Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Ostatnie opowiadanie (tytuł roboczy) cz. 8


Rekomendowane odpowiedzi

 

VIII.

              W tej parze było coś zachodniego, zagranicznego i nietutejszego i być może dlatego narrator opowiadania sobie tę parę tak upodobał. Radzili sobie ze swoimi rzeczywistościami i również, a może przede wszystkim radzili sobie ze sobą nawzajem. Czynili to jednak jakby inaczej niż szereg osób z naszego Kraju, bo w sposób jakby ciut bardziej prowokacyjny i bardziej zwracający na siebie uwagę. Wydaje się być całkiem interesującym zagadnieniem spojrzeć na te okoliczności właśnie z perspektywy wygody. Narratorowi wydaje się, że jednak w pewien sposób ten ich odmienny styl wchodził czasami w pewne obszary dyskomfortu, ale zdaje się takiego, z którego nie zdawali sobie większej sprawy. I ten nieuświadomiony dyskomfort tak naprawdę sprzyjał ich wygodzie radzenia sobie w tu i teraz, a przynajmniej narrator takie ma wrażenie na temat tej pary. W przeważającej większości owszem prowokowali, ale w gruncie rzeczy do pozytywnych zachowań, co również można by uznać za ciut nietutejsze.

             Ano właśnie zachodni sposób myślenia. I oto właśnie ta para pojechała dla przykładu na weekend nie gdzie indziej, jak do Krakowa. Para wybrała najdroższe bilety na pociąg w najdroższej klasie. Pojechali do Krakowa, zresztą do hotelu na starówce, jak czyni to niemalże regularnie wielu obcokrajowców tęskniących za radością i zabawą. Jazda obyła się bez najmniejszych przeszkód i z całą pewnością była komfortowa. Kilka zapytanych na drodze przechodniów wskazało im drogę z dworca kolejowego do ich hotelu, a więc bez większych problemów tam trafili. Gdzieś na rynku, gdzieś w okolicy późnych godzin wieczornych para postanowiła urządzić sobie szalony wieczór. Tego jednego wieczoru i potwierdzam, że był to absolutny wyjątek postanowili nie ograniczać się z piciem alkoholu i swobodnie i w wesołości zamawiali szereg drinków, z których mocy nawet z początku nie zdawali sobie sprawy, w ogóle nie wstawając zresztą od stołu. Jak na mój gust zachowywali się jednak trochę za głośno, ale w sumie to jest subiektywna opinia i mogę się w tym zakresie mylić. Bardzo, ale to bardzo się wtedy upili, do tego stopnia, że wręcz zaczęli się poruszać z prawdziwymi trudnościami. Rachunek rzecz jasna kosztował nie byle co, ale ta para miała w zwyczaju nie przejmować się jakoś zbytnio pieniędzmi i w tym też można by się doszukać przejawów pewnego, zagranicznego myślenia. Ciekawa rzecz, że nawet wtedy, gdy naprawdę byli pod wpływem dużych, choć nie mieli najmocniejszych głów (ano właśnie), dawek alkoholu złapali tryb radości, wesołości, gadatliwości (naprawdę trzy po trzy, co narrator słyszał zza sąsiedniego stolika), pogody ducha, a nawet pewnego rodzaju romantycznego, choć postrzelonego zaciekawienia chwilą. Nawet wtedy, a było w tym coś z ryzyka przecież, całkiem dobrze się oboje dogadywali, co skądinąd musiało być wręcz nieprawdopodobnie wygodne. Znów nie było żadnych pretensji. Gdzieś grubo po dwunastej zrobili rundkę po rynku Krakowa, wlekąc się trochę nieporadnie, ale jedno drugie podpierało i w zasadzie nie było bardzo wiadomo, czy on ją podpiera, czy tak naprawdę ona jego, co w sumie z zewnątrz bardzo trudno było ustalić. Gdzieś pod Sukiennicami zaraz później zamówili dorożkę, za którą notabene zapłacili z góry i zażyczyli sobie podróży poza miasto. Dorożkarz przystał na tę propozycję i zabrał ich oboje w podróż, której zdaje się nawet nie bardzo mogli zapamiętać, a więc i narrator nie czuje się w obowiązku opisywać ją szczegółowo. Siedzieli troszkę zmarnowani, ale faktycznie przytuleni na kanapie dorożki, nieprzesadnie podziwiając zamglone pejzaże spowite ich wzajemną mgłą alkoholową, bo przecież naprawdę przeholowali z piciem tego wieczora i być może nawet film im się wtedy urwał. Faktycznie zaczęli już w tym momencie trochę bełkotać. Z początku dorożkarz próbował im tłumaczyć okolice, po których przemierzają, ale widząc ich zamroczenie wkrótce zrezygnował z tego pomysłu. Z całą pewnością w tamtej chwili też im było wygodnie, choć musieli sprawiać dość osobliwe wrażenie. Jak wspomniałem jednak w pewien sposób, choć jakby nieprzystający i faktycznie nietutejszy, prowokowali nawet swoje otoczenie wręcz do pomocy. Dorożkarz nie tylko wywiózł ich poza miasto, ale również stamtąd przywiózł, a nawet dowiózł ich pod dom, co skądinąd udało mu się ustalić, bo na szczęście zapamiętali i w tamtej chwili pamiętali miejsce swojego noclegu, co w sumie również można uznać za naprawdę osobliwą okoliczność. Nikt nikogo nie oszukał, ani nie wykorzystał. Cały ten ryzykowny ciąg zdarzeń znalazł szczęśliwe zakończenie w ich łożu niemalże małżeńskim, choć narrator sądzi, że akurat tamtej nocy na nic więcej nie mieli siły, poza spokojnym snem w gruncie rzeczy sprawiedliwych i uczciwych osób. I nawet jeśli z tamtego wieczoru i nocnej przejażdżki pamiętali tylko zarysy, to i tak były to całkiem pozytywne i zabawne wspomnienia, które warto pielęgnować, a więc je pielęgnowali i niekiedy zdarzało im się wracać do tamtych chwil.

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy alkohol uderza, to nic nie można zrobić. Wczoraj pod mostem jakiś tam ksiądz urządził tańce o 1 w nocy, później o 2:) no i jak ten cały splendor poszedł do domu, w tak późnych godzinach:) w ten sposób chciał zachęcić do pójścia do kościoła, które teraz świecą pustkami, a im się kasa kurczy:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...