Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ostatnie opowiadanie (roboczy tytuł) cz. 4


Rekomendowane odpowiedzi

 

            Przyjemnie jest tutaj czasem postawić się na miejscu latarni. I pewnego słonecznego dnia, po dwugodzinnym spacerze tak właśnie się te osoby poczuły, a było w tym coś naiwnego i wręcz egocentrycznego, gdy tak stali zresztą pod którąś jeszcze czynną polską, nadmorską latarnią. I wbrew pozorom nie było tam wcale najciemniej, bo są tutaj znacznie ciemniejsze zaułki, których ta para wcale nie chciała odwiedzać i chyba słusznie, a więc nie odwiedzała. Pod tą latarnią wydało im się, że świecą, a narrator potwierdza, iż faktycznie tak było, bo bił od nich rzadko spotykany blask radości, satysfakcji i spełnienia. Szereg osób na plaży z lubością, a nawet z zazdrością, a może nawet złośliwością zwracało na tę śliczną parę co i rusz uwagę. Być może faktycznie sprawiali wrażenie wręcz nieźle oderwanych od bolesnej niekiedy tutejszej rzeczywistości, ale znów narrator nie widzi powodów, żeby miało to komukolwiek jakoś specjalnie przeszkadzać. Ich uśmiech zarażał i zdarzało się, że mijające ich osoby w tej właśnie chwili niejednokrotnie poczuli się lepiej. Nie nazwę ich – jak sugerowałby tytuł – ostatnimi latarniami, ale faktycznie było coś w tej parze poprzedniego, pradawnego, wspomnieniowego i niedzisiejszego. I bardzo życzeniowego. Zdaje się musieli dobrze życzyć otaczającemu ich światu, a co za tym idzie i świat w pewien metaforyczny sposób też im dobrze życzył, odwzajemniając moce pozytywnych emocji i uczuć. Zresztą przecież i sam narrator nie bez powodu im się przyglądał. Wlókł się za nimi pokracznie w pewnej bezpiecznej odległości i stanął w sporej odległości od latarni. Potem oni weszli na sam jej szczyt po kręconych wysokich i stromych schodach albowiem nie mieli żadnych, nawet najmniejszych lęków wysokości, a przynajmniej tak to z zewnątrz wyglądało, czego akurat narrator nie był w stanie uczynić. I znów ich oczy płonęły frazą chwilo trwaj, trwaj jak najdłużej. Na szczęście nikomu nie przychodziło do głowy, żeby ich wewnętrzny płomień gasić, więc nikt nie gasił. I dobrze, jak sądzę, ale jak często powtarzam mogę się mylić.

            W powrotnej drodze zatrzymali się w wielogwiazdkowej i drogiej restauracji „Pod rekinem z powyłamanymi zębami”. Oboje musieli mieć chyba fantastyczną przemianę materii, bo wcale nie musieli pilnować się z dietetycznością dań, a zatem się nie pilnowali. Gdzieś w kącie sali rozparli się wygodnie na rozłożystych, wiklinowych fotelach za dużym stołem. Bez najmniejszych problemów mogli zamówić pierwsze i drugie danie, a potem desery. Nawet gdy jedli całkiem sporo, ze smakiem, a nawet łapczywie, czy łakomie sprawiali wrażenie jakiejś nietutejszej lekkości. Już nie pamiętam tematu ich rozmów z tamtej chwili, ale nie były one zbyt zobowiązujące i dojmowała lekkość, smak, swoboda, radość i zadowolenie z momentów. Na całe szczęście jej influencerce nie przyszło do głowy robić zdjęć telefonem komputerowym tych smakowitych talerzy, zresztą pełnych najróżniejszych przysmaków. Nie musieli się również kłócić o przekonania wegetariańskie, albowiem zdaje się oboje nie widzieli większych kłopotów, czy konfliktów światopoglądowych w jedzeniu mięsa kilku rodzajów. Podczas życia w dostatku materialnym nie mieli najmniejszych powodów, aby spierać się kto zapłaci rachunek, a więc się nie pokłócili. Może – dla zdrowej odmiany – tym razem ona zapłaciła rachunek wcale nie najmniejszych rozmiarów? Narrator tego opowiadania nie ma ochoty zaglądać w tę parę głębiej, wnikać jakoś nieprzeciętnie, doszukując się w nich niejako na siłę całej plejady wątpliwości i ograniczeń. Przygląda się im z przymrużonymi oczami i niech tak już zostanie. Żyli tamtymi chwilami, co było w nich widać, a - jak wspomniałem - najróżniejsi bogowie i bożkowie (ach, odwieczny, ziemski politeizm) im sprzyjali, bo z drugiej strony dlaczego mieliby nie sprzyjać?

 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leszczym

   Drogi Leszczym - albo "w tej właśnie chwili" (czyli w jednym czasomomencie) - albo "niejednokrotnie". Jeśli "osoby", to "poczuły się". Nie "poczuli". Plus drobne literackie niezręczności do przysłowiowego wygładzenia i kilka zastrzeżeń odnośnie do interpunkcji.

   Z przyjemnością widzę, iż powyższe, będące dłuższą formą opowiadanie, jest całkiem "wysokich lotów". I zarazem jasno świecące, jak wspomniana "jeszcze czynna latarnia. I jak wspomniana "śliczna (...) zarażająca uśmiechem" para. Widać energetyczne połączenie z Umysłem Wszechświata

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Najszczersze Gratulacje . 

   Serdeczne pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 @Corleone 11 Dzięki Szanowny Kolego Michale :)) Zdaję sobie sprawę, że tu i tam technicznie tekst urąga, ale nie przejmuję się tym aż tak, bo mam nadzieję, że trafi do redaktora tekstu, a w ogóle moim zamiarem jest coś w rodzaju scenariusza filmowego :)) I zdaje się frazę "wysokich lotów" wykorzystam, bo i wokół niej można by zbudować fragment opowieści, podobnie jak frazę "strefy komfortu" :)) Również bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)) 

@violetta W nostalgii naprawdę nie ma nic złego :)) Ale faktycznie jest tu niekiedy opis chwil, które do autora opowiadania zupełnie nie mają jak "wrócić" ;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leszczym

   Zwracam Ci na nie uwagę, gdyż Twoje wiedza i umiejętności to jedno, a korzystanie z redaktora - drugie. Moimi zdaniem pisarz powinien mieć wiedzę i w powyższym zakresie - Ty jednak, oczywiście, możesz mieć na ten temat inne zdanie. 

   Racja - obie wspomniane frazy można wykorzystać do zbudowania fragmentów powieści. 

   Dzięki Ci wielce za odpowiedź. Serdeczne pozdrowienia

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leszczym

   Wiem, jak to jest, kiedy goni się za całością - jak to ująłeś

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Popracuj, bo warto. Pisanie jako takie i zarazem akt stwórczy wpływa pozytywnie - chociaż bywają wyjątki, zależnie od tego, o czym ktoś pisze - na stan umysłu, psychikę, a przede wszystkim na rodzaj energii, która przenika i otacza osobę piszącą. Trzeba na to zwracać uwagę, bowiem to, o czym piszemy, stanowi część nas. Jeśli piszesz tylko horrory albo historie pełne smutnych uczuć, wchodzisz - bywa, że niepostrzeżenie i prawie na pewno niezamierzenie - na ścieżkę Mroku. Albo Ciemnej Strony Mocy, co jest jednym i tym samym. Wtedy konieczne jest oczyszczać się albo uwalniać od energii negatywnej po każdym napisanym fragmencie. Uwierz, że wiem, o czym piszę. 

   Serdeczne pozdrowienia, szanowny Michale .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 Tutaj piszę coś mam nadzieję ciut innego. Na bazie historii, która jest ładna i od samego początku dobrze zmierza i rokuje, omawiam szereg niedomagań reala. W intencji autora ta para jest przykrywką do pewnych, mam nadzieję głębszych, wypowiedzi. To mój pomysł i ode mnie zależy jak go poprowadzę. I naprawdę nie wiem gdzie mnie to pisanie zaprowadzi i wbrew tytułowi, roboczemu skądinąd, mam nadzieję, że to nie jest moje ostatnie opowiadanie :) Na razie intensywnie, ale przyjdzie czas gdy i temu opowiadaniu dam odpocząć :) No ale chyba wolność także ten tego mam chyba niezbywalne prawo tak pisać, zresztą cokolwiek by to nie było :)) I chyba mam prawo w tekście się zatracić, choć na mój gust to akurat nie jest najwyższych lotów literatura :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leszczym

   Jak widzę, nie do końca mnie zrozumiałeś. Masz prawo pisać tak, jak chcesz. Masz prawo przenosić do opowiadania i zostawiać w nim taką część siebie, jaką chcesz - mniejszą, większą lub nawet bardzo dużą. Wreszcie, masz prawo podążać taką ścieżką, jaką chcesz: energii pozytywnej albo negatywnej. Drogą Światła lub Mroku. Twój wybór. Oczywiście z wszystkimi tego następstwami, które najprawdopodobniej nastąpią. Dla unaocznienia zapytam: jeśli lubisz czytać horrory i czytasz tylko je, to czy dziwisz się, że wieczorami doznajesz uczucia gęstniejącego mroku? I czy dziwią Cię koszmary? 

   Twoje myśli i pragnienia są energią. Cząstką Ciebie. Myśląc i pragnąc pozytywnego - i pisząc o pozytywnym - przyciągasz Istoty Światła. Myśląc i pragnąc negatywnego, przyciągasz Istoty Mroku. Z tym, co One niosą: pierwsze i drugie z wyliczonych. 

   Zyskałeś połączenie z Umysłem Wszechświata: Bezmiarem pozytywnych pomysłów i pozytywnych myśli. Jest to bardzo widoczne w Twoim opowiadaniu. A dokąd Cię to zaprowadzi? Najprawdopodobniej do tego, że będziesz pisał i pisał. I dziwił się, że można tak długo ciągle mieć pomysły. 

   Opowiadam Ci swoje obserwacje i doświadczenia. Twoje prawo i decyzja: podejść pozytywnie, przeczytać i przemyśleć. Albo podejść odwrotnie, z przeciwnymi emocjami. 

   Co zaś tyczy się poziomu tego, co napisałeś. Bazą jest tutaj, jak podkreśliłeś, ładna historia. Dlatego opowiadanie też jest ładne

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Serdeczne pozdrowienia .

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 A to przepraszam, faktycznie nie zrozumiałem :)) Mnie chodziło o sklecenie takiej historii, która jest ładna, ujmująca i mówi bardzo dużo o komforcie, bo to zagadnienie jest motywem przewodnim tego opowiadania :) No ale ja w przeciwieństwie do Ciebie szybciej je skończę, bo nie jestem w stanie wykrzesać z tego pomysłu regularnej książki :)) I nawet tego nie chcę, choć sąsiad mi wspomniał, że scenariusz filmowy powinien mieć objętość 200 stron :)))) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...