Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 102


Rekomendowane odpowiedzi

                                       - dla Belli

 

   ... i, jak łatwo mogłeś się domyślić, mój Czytelniku, odbił z łatwością nadlatujący cios. Podobnie jak kilka następnych. Wściekłość Nibiranina, nie mogącego dosięgnąć przeciwnika mimo umiejętności szermierczych i wysokiego poziomu Mocy, wzrosła jeszcze bardziej. 

   - Większość oglądających naszą walkę osób, jak również innych dusz wokół obecnych - Jezus unieruchomił telekinetycznie adwersarza, przyciskając go do pnia jednego z  otaczających polanę drzew - oczekuje pięknego pojedynku. Emocjonującego, zatem i trwającego należycie długo. Jednak energetyczny punkt widzenia jest najbardziej istotny, co zresztą sam doskonale wiesz. Wiesz także, chociaż odsuwasz od siebie tę świadomość, że twoja negatywna energia bardzo poważnie narusza równowagę nie tylko Ziemi, ale i całego układu słonecznego. I to od zbyt dawna. Szkodząc wszystkim żywym istotom, niezależnie od tego, czy odczuwają owo obciążenie twoim Mrokiem, czy też nie. Tak więc - uwolnił przeciwnika - czas kończyć. Tę walkę i - twoje - obecne - życie - po każdym słowie odbijał wręcz niedbałe energetyczne uderzenia czerwonego promienia. Po czym wyprowadził swój własny cios. Tak szybki, że niezauważalny dla nikogo z wokół obecnych. W tym dla Anunnakiego, którego owym ciosem dosięgnął. 

   - Ty...! - wyartykułował emocję Nibiranin czując, że życie zaczyna zeń uchodzić. Cząstka po cząstce łącząc się energetycznie z powietrzem wokół. Przez ranę, w której wciąż tkwiło fioletowo-złote ostrze promiennego miecza. 

   - Ty...! - powtórzył z niesłabnącą wściekłością. Trzymając się jej uporczywie, jakby mogło mu to cokolwiek pomóc w sytuacji, w której znajdował się obecnie. 

   - Przeprosić cię? - Jezus odczytał myśli umierającej istoty, która stworzyła naród Izraela i wmawiała swoją boskość początkowo tylko jego członkom. - Nic z tego. Będąc Wszechświatem, nie używam słowa "przepraszam". Do zobaczenia - w innym wymiarze - dwoma powolnymi ruchami wyciągnął świetlne ostrze z ciała, które opadając na ziemię wydało ostatnie tchnienie.

   Wyłączył miecz, powiesił go u pasa i używając Mocy podniósł leżące przed nim zwłoki, po czym przerzucił je sobie przez ramię.

   - Czekajcie na mnie - popatrzył na żony, po czym przeniósł spojrzenie na padawanów i na książęcą parę. I na Bellę, która zjawiła się niespodziewanie, posławszy Milowi od razu czarujący uśmiech i ukloniwszy się Soi.

   - Ach, to ty - uśmiechnął się do niej Jezus. 

   - To ja - odwzajemniła uśmiech. - Nie mogłam opuścić takiej chwili. Ale powiedz mi: Czemu trwało to tak długo? 

Cdn. 

 

   Voorhout, 03.03.2023

 

 

 

    

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszedłem w rolę Świętego Mikołaja. I kupiłem całkiem sporo prezentów. Paradoks polegał jednak na tym, że najlepsza rzecz jaką kupiłem była najgorszym prezentem. Otóż, tę jedną rzecz kupiłem bardziej pod siebie, aniżeli pod obdarowanego. Postaci rzeczy to nie zmienia, bo rzeczywiście była to najlepsza i najtańsza rzecz zarazem. Rzecz wręcz nie rzecz, nie wchodząc za bardzo w tajniki prezentu. Innymi słowy coś znacznie bardziej metaforycznego i ponadczasowego, choć powstałego na czasie dzisiejszym. Rzecz spraw obecnych. Gdybyśmy tak umieli obdarować czytelnika wyrafinowanym tekstem, który ten rzeczywiście chce przeczytać byłoby święto znacznie większe niż pierwszy i drugi dzień świąt razem wzięte. Coś bardziej niebywałego nawet niż wszystkie dni wolne w roku kalendarzowym.    Warszawa – Stegny, 24.12.2024r.
    • Choćbyś wszystko robił tylko dlatego, że nie wiedziałeś i choćby tylko to źle zabrzmiało niczym przypadkowe uderzenie miedzianego cymbału   Dźwięk wybrzmiał, a powietrze niesie drgania dookoła Ziemi, obiegając ją upamiętniającą ciszą   To słowa w ciemności ukryte, którymi rozświetlasz drogę innym duszom w mroku po kolanach brodzącym.   Jakże się stało, że .. bóg(?, nie nie) narodził się w dobie, której zabrakło światła? Gdy słońce, tu, na tej połowie umiłowanej mojej planety, gdzie dominuje ludzkie istnienie - jest widywane najkrócej?   Może to fetysz by widzieć światło w ciemności, samemu sobie rozświetlając drogę, latarniami, lampkami, świecami .. z tym - zazwyczaj - ohydnym pożółkłym odcieniem   Może to filozofia, by nawiązać do tego, który niesie światło zamiast - jak to zostało napisane - do tego, który kieruje ku światłu? Może to strach przed światłem, lub nienawiść światła, by być od niego jak najdalej, by nigdy się do niego nie zbliżać.   A być może stwierdzisz, że wszyscy chcecie światła i w ten mroczny dzień oczekujesz jego ostatecznych narodzin? W takim razie, powiedz mi, gdzie ciemność, skoro na świecie panuje jedność i odnalazłeś z resztą ludzkości spokój ducha, tego dnia, w życzliwości i ciepłych słowach? W końcu, powiedz - czy, skoro przyszło światło i tego dnia nie ma wojen, a na froncie wszyscy całują się, wychodząc sobie naprzeciw z okopów, dlaczego zapominasz o nim dnia następnego? Jakże mogło przyjść tylko na jeden dzień, czyż to nie zdrada, chwilowy, wręcz momentalny flirt prostytutki, chętnej raz w roku, na chwilę spożyć obfity posiłek wzajemnego uwielbienia?   Wykluczam cię, jeśli z twoich ust pada wiatr słów w jednym argumencie: "tradycja". No chyba, że obstajesz za tym, że świat duchowy nie istnieje, jednak korci cię, by strzelić babci gola zadowolenia z dzieci i zasnąć bez .. fałszywych wyrzutów sumienia. Lub na wszelki wypadek przeżegnać się w obawie, przed tym, czego nie wiesz.. właśnie - światłość, nauka.. chwila zwątpienia?   I jeśli już wierzysz, tak jak ja wierzę w swojego Syna, czy myślisz, że jako jego Ojciec, byłbym skory spłodzić go w dzień, by Jego narodziny wypadły w ten najciemniejszy dzień roku?   Myślisz, że byłbym skory go spłodzić w dzień, o porze takiej i w chwili takiej, że narodziłby się w ciemnościach nocy?   I jeśli znów się zapierasz, dumny "chrześcijaninie", że to tradycja i symbol - to symbol już opisałem, tradycję również, a jeśli to tradycja pogańska to powiedz wprost: jesteś poganinem czy uwierzyłeś w mojego Syna? Chyba, że lubisz stać rozkroczony nad nierządnicą ukazując jej swoją haniebną nagość. Jedną nogą w niebie, drugą w ludzkich nieczystościach Nie będąc jednocześnie nigdzie.     Mówisz, że nie wiedziałeś, że to pomyłka lecz zbluźniłeś przeciwko mnie nie przeciwko mojemu synowi lecz przeciwko duchowi, który w Synu moim zamieszkał. Bo nie taki był mój zamysł i nie uczyniłem prawdy kłamstwem ani zła dobrem.   Zbluźniłeś przeciwko Bogu, a jestem duchem również Próbując zasiąść na moim tronie stanowisz jedynie swoje standardy.   Ty, miedź brzęcząca, Ty, cymbał brzmiący.   I choćbyś zarzekał się na krzyż i zmartwychwstanie, choćbyś wrzeszczał w parku pełnym ludzi błagając o litość i łaskę.   To prawdą jest, że nic nie zrozumiałeś.   Poznałeś jedynie ciemność teraz ona towarzyszyć ci będzie wiecznie i nieodwracalnie.   Tak jak ja kiedyś kochałem ciebie, kiedy posłałem swojego Syna, a teraz jestem tutaj osobiście, idąc w ślady z moją siostrą za naszym ukochanym kwiatem i rodzicami, którzy wszystko uczynili. Tak teraz ty kochasz ciemność.   Jak spełni się nasza miłość, tak i twoja.        
    • Gdy Polka się puszcza,to ku...a,gdy Francuska się puszcza,to ku..a, a gdy Żydówka się puszcza,to antysemityzm. Już sam nie wiem, co o tym sądzić. Pozdrawiam.
    • @Kantata   Dziękuję za komentarz, a nie odpuszczę, niby jak mam odpuścić, opus dei?   Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...