Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

To zdarzyło się kiedyś, może nawet we śnie
w moim rodzinnym, raczej dużym mieście,
letnim rankiem upojony, do domu wracałem,  
i literalnie, gdzieś na Wodnej lać mi się zachciało.

 

W bramie, śpiewem dziękując za nią kamienicznikom,
głośno, z wielką ulgą, konkretne robiłem siku,
gdy pani zombie wypłynęła z głębin śmietnika,
i martwym okiem, spode łba jęła na mnie łypać.

 

W trosce, o nie tylko miasta porządek wszechrzeczy,
odważnie, żaden facet chyba temu nie zaprzeczy,
moją ostatnią butelkę Kier Drinka jej dałem,
nieżywe jej i moje życie czynem tym zbawiając.

 

Dziś zdecydowanie trudniej jest żyć bohaterom,
miejskich bram i śmietników intymne przestrzenie
dawno na klucz zamknięto, w obawie przed obcymi,
a wina z siarki i jabłek są teraz cydrami markowymi.

 

 

Edytowane przez w.k.wilczy (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...