Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Taki dajmy na to, przeciętny Rafał - z rana: wstał, oddał mocz, zjadł coś, wypił, pokręcił się przy swojej prezencji, wsiadł do samochodu i pojechał. Jadąc - przez chwilę śpiewał, krzywił się na innych kierowców, ale i łapał myśli, co się nawijały... bo mimo wszystko snuły się tu i ówdzie. A kiedy dotarł do pracy, spotkał kolegów mniej lub bardziej najedzonych, ubranych w: koszulki o barwach stonowanych, stylowe, bo zależne od image spodnie, buty... A to wszystko co zastał, okraszone było słowami, czasem żartami z ich wielością wymowy. Niby nic, zwyczajny dzień, rzec by można powszedni, podobny do chleba z masłem i serem, jaki spożywa się automatycznie, bez głębszego zastanowienia nad jego składem, walorami. Ot jest i tyle, a Rafał coś jeść musi, tak mu mówiła mama, mówił i ojciec,.. bo i oni jeść musieli.

Jednak ta podstawowa pożywka, nie jest zbyt emocjonująca dla Rafała, nie ma w niej dreszczyku, którym by sobie wypchał luki w godzinach. Ciągle więc tęskni do bardziej wyszukanego życia, barwniejszego, mniej dostępnego. Takiego życia, którego nie można dotykać, bo jest zbyt inne. Jakakolwiek z nim styczność mogłaby zaburzyć wizerunek, nad którym każdego dnia usilnie pracuje... człowiek poczciwy (nie zawsze uczciwy, nie zawsze szczery, nie zawsze przydatny, nie zawsze w formie, nie zawsze świeży, nie zawsze... ale kto o tym wie?). Przecież jego życie nie wyróżnia się niczym od życia przeciętnego człowieka. Razem są sobie jednej barwy, taplają się w przyzwyczajeniach rozplanowanych na powierzchni deklarowanej społecznie.

Ale jak by nie było, taki człowiek, taki Rafał - ma swoje małe podróże w głąb sklepu. Tam, na półce, gdzie Instagram, Facebook i inne oferty promocyjne krzyczą, że mają „wiele światów w jednym miejscu”, potraw, ciekawostek... kobiet... które dadzą tak wiele, za niewiele. Okazja prześciga tam okazję, farby wylewają się litrami, kolory rozmazują się po rzeczywistym świecie, tak inne, że Rafał pragnie pokazać to Piotrkowi, który właśnie poszedł na dwójkę... że o ten, albo tamten, że ta, albo tamte, to i owo i trzeba to: zobaczyć, zapisać, rozesłać, skomentować, zareagować... bo jak tu siedzieć spokojnie, bezczynnie, nijako... w zwykłej, szarej koszulce i butach do czarnych skarpetek i czarnej kawy, i to wszystko w ciągu jasnych piętnastu minut przerwy, bo jak nie jasnych, skoro ekran mieni się tysiącami barw... bynajmniej nie do dotknięcia, tylko do obejrzenia... tylko, że Piotrek wciąż siedzi w ukryciu, wciąż w wucecie nieświadom promocji, jaką widzi Rafał. Ale, ale... a może i Piotrek trafił na jakąś promocję, którą właśnie sobie dokładnie ogląda nie wykorzystując do tego celu przerwy? Co za cwaniak.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jedno jest pewne – promocja dociera do każdego, kto jej poszukuje i nic jej nie obchodzi, czy ktoś jest teraz w ciągu jasnych, czy ciemnych minut, czy się akurat opycha czy wypróżnia. Jeśli jej chcesz? Szukasz. Jeśli nie chcesz? Wracasz do pracy... nad sobą... do wyskrobywania kolorów z szarości, kolorów, którymi sobie wybarwisz... koszulki, a może coś jeszcze.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Myślę, że masz swoją teorię, dlaczego w nawiasie :) tym bardziej, że od dłuższego czasu taki system zapisu preferuję.

Wszystkiego tłumaczyć nie potrzeba. Literówkę poprawiłam, dziękuję ślicznie :)

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na promocję nie polują tylko ci, którzy sami stanowią "towar" promocyjny, ewentualnie "promowany" :)) a może i to nie jest do końca prawdą.

Śmieszne, ale po publikacji tego tekstu słowo "promocja" zaczęło mnie prześladować. Postanowiło mi pokazać kilka ze swoich oblicz. Ciekawe to doświadczenie.

 

Dziękuję za odwiedziny i kilka słów.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Złośliwe ?:)) Może chłopieję (bo ostatnio mam znikome ilości żeńskiego towarzystwa) i tak mi się to widocznie objawia. 

 

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...