Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Poprzez rozespanie


Rekomendowane odpowiedzi

Z towarzyszeniem turkotu mebli

Tańczy obwoźny teatrzyk cieni

Potem pokotem kładzie się w przesmyk

W okna zamknięte, tłoczy się w sieni

 

Pęka w tym syfie oniryzm chwili

Gdy ktoś naniesie na butach z zewnątrz

(I wetrze w dywan)

Witając sili

Palce w kurczowym rozczapierzeniu

 

Skłon do odwrotu (Nie chcą pozostać)

Jakże tu dojrzeć do rosłych planów?

Tak jak to bywa - niezwykle wąska

Skromna ścieżyna ludzkiego czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kwintesencja  Ciągłe zmiany w życiu i dookoła wprawiają w niemałe zakłopotanie. Ten niby chaos może nawet wystraszyć i zastraszyć kolejny krok. Ale wszystko i tak się dzieje a taka wąska ścieżka to dużo więcej niż żadna, a co ważniejsze, na pewno dokądś prowadzi.

Pozdrawiam serdecznie :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota  to miłe, dziękuję za serduszko (uznanie). pozdrawiam serdecznie!
    • Troszeczkę nierówno, ale ogólne wrażenie pozytywne.   Pozdrawiam
    • Panie za taką chwilę Ci dziękuję.   Lubię szum deszczu strojony muzyką, o szyby kiedy dzwoni (dudni) zbyt natrętnie. Myśli me szarpie jak harfa, prowadzi rankiem być może natrętnie, ale jest przy mnie. Rozkręca się, głaszcze, dotyka mych dłoni namiętnie, żeby obudzić to wszystko, co jeszcze w letargu, co przebić się chce, wydostać na czas, by wreszcie (znowu?) dostroić me myśli i zacząć koncert życia.   I lubię, kiedy obraz nagle się urywa lub zaciera powoli. I już mikroskop nawet nie pomoże, a ja z uśmiechem myślę – o! umieram! Albo…cholera, to wszystko Ty stworzyłeś Boże?   I pień wyrasta, i niebiosa, liści w nadmiarze, a ja dokopać się nie mogę do Twych korzeni. Zbyt splątane. I ręce łamię. Kręcę się. Szukam choć trochę cienia o Boże.   Mówią, że 7 dni trwał proces Twój. Liczę w pośpiechu, mnożę siódemki…, jest ich w nadmiarze Boże Ty mój.   Nie wiem co robić. Ty musisz wiedzieć. W deszcz się wsłuchuję - zwiastuje burzę. Zbliża się z rykiem natrętnie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      i wyszło super - przepraszam, że nie pisze komplementów ale jak daję serducho i piszę komentarz po swojemu tzn. że wiersz wciągnął Pozdrawiam :)   A swoją drogą, skoro już siedziałaś na ławce w parku, to nie zauważyłaś, że dziś jest jakoś inaczej a może mi się tylko wydaje? :))

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Nie wiedział, ile czasu już minęło. Wpatrywał się w wazon ze zwiędłymi kwiatami. Obok kilka przewróconych butelek, gazety, martwe muchy. Pielucha dawno zdążyła przemoknąć, a smród rozchodził się po pomieszczeniu. Doskwierający głód był coraz większy. Ostatkami sił zaczął ruszać rękami, lekko wić się na łóżku.  Chciał zawołać ojca, ale nie potrafił. Zapłakał tylko cicho, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.  Za oknem usłyszał głos mężczyzny i śmiech dziecka. Sam śmiał się tak jeszcze niedawno. Nadchodził powoli wieczór. Leżał w bezruchu z zamkniętymi oczami. W środku nocy w końcu do niego przyszedł. Pomarszczona dłoń starca bezwładnie opadła na brudną pościel. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...