Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odkrywanie wiosną lepszych stron życia? 

Dla każdego szczęście ma inny wymiar? 

Mozaikowe pisanie jest trudne, to jak z krzyżówką...

Chyba się poddam. 

 

"Krokusy wdzięczne 
zalotnie wabią pszczołę"

 

Po prostu Życie.

 

Pozdrawiam :)@Rafael Marius

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ot co, samych najlepszych. Można zacząć od drobiazgów. To z poważniejszymi będzie łatwiej.

 

Nie inaczej. Dla mnie wystarczy, że jest już wystarczająco ciepło i można się cieszyć przyrodą. A w mojej okolicy jest naprawdę teraz ładnie. Władze miasta się postarały. Nie zawsze tak było.

 

Młodzi mają wzór do naśladowanie, ale póki co to pusto na ławeczkach. Może jeszcze za zimno.

Dziękuję za polubienie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cieszę się, że się spodobał.

 

A u nas to wrony siwe grzebią w śmietnikach. Szczególnie lubią fast foody np pizzę.

Ornitolodzy byliby przerażeni, bo to nie dla nich jedzenie.

 

Teraz wszystkie nowe altany śmietnikowe są tak budowane, aby nie mogły się tam dostać, bo one strasznie śmiecą. Potrafi taka ptaszyna zajadać sobie w najlepsze pizzę na dachu samochodu.

U nas w zeszłym tygodniu taką przeciwwronową altanę wybudowali.

I już się nie dostaną do szczęścia. Ciężkie życie...

Opublikowano

@Rafael Marius Oj! Ciężkie faktycznie.

Ja, codziennie obserwuję Kruki i Kawki, które starają sobie radzić z człowieczą rzeczywistością i sobie radzą. Mam nadzieję, że z czasem będą się mnie mniej obawiać i pstryknę fajne zdjęcia :-)

Ptaki sobie radzą z tym co znajdą do pewnego stopnia, ale nie zawsze.

Są takie ciekawe zdjęcia z "ładnymi" skrzydłami Łabędzi, ale prawda jest taka, że to deformacja spowodowana chlebem ... Serio. Kiedys tego nie wiedziałem.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

U Was tą rolę, co u nas wrony, pełnią kruki. Kiedyś było o nas dużo kawek, ale silniejsze wrony je zlikwidowały.

Ja też kiedyś intensywnie fotografowałem ptaki, no ale teraz z wózka inwalidzkiego to mam bardzo ograniczone możliwości.

 

Jak najbardziej może tak być, chleb jest szkodliwy dla ptaków. Szczególnie jeśli jedzą go dużo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mądrość to tu czasem może nawet przeszkadzać, a na pewno wiedza. Wtedy człowiek dostrzega więcej głupoty i się irytuje. U mnie przynajmniej tak jest, że bezmyślność wyprowadza z równowagi, choć niezbyt często.

Dziękuję za polubienie.

Opublikowano

@Rafael Marius Mnie nawet nie ich niewiedza często denerwuje ( sam nie mam jej zbyt wiele) ale chyba najbardziej brak przemyślenia i wyobrażeń o konsekwencjach. Mam wrażenie, że czasem spiesznie gonią, zresztą świat ich niejednokrotnie do tego po prostu zmusza i za mało jest w tym szeregu działań, wyborów, decyzji i wypowiedzianych przy wielu okazjach słowach (często bez pokrycia) takiej zwykłej i uzgodnionej w szerszym gronie i przepracowanej refleksji. 

@Rafael Marius Obrazowo mówiąc w pewien sposób Lincolna mi w "nich" brakuje ;))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Faktycznie niektórzy ludzie są strasznie zabiegani. Mnie to zawsze zadziwia jak oni to wszystko zdążą. Ale jednak jest to jakimś kosztem, choćby braku refleksji. Boją się że życie im ucieknie, a może bardziej zarobek.

A ja jestem powolny i lubię się zastanowić.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesteś niemożliwy:). Nie wiem wprawdzie, jak to odbiorą dziewczyny, bo mają jednak większe doświadczenie. Pozdrawiam.
    • @KOBIETA @M jak Malkontent również milo
    • @Migrena  Nie znam się… chociaż, nie zawsze jest tak, jak tutaj „Przeglądowo/okresowo”
    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...