparla Soa, będąc trochę bliżej siebie. - Jestem ciekawa wszystkiego, a z takim mistrzem jak Jezus mam mozliwosc odwiedzić wszystkie... a w każdym razie wiele z nich. I spotkać interesujące mnie osoby w ich własnych czasach i przestrzeniach - dopowiedziała. 

   - Czyli, jak rozumiem - Oleg zaczął odpowiedź - nasz miesiąc miodowy będzie miesiącem tylko z nazwy. Jako podróż, która potrwa znacznie dłużej. Nie wiem tylko, co na to wszystko książę Jurij... - udał wahanie. 

   - Bo z drugiej przecież strony - podjął - dla twojego Mistrza wszystko jest możliwe, jako dla stwórcy i władcy wszelkich przestrzeni i wszelkich czasów. - Zatem - ciągnął dalej - od spotkania z kim zaczęłabyś naszą podróż? Oraz dokąd i do jakich czasów udamy się najpierw? 

   Lekki ton słów męża zachęcił Soę.

   - Istotnie - rozpoczęła wyrażać myśl - dla mojego Mistrza możliwe jest wszystko. Chciałabym więc przenieść się do Izraela w czasach imperium rzymskiego. Spotkać Marię  Magdalenę i z nią porozmawiać. 

   - Marię Magdalenę, późniejszą Zuzannę? - Oleg mówił wolno, nadążając za usłyszanymi pewien czas temu treściami. - Ach, ówczesną żonę twojego Mistrza i obecną Mila? Oo! - jego zainteresowanie jeszcze wzrosło. - To bardzo, ale to bardzo ciekawe. Kobieta, która miała Jezusa za męża, musi być stosownego formatu: urody, inteligencji, wiedzy i  kultury. A także reprezentować wysoki poziom duchowy. Ale i inne ważne osoby z tamtych czasów byłoby warto poznać... - Oleg kontynuował podążanie za myślami. 

   - Kogo masz na myśli? - zaciekawiła się Soa. 

   - Mam na myśli Poncjusza Piłata - odparł Oleg pełnym zdaniem. - Chciałbym widzieć jego minę, gdy zobaczy żywym twojego Mistrza... 

Cdn. 

   

   Voorhout, 30. Sierpnia 2023.  

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Serce nie zawsze idzie jednym torem - czasem wystarczy cierpienie, by zmieniło drogę. Jedni wtedy przestają mówić, inni zaczynają pisać wiersze.
    • To w sumie pierwsza noc, kiedy nie śniły mi się planety i nie odtańczyłam walca W opustoszałej Anatevce ...  Miłości! Głód! We wszystkich cukierniach - zakalce. Nie śmiem cię prosić znowu o ogień Mścisz się: "nie kocham literatury." I piszesz same komedie W tragediach spisujesz na straty ''co dzień'' Cóż - każdy cierpi Jaki to dzień dziś? Trudny czy targowy? Nie chcesz spaceru? - wybiegnij po rozum. Do głowy. Nie do mojej. Zajęta. W łóżku z Gruzinem, mową w Kilonii, sercem w Mombasie, głową w kosmosie ... Igra  ... Na basie. Całuję kukułki w starych zegarach, nie chcę poznawać wejścia do matni,  chcę na balkonach, gdzieś w Anatevie,  samotność wieść skromnie, ale - dostatnio ... 
    • Nigdy nie oburzę się na dziecko, które zwinnie ukryło batonik przemykając obok kasy - zdaję sobie sprawę, że rodzice sami mogą ''nie mieć co do gara włożyć.'' Rozumiem, że jeśli doniosę i zacznę oburzać się w tonie: ''gdzie są rodzice'' itp., to za kilka lat mogę dowiedzieć się z różnych www.pl, że to właśnie moja interwencja miała, kluczowy wpływ na życiorys najgroźniejszego  młodocianego zabójcy. Zabójcy też w pewnym sensie mnie nie oburzają. Boleję i płaczę nad ofiarami, to naprawdę rani mi serce, ale jednocześnie jestem w stanie zrozumieć motywy moderców. Nawet za tymi najbardziej ''bezsensownymi'' zbrodniami. Bo każdy MOTYW da się zrozumieć. Czy wybaczyć - to już inna kwestia. Rozważanie jej może doprowadzić do kolejnego morderstwa. Dotychczasowego  oprawcy. Czy to, że mały piesek na mnie nie szczeka oznacza, że jestem dobrym człowiekiem? Nawet jeśli, to nic mi o tym nie wiadomo: nikomu nie pomagam, nie utrzymuję żadnych kontaktów towarzyskich, nie poświęcam się w żadnej relacji ... Może jakieś dobro przejawia się poprzez sam fakt, że nikogo nie zabijam?  Nie wiem. Kasnodzieja z prywatnego kościoła z pewnością rozgrzeszy każdego. Wystarczy powtórzyć jednozdaniową afirmację. To nie dla mnie. Tak właściwie każdy człowiek prowadzi swój domowy kosciół. Bezpłatnie i często bez dachu nad głową, bywa też, że w tych domach wiary stoją wielkie donice, w których nie ma nawet ziemi ... na ziarnko wiary. Mam swoje cele: muszę znowu schudnąć, zrobić jakieś studia i kurs językowy, polecieć wreszcie samolotem do jakiegokolwiek miasta i zacząć lubić ludzi... Niewielki osiedlowy sklep. Przyglądam się półce z batonikami. Mija już chyba kwadrans. Jeszcze nie wiem, który ukradnę ...    
    • @Jan Rodan dla mnie to za mądre  Kredens pozdrawia
    • @viola arvensis ciekawe kto im te klapki nałożył? A skoro je mają to jak mogą dobrze wybrać drogę? Kredens pozdrawia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...