Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

trzy słowa


Rekomendowane odpowiedzi

Alicjo.... jak ja Ciebie daaaawno nie widziałam.! już myślałam, że na Saturna się wyprowadziłaś, a tam...

nie ma zasięgu na 'orga'... ;)

 

Jacku... pierwszy raz, ktoś dedykuje mi wiersz... :) dziękuję... wrócę niebawem z odpowiedzią.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacku...

 

przychody odchody podchody
są niezłe na wiersza pocztątek
gdy oko wprawne to wtedy
ciut szerszy wysypie się wątek

 

każdemu przyglądam się bacznie
już durszlak szykuję do społu                      
przepycham sylaby przez dziurki
lecz frazy się ścielą nad głową

 

wyciągam kart talię błękitną
wokoło pasjanse już stawiam 
i dumam które by słowo
w niepamięć na bagna wywalić

 

będą to... odchody... :)

 

Serdecznie pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za super wierszyk.!

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nata_Kruk

lecz zanim to słowo wywalisz

to najpierw się chwilę zastanów

podtekstów jest w słowie niemało

choć bardzo jest ono niechciane

 

gdy idziesz wtopiona w zamysły

ulica przez życie też wiedzie

gdy wdepniesz to zapach jest przykry

a życie - boleśnie zawiedzie

 

brzydoty winniśmy przemilczać

choć ona służebna w przyrodzie

ma sensów podtekstów do licha

czy aby poezji nie tworzy?

 

To ja dziękuję i serdecznie pozdrawiam

 

@Alicja_Wysocka

wiem że siły nie masz - ale wysiłek olbrzymi

Dzięki 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

dokoła grządki brzydoty 
choć ranek mi uśmiech wysyła
'brzydactwa' odkładam na potem
i w wersy przelewam ich 'siłę'

 

naganiam wciąż myśli żebrzące
by słowo człowieka zmieniło 
a ono jak szerszeń brzęczący
przy gnieździe bo tam jest milej

 

i czasem nie starcza zapału
na próżno zabiegi moje
niech życie wplata się w wersy
z przypadku także i twoje*     


* - czyli - czytelnika - to... chyba całkiem możliwe...

Jacku, dzięki za wierszowaną wymianę słów.
Pozdrawiam... :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kwintesencja oczywiście - że to zabawa słowem

 

bo trzeba nam ostrzyć pazurki

wygładzić poezji warsztacik

wywalić z umysłów schematy

i tworzyć bawiąc się piórkiem

 

 

@Nata_Kruk

 

dziś słowa stanęły bezradne

stłamszone obuchem niemocy

bo człek jak nie powiesz dosadnie

nie pojmie nieczuły na dotyk

 

on sensy kojarzy obrazkiem

rozumie e moty i gify

a zmiany - pracować niełatwo

nad sobą i miewać wyniki

 

 

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...