Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

   - Gotowi. Gotowi, Panie - powtórzyło kilka głosów. Żony wysłały Jezusowi telepatyczne potwierdzenie, zaś para książęca przytaknęła czytelnymi gestami. 

   - Gotowi, Mistrzu - odpowiedział Mil, zapytawszy uprzednio Soę. Też telepatycznie. 

   - A zatem... - Wszechświat-Człowiek skinął dłonią. Cały orszak jeźdźców uniósł się powoli w powietrze, wraz z wozem, na którym złożono szczątki Szaraków. Po czym zniknął, niczym porwany gwałtownym wichrem. Ewa, nieprzyzwyczajona do podróżowania w ten sposób, odruchowo zamknęła oczy. Chociaż nie było praktycznie potrzeby, bowiem wszyscy przemieszczali się w energetycznej osłonie.

   - Możesz bezpiecznie otworzyć oczy - usłyszała w umyśle głos męża i poczuła Jego uśmiech. - Tym bardziej, że właśnie lądujemy... 

   Ledwie zdążyła zdziwić się po raz kolejny, a już poczuła, że wraz z rumakiem powoli opuszcza się na ziemię. Odetchnęła z ulgą. 

   - Ale szybka podróż... - wyrzekła powoli, gdy Jezus, zawróciwszy od czoła kawalkady, stanął tuż obok niej. - Nic zdążyłam zobaczyć... 

   - To przez pole ochronne - wyjaśnił WszystkoMogący. - Poza tym, poruszaliśmy się tak szybko, że nie nadążyłabyś z rejestrowaniem tego, co widzisz wokół. Dlatego uczyniłem je nieprzejrzystym. A teraz pozwól, droga żono - uśmiechnął się i pocałował ją przepraszająco. - Trzeba przygotować bitwę. 

   - Co?... - zapytała przerażona, ale Jezus odjechał już do księcia, na czoło orszaku. 

   - Bitwę - powtórzył telepatycznie. - Z Szarakami. Ale nic się martw, wynik jest z góry przesądzony... 

   - Drogi Juriju - rzekł stanąwszy obok księcia - powiedz dowódcy swojej gwardii, by wydał rozkaz przygotowania się do walki. Co prawda, moglibyśmy się bez niej obejść - dodał - ale mam okazję spowodować, by przewodzące Szarakom istoty Mroku postąpiły na drodze ku Światłu. Czyli ku mnie. Przyda im się to doświadczenie. Tak. Przywrócimy trochę równowagi... 

   - Doskonale - uśmiechnął się książę. - Dawno nie toczyłem żadnej bitwy, toteż ta wręcz przyda mi się. Nawet bardzo - zatarł dłonie bojowym gestem. - Moim gwardzistom również. Co prawda, codziennie ćwiczą się w walce, ale co innego ćwiczenia, a co innego prawdziwa walka. I to z takim wrogiem... - rozmarzył się wojowniczo. 

   - Rozumiem cię - Jezus zaśmiał się w odpowiedzi, przypominając sobie z szeregu swoich wcieleń wszystkie te wojskowe, z lat na Ziemi i z innych wymiarów: hoplita, legionista, lechicki woj, samuraj... I inne. - Jak widzisz - uśmiechnął się do księcia, widzącego te obrazy w Jezusomyślach - było tego całkiem sporo. 

   - Jak widzę - Jurij odeśmiał się, odpowiadając. - Było. I mam nadzieję - zaśmiał się powtórnie - że pamiętasz, jak się walczy. 

   - No coś ty! - Jezus żachnął się żartobliwie. - Zapomniałem... 

Cdn. 

 

   Voorhout, 22.02.2023

 

 

   

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

   Wiesławie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, Ago - dzięki Wam serdeczne za literacką wizytę i uznanie dla kolejnego rozdziału . Miło było Was gościć, jak zawsze. 

   Siostro , teraz wiem że owa Księżniczka odwiedziła Twoje myśli. I cóż Tobie do nich przyniosła? 

 

   Serdeczne Wam pozdrowienia. 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Somalija

   Sam kontakt ze strony takiej osoby o czymś świadczy, niezależnie od swojej energetycznej siły i niezależnie od treści. Przyszło mi na myśl, że świat wkracza w kolejny etap przemiany, skoro osoby takie jak Księżniczka z Tisuli kontaktują się z osobami wyższej świadomości - jak Ty - z naszego wymiaru. Prawdopodobnie to pierwsza z wiadomości, które od niej otrzymasz... 

   Mam nadzieję, że zasnęłaś spokojnie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

   Tak podpowiedziały mi myśli: że Twoja dusza udała się właśnie tam. Stąd napisałem to, co napisałem. Realistyczność tego, co widziałaś, potwierdza moje przekonanie. W każdym razie dla mnie.

   W innym wypadku był to wyłącznie sen... 

   

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wszystko w porządku u Ciebie i Dzieci?  

Opublikowano

@Somalija

   Proszę, proszę! Siostro

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, tylko pozazdrościć . Cieszę się z Tobą z Twojego miłego wieczoru . 

   Odnośnie zaś do tego filmu: żeby to była komedia... Żartowałem, nie oglądałem. Po powrocie z pracy planuję nastawić sobie serial "Kolonia" do naleśników . A potem napisać kolejny rozdział . 

   Pozdrowionka .

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...