Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Zacznijmy od od tego: mam średnie zawodowe wykształcenie - jestem komputerowym składaczem tekstu - poligrafem, mam również egzamin dojrzałości - maturę i zostałem wychowany w sposób iście patriotyczny - w konkursie o wiedzy - o symbolach narodowych zająłem drugie miejsce w Liceum Zawodowym, tak: nikomu nic a nic nie zawdzięczam, pracę zaczynałem jako pomocnik u ojca - pomagałem mu na przedmieściach u nowobogackiej elicie intelektualnej - poza miastem w układaniu kostki brukowej na podwórku, oczywiście: była to praca na trzy dni na czarno - zarobiłem dwieście złotych, także: roznosiłem gazety i reklamówki, poważną pracę znalazłem dzięki ukończeniu kursu o samodzielnym poszukiwaniu pracy - było to jednocześnie Biuro Pracy - znalazłem pracę w Zakładzie Pracy Chronionej (samodzielnie i bez żadnych znajomości), potem: pracę w Archiwum Akt Nowych zaproponował mi kierownik działu gospodarczego - Bogdan Latarski - pracowałem jako pomocnik gospodarza i zostałem przeniesiony do biura jako pomocnik archiwisty, dyrektorem wtedy był Tadeusz Krawczak, oczywiście: znałem jego syna - Michała Krawczaka, znałem również Krzysztofa Naimskiego i Miłosza Grabowskiego - teraz z nimi nie mam żadnego kontaktu - wina nie leży po mojej stronie, proszę mi wskazać: gdzie tutaj jest nepotyzm? Nepotyzm: to - wszystko robienie po znajomości, dalej: również sam znalazłem pracę w Narodowym Klubie Libertyńskim - bez niczyjej pomocy, kiedy jeszcze mieszkałem na Czerniakowskiej z nudów zacząłem szukać pracy - już nie znalazłem, nawet: w Urzędzie Pracy...

 

- Po co panu praca? Przecież pan ma rentę socjalną!

 

Według mojej interpretacji: otrzymuję dożywotnie odszkodowanie za utratę słuchu z winy państwowego szpitala, miałem operację na nosie - prawdopodobnie przez źle użytą narkozę, dalej: kiedy zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - przeżyłem piekło zgotowane mi przez dwunożnych ssaków agresywnych, otóż to: pracę w Polsce, także: w Europie - można znaleźć po znajomości lub z nadania politycznego - to też jest nepotyzm, niestety, współczesne pokolenie to kompletne nieroby, uważa, że im się wszystko za darmo należy, a to gówno prawda!

 

Mogę iść do Opieki Pomocy Społecznej i złożyć wniosek, że potrzebuję opiekuna socjalnego i teraz pomyśl, pani Agnieszko, co mi zaproponuje opiekun socjalny? To samo - co teraz robi twoja najdroższa przyjaciółka - Wioletta i wtedy jaka będzie moja reakcja? A ja już nie mam siły to samo w koło powtarzać, więc: zdenerwowany - powiem prawdę w oczy.

 

- Gdzie panie były, kiedy potrzebowałem pomocy? Odesłały mnie panie do noclegowni! A teraz, kiedy mam mieszkanie, to: nagle chcą panie mi pomóc? Nie! Zależy paniom tylko i wyłącznie na moim mieszkaniu i pieniądzach - decydowaniu o moim życiu!

 

I kulturalnie wskażę im drzwi! A na odchodne dodam: wszystko opublikowałem na Polskim Portalu Literackim - proszę czytać i myśleć! Dlatego też, pani Agnieszko, nie zrezygnuję z trzech kont: tego, Datezone i Facebooku, nie mając kontaktu ze światem: zniszczą mnie, wykorzystają mnie i zabiją mnie, pani Agnieszko, przecież pani używa dwóch telefonów - służbowego i prywatnego, pierwszego w pracy do podwładnych, drugiego: do znajomych, nieprawdaż?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Praca musi być w Warszawie, muszę mieć samodzielny pokój - jako osoba niesłysząca polegam tylko i wyłącznie na wzroku, siedem godzin pracy od poniedziałku do piątku, pensja: minimalna, najpierw umowa na trzymiesięczny okres próbny, potem: na nieokreślony czas, bez żadnych limitów - zrobię tyle ile będę chciał i jestem zdrowym hormonalnie kawalerem - żadnych dziewczyn w moim otoczeniu, dodam jeszcze: możliwość wyjścia na świeże powietrze na papierosa, ubezpieczenie - też, higiena - też, uniform - też i bezpieczeństwo - też, godziny pracy: od 11 00 do 17 00, przypomnę jeszcze o: przestrzeganiu Kodeksu Pracy, Karty Praw Osób Niepełnosprawnych i Kodeksu Cywilnego - nie należę do żadnego związku zawodowego, jeśli nie, to: idź do Urzędu Pracy i wywieść informację: "rzetelny, uczciwy i miły pracodawca potrzebuje paru lutowników".

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Wiem, praca praktyczna i rutynowa, która ludzi takich jak ja doprowadza do szaleństwa - likwiduje możliwość podejmowania samodzielnych decyzji, samodzielnego myślenia, rozwoju intelektualnego i bezsensownie zajmuje i marnuje czas, acha, dodam jeszcze: pracodawca na własny koszt będzie musiał zatrudnić sprzątaczkę, kucharkę i pannę lekkich obyczajów, bo: nie będę miał wtedy czasu na sprzątanie mieszkania, gotowanie i uprawianie seksu - będę miał w mieszkaniu syf, będę chodził głodny i agresywny - brak seksu wywołuje agresję, poza tym: praca powinna dawać przyjemność, niestety, przykro mi... Zrozum, to ja mam przewagę pod każdym względem: mogę iść do prokuratury lub machnąć na to ręką - złożyć wniosek, aby cudzy dług został rozłożony na raty lub odpracować na własnym podwórku wśród zieleni - kosić trawkę, grabić liście i rozmawiać z miłymi sąsiadami, jednakże: robiąc coś wbrew własnej woli - będąc niewolnikiem - jestem zamknięty w sobie, szorstki, niemiły - niedostępny - to już wszystko przerabiałem - to już było.

 

A teraz idę jeść obiad...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Acha, zapomniałem, pracodawcę będę mógł poddawać badaniom na wykrywanie alkoholu - alkomatem, wzywać policję, kiedy będę miał podejrzenia, iż pracodawca jest pod wpływem narkotyków - policja wtedy pobiera krew do badania lub wzywa lekarza specjalistę - po oczach można rozpoznać osoby biorące zabronione prawem środki odurzające, może jeszcze dodam wykrywacz kłamstw?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Nie! Absolutnie nie! Aby konkurencja na wolnym rynku w ciągu trzech dni zniszczyła mi firmę i zostawiła mnie na lodzie - z długami, które de facto będą pułapką zadłużeniową - będę wtedy miał do spłacenia miliony? Mówiłem już: w Polsce i w Europie nie ma możliwości znalezienia dobrej pracy i założyć firmę na wolnym rynku bez znajomości i wsparcia politycznego - to jest właśnie nepotyzm, frajerów szukaj gdzie indziej lub zacznij czytać i myśleć. Nie, nie będę powtarzał po raz kolejny tego samego i zaczynał wszystko od samego początku - proszę mi oddać legalną lożę masońską - Świątynię Wiedzy.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Tak? Wszystkie polecenia będą musiały być wydawane na piśmie - czarno na białym i każdy pracownik przed wejściem - będzie musiał oddać do przechowania telefon komórkowy lub smartfon - w ten sposób zlikwiduję nepotyzm, oczywiście: na miejscu musi być zatrudniony ratownik, psychiatra i tłumacz języka migowego, także: biegły od prawa karnego.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Proszę wskazać polskie produkty - podać konkretne marki, acha, zapomniałem dodać: niech pracodawca zatrudni na własny koszt trzech ochroniarzy, jeden: będzie pilnował moich pieniędzy w mieszkaniu - nie mam zamiaru wydawać pieniędzy po to, aby ktoś inny zarabiał moim kosztem, a dwóch ochroniarzy będzie pilnowało mnie przed złodziejami, wbrew pozorom: informacje też są na sprzedaż i wszyscy będą wiedzieli ile zarabiam.

 

Łukasz Jasiński 

 

@violetta

 

Nie, podaję konkrety, acha, niech pracodawca zatrudni na własny koszt stado prawników, bo: nie mam zamiaru czytać małych liter pod umową o pracę - robić interpretację, nadinterpretację i reinterpretację - nie będę miał przecież na to czasu, a poza tym: nie znam ciebie - nie znam twojej godności - imienia i nazwiska i twojej firmy.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

I niech pracodawca złoży wniosek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, aby moje konto - środki rentowe, ubezpieczeniowe, emerytalne i składki zdrowotne były pod wyjątkowo specjalnym nadzorem - nie mam zamiaru utrzymywać osoby z wrodzoną niepełnosprawnością, nigdy niepracujące, bezrobotnych, narkomanów i alkoholików.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

A co mi daje Mateusz Morawiecki? Bezpieczeństwo, stabilność, wolność i poczucie własnej wartości, twój ukochany ulubieniec? Nic a nic: intrygi, podrzucanie świń, kreowanie negatywnej opinii, wyłudzanie kasy, gdybym był frajerem - zapłaciłbym te dwa tysiące i jego podwładni na poziomie samorządu warszawskiego wzięliby sobie do kieszeni moją kasę, potocznie mówiąc: próbuje mnie udupić - zniewolić - stara i znana metoda głęboko zakonspirowanych tchórzy i nie wmawiaj mi, że sam sobie przeczę, powtarzam: szanuję konkretnych ludzi z imieniem i nazwiskiem, wiesz, jak bardzo trudno jest zdobyć mieszkanie socjalne? W Warszawie jest blisko siedemset tysięcy pustostanów - Śródmieście to w zasadzie slumsy, młodzi piją jak świnie, śpią na ławkach, niszczą elewacje budynków - nie szanują wspólnej własności, dodam: nie interesują mnie poglądy danej partii, tylko: powtarzam - konkretni ludzie, wiesz, jako osoba nielegalnie bezdomna byłem u sekretarki Jarosława Kaczyńskiego w siedzibie jego partii - zostałem wpuszczony przez ochronę i jej sekretarce powiedziałem o co chodzi i ona pewnie poinformowała Jarosława Kaczyńskiego, spójrz na życie - fakty, jeśli chcesz sprzedawać własne produkty - to najlepiej do Niemiec i nic nie kupować z Niemiec - sąsiad bardzo potrzebuje pomocy i wsparcia...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

A wie pani, pani Agnieszko, na czym polega dowód złamania prawa? Na tym, że co pół roku otrzymuję pismo w sprawie niedopłaty i z góry przygotowałem kasę, którą otrzymam za dwa dni - od dwóch lat niedopłata wynosi w moim wypadku blisko 400 zł i mam wszystko czarno na białym, aż tu nagle mam zapłacić 2000 zł, tak: ze swojej natury nie lubię biurokratów z wiadomych powodów i miałem prawo stracić nerwy - jestem tylko człowiekiem, nie mogłem spać całą noc, to tak: jakby w moim mieszkaniu mieszkało pięć osób, jakbym musiał zapłacić za cały blok - u mnie jest tylko dwadzieścia pięć mieszkań, jakbym musiał zapłacić za wodę Ukrainie i jakbym miał kogoś na utrzymaniu, a przecież mieszkam sam - kupiłem dwie miski, jedną wstawiłem do zalewu i jak jest pełna - wylewam ją do kibla i przy okazji płuczę kibel, zakręcam wodę obok licznika, słowem: oszczędzam, również dobrze ktoś mógł podkręcić licznik w piwnicy - tam też są, inaczej nie mogliby wyłączać wody - nie było u mnie żadnego hydraulika i mam stary licznik - hydraulik miał być tydzień temu we wtorek i nie przyszedł - czekałem na niego do 20 30 - tyle są warte ludzkie słowa i nic dziwnego - to dwunożne ssaki agresywne - polegają tylko i wyłącznie na znajomościach, sami: nic nie potrafią zrobić - używają takich słów jak "załatwić", ma być również wprowadzany Bezwarunkowy Dochód Podstawowy - dla każdego Polaka - od biednego do bogatego i to jest logiczne ze względów ekonomicznych.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

O Matko Boska! Kto u siebie zajmuje się gospodarstwem domowym? Kto!? Wręcz przeciwnie: za prąd nie płacę do końca roku - zapłaciłem z góry trzy rachunki i będę miał obniżkę o 126 zł, prądu: też używam bardzo mało - światło, lodówka i ładowanie smartfona i niczego nie wyciągam od podatników jak ty - otrzymałaś 2000 zł pomocy od Państwa, jeśli chodzi o wodę - ona należy jako Wodociągi Warszawskie do Miasta - Miastem rządzi twój ukochany ulubieniec na smyczy Unii Europejskiej pod okupacją niemiecką, natomiast: Prąd jest pod władzą Państwa, weź idź do normalnej pracy i zacznij pracować na własne konto tak jak ja to zrobiłem, oczywiście: Mateusza Morawieckiego lubię i wierzę mu - o człowieku świadczą konkretne czyny, a twój ukochany ulubieniec - Donald Tusk - za pośrednictwem Hanny Gronkiewicz-Waltz bezprawnie wyrzucił mnie na warszawską kostkę brukową, Polacy nie wyrzucają ludzi na bruk - robią to Niemcy, folksdojcze, kapusie i szmalcownicy - zrobiłem porównanie do Drugiej Wojny Światowej, aby ci uświadomić jak bardzo masz wyprany mózg, dodam: zdrajcy, folksdojcze, kapusie i szmalcownicy byli wszędzie tam - gdzie Niemcy zdobyli władzę i w porównaniu z Francją, Czechami, Słowacją, Belgią, Holandią, Włochami, Ukrainą, Litwą, Łotwą, Estonią, Jugosławią, Grecją i Watykanem - my, pogański (ludowo-katolicki) Naród Polski - mamy czyste sumienie.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

BARDZO Panu współczuję... i jedyne co mogę zrobić to trzymać kciuki, aby Pan w swojej mądrość znalazł jakieś rozwiązanie, które Pana usatysfakcjonuje... Pozdrawiam i życzę dobrego dnia

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota Dziękuję i również pozdrawiam.
    • Papierochy i wanilia. EDP. Unisex. Czyli woda perfumowana dla mężczyzn i kobiet. Więcej nie powiem, żeby mnie nikt po sądach nie ciągał. Przyniósł je kurier. Odebrałem przesyłkę i wszedłem do domu. ONE weszły ze mną, jak do siebie. Otworzyłem pudełko. Zgrabna butelczyna, ciemna i ciężka. Solidna. Nie wiedziałem, że ON w niej siedzi. Zdjąłem kapsel i... wypadł przy pierwszym buchu. Normalny diabeł wcielony. Widzieć go jeszcze nie widziałem, ale czułem uderzenie czegoś nowego, mocarnego, porywającego. Ostatnio używałem Amouage Interlude – kilka flaszek. Wcześniej Black Afgano – też kilka buteleczek. Ale ten, co przyszedł za prawie dwa tysiące, był inny, bardziej mroczny, ciekawszy. Prysnąłem nim swój nadgarstek, sznurek bawełniany na drugiej ręce, bawełnianą bluzę Camel i przeciwpotną koszulkę bez nazwy. I wyszedłem do ogrodu poleżeć na leżaku. Koło mnie dwa wiejskie kundle: Miś i Migrena. Obwąchały mnie. Miś jakby z niesmakiem, zawiedziony, nieobecny. Migrena bezobjawowo. Zasnąłem. Obudził mnie zapach. Taki przenikliwy, agresywny, jakby się coś próbowało we mnie wwiercić.  Machnąłem zdezorientowany rękami, jakbym chciał to coś odpędzić od siebie. Momentalnie podbiegł Miś i trzy razy kłapnął zębami w powietrzu, jakby coś chciał ugryźć. Powąchałem nadgarstek. Pachniało cukrem pudrem sypanym na ciepły jabłecznik. Powąchałem bawełniany sznurek na prawym nadgarstku. Pachniał... no właśnie, nie wiem czym. Nie jestem znawcą perfum. Nie rozróżniam paczuli od drzewa sandałowego ani fiołków od oregano. Jeżdżę koniem na oklep, gadam z wiejskimi kundlami o filozofii, nocami leżąc na leżaku wpatruję się w gwiazdy Drogi Mlecznej i myślę sobie tak: tam gdzieś daleko, do ciężkiej cholery, musi leżeć na leżaku jakaś istota, która marzy, że tam gdzieś na skraju Drogi Mlecznej siedzi facet, który sobie myśli... I przysięgam, że nie jeden raz, na jedno zamrożone, apokaliptyczne mgnienie oka, nasze oczy się spotkały. Tak, to jest dziewczyna. Piękna dziewczyna z okolic tego porąbanego czerwonego nadolbrzyma M coś tam, w katalogu Messiera. Już ją kocham. Więc nie potrafię tej całej paczuli czy innego drzewa na sandały rozebrać na fragmenty. Nie umiem z atomu wanili urwać elektronów i zostawić samo jądro, jakby całe gołe. Wstydzę się i nie mam do tego serca. Więc ten nowy zapach jakby zawisł w próżni. Niepokoiło mnie to, że Miś to coś z tego zapachu ugryzł. Zadał mu ból. Poszedłem do kuchni zrobić obiad. Okno otwarte szeroko, bo to przecież już lipiec. Ciacham cebulę na piórka, kroję ziemniaki na słupki i już mam to rzucić na patelnię, gdy pod nos podstawiam sobie przypadkiem rękę z bawełnianym sznurkiem. Ach, ten zapach! Aż mną szarpnęło. I wtedy ON, diabeł za te polskie  dwa tysiące,  złapał mnie za gardło. Mocno, brutalnie, obezwładniająco. Ale nie po to byłem kiedyś bokserem i grałem w tenisa, żeby ktoś mnie bezkarnie dusił. Lewą dłonią go odepchnąłem, a prawą, w której trzymałem patelnię, walnąłem go z siłą asa Igi Świątek. Dostał. Mocno. Czułem na patelni ten ciężar. I wyleciał przez okno jak tenisowa piłka. Szybko zatrzasnąłem okno, pod którym Miś i Migrena rozrywały coś, co jęczało i wierzgało. Po obiedzie poszliśmy połazić po lesie. Diabła w zapachu już nie było. Zostało coś innego. Nurtowało mnie to bardzo, aż zrozumiałem co to. Wróciliśmy. Psy zostały na podwórku, a ja wsiadłem na rowerek i pojechałem kilka kilometrów przez las, w miejsce, gdzie kiedyś były kamieniołomy. Za Gierka pociągnięto tam linię kolejową. Od dziesięcioleci nieczynna, ale tory na drewnianych, czarnych od impregnacji podkładach zostały. Klęknąłem. Ten sam zapach. Mieszanina ropy, jakiejś chemii i suchego, rozgrzanego słońcem drewna. Tak, tak. Papierochy i wanilia pachną rozgrzanymi lipcowym słońcem starymi podkładami kolejowymi. Odłamałem kawałek drewna i zawiozłem do domu. Dwa psiki i już to czułem: papierochy i... do potęgi entej. Moc paru diabłów, ale bez tej diabelskiej duszy. W obcowaniu z materią nieożywioną nie uznaję kompromisów. Więc wziąłem szpadel i w małej polodowcowej dolinie, we własnym lesie, wykopałem dołek na metr głęboki i wrzuciłem tam dopiero co kupiony EDP. Zasypałem, przyklepałem nogą i zamknąłem temat Papierochów versus  9podkłady kolejowe. Wieczorem leniłem się na leżaku. Już ptaszki odwalały swoje letnie trele. Było lipcowo i miło. A mnie do głowy przyszła taka myśl: jest już po pierwszej i drugiej wojnie atomowej. Świat wygląda jak dziewicza planeta. Wszystko, co było, zniknęło. Lasy, bagna, rzeki, gdzieś jakieś góry i morza. A tutaj, tuż obok mnie, tylko tysiące lat później, jakieś dwa stwory kopią przednimi łapami dół, aby schować się przed grasującymi po ziemi zmutowanymi promieniowaniem kleszczami. Te łachudry kleszcze mają po dwa metry w kłębie. Więc stwory kopią, aby zniknąć pod ziemią. Nagle ryk! To jeden ze stworów znalazł w ziemi jakieś cudo. Ciemne, kształtne, z napisem "Papierochy...". Zabierają znalezisko, by w swoim obozowisku razem z innymi stworami tańczyć wokół niego. Główny obozowy coś majstruje i nagle psik! Buchnęło w nich podkładami kolejowymi. Mijają kolejne tysiące lat. "Papierochy..." są w muzeum ichniejszej archeologii i osobliwości. Nagle rozlega się alarm i wybucha zamieszanie. Doniesiono, że tuż obok spadło coś na ziemię. Z nieba. Biegną kustosze i uczeni. Pogięte blachy, na których złuszczona farba i napis USRR. W środku jakieś włochate stworzenie. Główny uczony pyta stwora: "Ty żyjesz?". A Łajka, trzęsącą się jeszcze w hibernetycznym zimnie, powoli otwiera oczy i mówi: "A co  kurwa, nie wolno?". Wróciłem do Amouage 53. Złachmanionego przeróbkami i poprawkami idiotów. Ale to jednak Amouage w namiastce  starego stylu.  Moje ulubione. I bez diabła wewnątrz.
    • Dzięki @Deonix_ miło cię widzieć :)  Również pozdrawiam 
    • Wiersz bez tytułu, komentarz bez komentarza. :)   Pozdrawiam.    
    • No to wróciłem jeszcze raz :)   Mak Bolesława Leśmiana zapewne znasz, ale pozwolę go sobie tu zacytować:   Mak Bolesław Leśmian   Za chruścianym stanęła wiatrakiem, A boginiak już czyhał za krzakiem - Pogiął kibić, zagarnął twarz białą I mięśniami pościskał jej ciało! A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! I mięśniami pościskaj jej ciało. Tchem się swoim do tchu jej przedostał, Dreszczem nagłym dreszczowi jej sprostał, Sponiewierał wargami w ustroniu, Obezdolił pieszczotą na błoniu! A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! Obezdolił pieszczotą na błoniu. I wykochał jej nogi i ręce, I wykochał oddechy dziewczęce, I z chichotem odrzucił na siano Tę dziewczynę, przez niego ospaną! A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! Tę dziewczynę, przez niego ospaną. "Dokąd pójdę - na które cmentarze? Jak się Bogu na oczy pokażę? Ni mi klekać na grzeszne kolano, Ni przeżegnać się dłonią zbrukaną!" A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! "Ni przeżegnać się dłonią zbrukaną". Wspominając jego wargi ssące, Mak czerwony zerwała na łące. Pełna lęku i wstydu i zmazy Przeżegnała się makiem trzy razy! A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! Przeżegnała się makiem trzy razy. Rozewrzyjcie na niebie rozstaju Wszystkie wrota do mego wyraju, Bo ja w niebie dziewczynę mieć muszę Tę, co makiem przeżegnała duszę! A ty śpiewaj, śpiewulo - A ty zgaduj, zgadulo! Tę, co makiem przeżegnała duszę.   To tak odnośnie maków i neologizmów. Poza tym, pewnie niesłusznie, ale dopatruję się pewnego podobieństwa (może niewielkiego, ale jednak) pomiędzy Twoim tekstem i wierszem Leśmiana.   Pozdrawiam.     P.S.: Moim ulubionym ciastem był zawsze...  m a k o w i e c :)))  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...