Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie, wcale mi się nie wydaje. Tylko tego ranka wstałem tak pomieszany, że tak jakoś rzutem na taśmę rzuciłem się z balkonu mojego apartamentu na dwudziesty piątym piętrze. Lot był przyjemny, aowszem. Rzeczywiście czasoprzestrzeń uległa małej deformacji, małej, bo pomimo wydłużenia się tych dziewięciu sekund do kilkunastu godzin, był to krótki lot, także subiektywnie. Leciałem jak karp w galarecie – już martwy, a jednak z drugiej strony ciągle nie skonsumowany. Czekający na swoje trawienie, jak na los przyjęty, lecz niespełniony. Bez nadziei już, a jednak. A jednak: ciągle widzę twoje blond włosy, tak często myte, że aż zimne z tej czystości. Ciągle pragnę twoich żywych sutków, ciągle oziębłych, a jakże podnieconych, i widzę twoją nocną koszulkę, o tak, jakże chciałbym w nią wpaść bardziej i bardziej niż w tę zbliżającą się ziemię pełną petów.
Boże, boże, coraz mniej rozumiem, coraz bardziej puste i puste wydawało się twoje imię, jak zawołanie o kurcze, o cholera, o boże. W reklamie lodów cię widziałem ostatnio, w lodów reklamie. I w głosie tego mnicha, co mnie uczył zen medytacji, buddyzm solarny jak shuty mówił, buddyzm analny. Bo nauka medytacji od szóstej do ósmej mieszałamisię z pornosami namiętnie oglądanymi od dziewiątej do dwudziestej trzeciej, z jogurtem jedzonym przed snem, z durnymi reklamami, jak bardzo żałuje. Ale czego? Życie było bez sensu, bo gdyby sens miało. Oj, tobym nie skoczył, nieskoczyłbym ojoj.
Na wymioty zbieralomisię ilekroć widziałem krwawiące rany za młodu, ilekroć też w akademii kroiliśmy przedramiona denatów, tak było do drugiego roku. Teraz nie czuję nawet mdłość, mimo że zaraz rozwali mi się mózg, bo jakżeby inaczej, tak właśnie skaczę, głową w dół. Radykalizm do końca, chcę po prostu zjeść mój mózg, niech zleje się z zębami, niech to będzie koniec nie ma nic potem nie ma nie ma anioły diabły krzyże półksiężyce bóg szatan bariery zasady nie nie nie nie nie nie. Nie.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

aowszem = a może chodziło o zwrot "a i owszem" ?

Leciałem jak karp w galarecie – już martwy, a jednak z drugiej strony ciągle nie skonsumowany = heh, nie no, nie bardzo, i porównanie do karpia w galarecie (tym bardziej, że mowa o locie) i "a jednak z drugiej strony", co to za wyrażenie? to się niemal logicznie wyklucza, na moje oko i ucho.

Czekający na swoje trawienie, jak na los przyjęty, lecz niespełniony. = to jest zdanie?

durnymi reklamami, jak bardzo żałuje = kto żałuje? jeśli peel to chyba "żałuję"? poza tym to nijak ma się do reszty zdania

zbieralomisię =ł

chcę po prostu zjeść mój mózg = swój chyba lepiej by pasował, niż mój

..........
no tak, panom się podoba ( i Marzenie) a mnie nie bardzo. Właściwie chodzi o manierę pisania, bo treść i fabuła niezła. Rozumiem, że to w locie tworzone, w umyśle samobójcy, dlatego charakter szarpany i kadrowy, ale te zdania są dla mnie po prostu nieładnie poskładane. Toleruję innowację, łamanie zasad stylistycznych, nawet pisanie alogiczne, ale gdy ma to uzasadnienie i jest dobrze wykorzystane.
Pochwalam końcówkę, zostawia odpowiednie wrażenie :)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Ładnie napisane , ciekawie i chyba tyle starczy . Za temat plus bo dzieki niemu tu zaglądnełam . Za to że nie długie też plus bo czasem jak ktoś pisze i widzi sie ile tego to nawet czytać sie nie chce . Ale też zalezy bo jak ciekawie napisane to czytac sie chce ale gdy(nudno)i wiesz co dalej to...nie musze dokanczac bo szkoda gadac i wiesz o co chodzi. W twoim przypadku wszystko okey . Pozdrawiam .

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...