Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dobra robota, doprawdy dobra.
Nie spodziewałem się, że tak dobrze przebiegnie negocjacja i będę wreszcie mógł kupić nowy samochód. Moi kontrahenci to naprawdę mądrzy ludzie; wiele się od nich nauczyłem. Najważniejsze to robić swoje i nie patrzeć na innych. Ta dewiza najbardziej mi odpowiada. Jestem mądry i wiem jak ją wykorzystać na ‘własnym’ podwórku.
Lubię mówić o sobie ‘jestem mądry’, zresztą gdyby tak nie było teraz nie zastanawiałbym się nad niczym tylko robił bezmyślne czynności związane z wyprawieniem do szkoły dzieci, przygotowaniem sobie kanapek i myśleniem żeby tylko zdążyć do pracy. JA , na szczęście jestem inny, tzn.taki jak wielu ludzi ale ludzi z głową na karku: stać mnie na LANCZ w restauracji (napiwków nie daję byle komu-kto nie korzysta z głowy po to ,żeby mieć forsę dla mnie jest nikim), stać mnie na prezenty dla ‘NARZECZONEJ’(narzeczona musi wyglądać bardzo elegancko-jest przecież moją broszką), korzystam z usług tylko PRYWATNYCH LEKARZY , chodzę do KOSMETYCZKI , mam SUPER WCZASY i nie marnuję moich ciężko zarobionych pieniędzy na dzieci: DZIECI=ZŁO KONIECZNE. Żyję,więc tak jak na porządnego, bogatego Polaka przystało. Zdrowie mi dopisuje – mam to w genach, bo rodzice, chociaż wiekowi trzymają się całkiem nieźle(tak myślę, bo już rok jak u nich nie byłem). Synem nie jestem złym, zapewniam przecież moim staruszkom godziwe i szczęśliwe życie w ‘domu pogodnej starości’. Wiem, że są ze mnie dumni, całą moją młodość powtarzali mi, że najważniejsze w żuciu są pieniądze, a ponoć siwa głowa to mądra głowa. Nie wiem tylko, dlaczego rodzice opowiadają swoim współmieszkańcom, że odwiedzam ich każdego tygodnia, że jestem doktorem filozofii, że z żoną i trójką dzieci stanowimy kochającą się rodzinę. To, co wygadują to jakieś dziecinnienie. Każdy wie, że rodzina to przeżytek, a miłość?-miłość to dobry sex.
No, dość tych rozmyślań, bo naprawdę zostanę jakimś profesorem( to dopiero głupki).
- Witam panią. Trochę się pani spóźniła. Niech sobie kupi samochód, bo mnie nie stać na czekanie. W końcu płacę pani taką samą stawkę jak zasiłek plus ubezpieczenie.
Aha, śmieci jak zwykle pod śmietnik tych z kamienicy naprzeciwko-ja pod swoim budynkiem nie będę stawiał śmietnika i jeszcze za niego płacił tak jak ci … .Szkoda słów: tacy młodzi i już po dwoje albo troje bachorów. No i czego oni się dorobią? Udają, że są tacy szczęśliwi-ale na pewno wcześniej ćwiczą przed lustrem uśmiech.
No i jeszcze jedno: niech pani nie trzyma mojego ‘wilka’ na smyczy: ten pies musi się wybiegać.
-……..
- Co? Środek miasta? Ludzie? Dzieci?
Jacy ludzie. Niech nie zaczepiają psa to ich nie ugryzie, to ja mam forsę, a na miejscu tych ludzi, jak ich pani nazwała, wolałbym mieć zwierzę niż dzieciaka. Pies to nie człowiek, z nim to chociaż można pogadać.
Z lodówki nic mi tam nie ruszać!
-Wie pan co, jaśnie panie, w jednym zgadzam się z panem: lepiej gadać z psem niż z człowiekiem ale tylko w tym domu. Żegnam.
-Patrzcie ją, poszła, a niech spier… .Biedna to i głupia, prostaczka jedna.

Opublikowano

interpunkcja do retuszu i błąkająca się literówka "życie" (bo jest żucie)

A odnośnie tekstu... zastanawiający pogląd kochanego synka, nie bardzo to wszystko spójne i to mi najbardziej przeszkadza, początek niby o czymś, potem skok w filozofię życiową bohatera, na koniec jakiś dialog niewiadomo z kim. Gdyby nie ta szarpana forma to nawet nieźle. Słownictwo, jak rozumiem, specjalnie pod "synka" wybierane i użyte? Bo jeśli nie, to i nad tym trzeba by posiedzieć, by było lepiej. Kilka zdań zbudowanych dość topornie. Przyznam, że np. "lancz" mnie lekko ukłuł w oko :)

Intryguje mnie jedno (tzn nie tylko to, ale o to spytam :)) masz na imię Kasia? Bo przyznam, że inaczej czyta się taki test pisany reką kobiecą a inaczej męską. Albo nie tyle czyta ile odbiera.

Opublikowano

Moim zdaniem tekst jest spójny. Bohater zastanawia się nad sobą i otoczeniem, cieszy się z tego, do czego doszedł. A że większość z nas uzna to za idiotyczne i pozbawione wyższych wartości (bo czymże są pieniądze, jeśli nie ma przy nas ludzi?), to też rzecz oczywista. Tekst czyta się dobrze, na koniec osąd bogacza przez zwyczajnego, prostego człowieka jest osądem, jaki podarowałaby mu większość z nas.

Pozdrawiam
Kasia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wydaje mi się, że autorka chciała właśnie pokazać, że niekoniecznie oczywista, bo można czuć się szcześliwym mając to, co bohater opowiadania. Nie jest to jedynie przerysowanie by wszyscy potępili, wyczuwam tu coś głębszego, może się mylę, ale dzięki temu tekst jest bardziej interesujący.
Opublikowano

Dziękuję za komentarz iście polonistyczny. Rady dotyczące nawet niewielkich rozmiarów warsztatu 'twórczego' są bardzo cenne. Jeśli chodzi o komentarz dotyczący tematu: nie chodzi tu o to, że pieniądze szczęścia nie dają! Bohater jest typowym nowo-bogackim braczem, który ślizga się po życiu bez refleksji i bez symbiozy i tak naprawdę jest pasożytem tej Ziemi. Duży wpływ na jego osobowość miało oczywiście wychowanie. Poza tym nasz "człowiek" to Polak brzmiący z "amerykańska" ale tylko brzmiący.On robi coś dla swoich szarych komórek: uczy się obcych słów ale nie stać go na powiedzenie 'lunch',a na 'lancz' właśnie i on tej różnicy nigdy nie zobaczy. Bohater nie mówi o sobie, że jest niewdzięcznym synem (nie staje nigdy w prawdzie wobec siebie), chociaż tak naprawdę w dupie ma i matkę i sąsiadkę i gosposię. Jest w gruncie rzeczy typowym Polakiem: szybko i 'wnikliwie' ocenia innych.
Tak, mam na imię Kasia i używam wulgaryzmów, bo czasami są one nieodzownym elementem 'gry'.

Dzięki serdeczne.Całusy

Opublikowano

Przeczytam, chociaż on działa na mnie chyba zbyt mocno; zawsze potem, muszę 'dojść' do siebie.

PS' Czy jeśli dojdę zbyt mocno potem, to na zawsze zostanie smród?-dygresyjka po samoistnym skojarzeniu.

Bardzo dziękuję za Twój głos w mej sprawce.

Słońce dla Cię.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • pamięci Joanny Kołaczkowskiej (1965-2025)   Lipcowe niebo dziś poszarzało    braknie słów choćby dla  pożegnania wiedząc ,że to niestety ostatnie nawet wesołek jest  w żałobie   a kto nas pocieszy słów wciąż za mało kto ten smutek uleczy   bez odpowiedzi na dzisiejsze pytania musiałaś Atropos przeciąć akuratnie w samym środku tę cienką życia nić   tak to spodobało się tobie kiedy umiera ktoś w chorobie i nie wyjdzie już z pieleszy przestań Mojro choć na chwilę   lat życia wszak było jeszcze tyle ten śmiechu nie do podrobienia teraz wszystko na zawsze się zmienia    Kloto nową nić człowieka teraz plecie to nieprawda jeszcze serce zaprzeczy   uśmiech znalazłem w życia  kabarecie bez ciebie czy coś mnie jeszcze rozśmieszy
    • @KlipFajnie! Bardzo dziękuję! :)
    • @Annna2Bardzo mnie ujęły dzieci mówiące warmińskóm mówóm, to było pękne. :)) 
    • Karolina, studentka czwartego roku historii, uparła się, że jej praca magisterska musi opierać się na oryginalnych źródłach. Chciała napisać całkowicie nowatorską rozprawę naukową. Rankiem, majowego dnia jechała na spotkanie ze swoją promotorką, która miała jej pomóc w realizacji ambitnego zamysłu. Na początek trzeba było wybrać temat. Profesor Zakrzeńska przyjęła ją w gabinecie wypełnionym aż po sufit książkami i czasopismami. Seminarzystce zaproponowała przygotowanie tekstu o Mazurach, którzy przed wojną wydawali pismo religijne w języku polskim. Wszystkie źródła potrzebne do takiej pracy miały znajdowały się na plebanii pastora ewangelickiego w Polecku, miasteczku oddalonym o pięćdziesiąt kilometrów od Olsztyna. Karolina wiedziała, że będzie musiała tam pojechać. Nie wyobrażała sobie jednak spotkania z duchownym obcej, a może nawet, w jej mniemaniu, wrogiej religii. Po przemyśleniu swoich obaw, postanowiła jednak spróbować zmierzyć się z tematem. - Dobrze - zgodziła się niechętnie studentka - pojadę do Polecka. Profesor Zakrzeńska od razu zadzwoniła na plebanię. Po krótkiej i treściwej rozmowie, z uśmiechem na twarzy zwróciła się do swojej seminarzystki: - Może pani śmiało jechać, pastor Kocki, gdy usłyszał temat pracy, od razu zgodził się udostępnić własną bibliotekę. - Plebania znajduje się blisko dworca, trzeba tylko przejść przez park - dodała. - Za godzinę mam pociąg do tego Polecka - odpowiedziała dziewczyna - pojadę jeszcze dziś. Zorientuję się w zasobach księgozbioru pastora. Bardzo pani dziękuję. Pędzę na dworzec. Do widzenia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...