Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

wiersze są jak wiosenna trawa 

a Czytelnicy jak słońce 

trawa marnieje bez słońca 

bez trawy promienie 

ogrzewają co innego  

od kamieni po ziemię

 

jaki z tego wniosek? 

Czytelnik potrzebny wierszom

jak powietrze pełne tlenu 

a wiersz Czytelnikowi

cóż...

bywa po prostu zbyteczny

 

 

Edytowane przez Ewelina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Tectosmith Napiszę odrobinę przewrotnie: czasem wystarczy jeden czytelnik i czasem może być to sam twórca. Przelewanie myśli na papier jest niejednokrotnie niezbędne, by móc obejrzeć swoje myśli z pewnej perspektywy i zrozumieć siebie samego. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli czytelnikiem jest sam autor, to można się zgodzić, ale w innym wypadku to już nie.

Wiele osób pisze w ramach arteterapii i nie ma zamiaru tego nikomu pokazywać.

Kiedyś była moda na pisanie pamiętników i wiersze też w nich się trafiały.

Podobno teraz wraca. Nazywa się to journalling. Modnie z angielska.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale to jest niemożliwe, bo ona ma zawsze działanie terapeutyczne lub destrukcyjne dla tych, których angażuje, czy to po stronie twórcy, czy odbiorcy.

To już jest dobrze przez naukę udowodnione. Nie tylko przez psychologów, ale również neurologów.

Opublikowano

@Ewelina Poruszony przez Ciebie temat jest interesujący.

Troszkę jednak pomarudzę. Tak sobie myślę, że widzę tu błąd logiczny:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wierszom czytelnik nie jest potrzebny. Skoro już powstały wysiłkiem twórczym autora i zaistniały w piśmie, przetrwają i bez czytelnika. To autorowi czytelnik jest potrzebny, by skomentować, nakarmić wenę, a może i coś poprawić.

Natomiast czytelnikowi, wiersz nie może być zbyteczny. Jeśli danego wiersza nie czyta, nie jest czytelnikiem. Jeśli przeczyta, zostaje nim i czy chce, czy też nie chce, jego świadomość, a nawet podświadomość przeżuwa treść. Przeczytana treść nigdy nie jest obojętna. Odbieramy ją pozytywnie, czy negatywnie, ale jednak absorbujemy.

Rozgadałam się nieco, ale mam nadzieję, że wyłożyłam w miarę jasno swój pogląd.

Podkreślam, że jest to moje zdanie i każdemu wolno mieć inne.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@corival Dziekuję  za wnikliwą analizę :) Pisząc o czytelniku miałam na myśli czytelnika potencjalnego a nie czytelnika konkretnego utworu czy autora. 

Ja siebie nazywam czytelnikiem choć nie czytam wszystkiego co mi się pod rękę nawinie. 

Pisząc ten wiersz miałam więc nieco inne założenia i wyobrażenie kim jest czytelnik :) 

 

Pozdrawiam serdecznie  

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97  Berenika- tylko tyle i aż tyle super
    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...