Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

niech ktoś za mnie...


Rekomendowane odpowiedzi

niech ktoś za mnie to życie wymyśli
poukłada jak klocki domino
niech się wszystko zazębia pomyślnie
ja zacichnę pod puzzli pierzyną

nie chcę brać i wybierać katowsko
szansę dać lub przepłoszyć w trzy światy
niech ktoś za mnie napisze myśl prostą
spełnię z głową schowaną w bławaty

oddam dłonie co martwo zawisły
u mych ramion zmęczonych sięganiem
niech ktoś za mnie zapisze dzień przyszły

poszłam z wiatrem na drugie śniadanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczny utwór! Jesteś dla mnie Seweryno genialnym przykładem tego że współcześni poeci/poetki umieją jeszcze pisać rymowane wiersze.
Pozwól proszę,że w ramach ćwiczenia przed maturą pokuszę się o małą analizę i interpretacje :)

Wiersz zaczyna się incipitem i chociaż jestem gorącym orędownikiem tytułowania, to w tym tekście brak tytułu wydaje się czymś naturalnym, dopasowanym do starszej konwencji.

Pierwsza strofa jest interesującym apelem. Podmiot liryczny, który ujawnia się już w pierwszym wersie w zaimku osobowym 'mnie' prosi by ktokolwiek uwolnił go od trudu decydowania o własnym życiu, podejmowania skomplikowanych decyzji. Porównanie planowania życia do układania klocków domino, a później puzzli, podkreśla tęsknotę 'ja' lirycznego za prostotą czy wręcz za dzieciństwem, beztroskimi chwilami radości, które kojarzą się z tą grą.
Prosi, aby wszystko mogło się 'zazębiać', a więc układać pomyślnie, z czego wniosek że nie raz doświadczył rozczarowań, kiedy nie wszystko szło po jego myśli. Ciekawy neologizm 'zacichnę' pozwala także wnioskować, że podmiot liryczny uwielbia spokój i właśnie ciszę, a epitet metaforyczny 'pierzyna puzzli' podkreśla pragnienie błogiego snu, bezpieczeństwa.

W strofie drugiej 'ja' liryczne argumentuje dlaczego wybiera taką postawę. Nie chce powiem być sędzią i katem, rozstrzygać o tym kto zasługuje na wsparcie i pomoc, a komu jej nie należy udzielić. Ostatnie dwa wersy wyraźnie przekazują nam obraz osoby, która ucieka przed wolnością, boi się odpowiedzialności za swoje czyny, ponieważ jest świadoma że może się mylić, a konsekwencje takich pomyłek nie raz bywają tragiczne.

Trzecia graficznie wyodrębniona część zaczyna się niemal jak ogłoszenie reklamowe w prasie: oddam dłonie(...). Epitet martwe dodatkowo wyraża bezsiłę, beznadzieje czy wręcz rozpacz.
Zaś zmęczenie sięgającym ramion może symbolizować współczesny świat z jego nadmiernym aktywizmem, materializmem. Właśnie to sięganie kojarzy się z nieustanną konsumpcją, której podmiot liryczna ma dość, wyrzeka się jej. Woli 'iść z wiatrem na drugie śniadanie', a więc powołać do życia nieistniejącego towarzysza, uruchomić skrępowaną dorosłością czy odpowiedzialnością dziecięcą wyobraźnie. Nie myśleć o wielkim świecie i jego problemach, ale chwytać dzień z wiatrem jako kompanem. Brakuje tylko sekretarza, który 'zapisze dzień przyszły', czyli zajmie się tym wszystkim, co koniecznie i nieprzyjemne.
Adresat jest jednostkowy ('ktoś'), ale brak ukonkretnienia. Może być nim każdy, kto chciałby podjąć się planowaniem życia podmiotu lirycznego. A przecież zaborczych ludzi, którzy chcą ingerować w życie innych nie brakuje, to oni stworzyli totalitaryzmy, kiedy społeczeństwo uciekło przed wolnością.
Wiersz zbudowany jest z 4 strof, pierwsze dwie są tetrastychami, trzecia tercyną, czwarta zaś pojedynczym, puentującym wersem, który najpełniej ukazuje pragnienia 'ja' lirycznego.
W utworze pojawiają się rymy żeńskie, krzyżowe, zazwyczaj niedokładne. Widać w nim dbałość autorki o zachowanie rytmiki, konsekwentne pisanie dziesięciozgłoskowcem, a więc to wiersz sylabiczny. Wersyfikacja jest logiczna, poszczególne strofy oddzielają myśli, ostatnia z nich uwypukna puente. Język liryczny, z bogatymi środkami, bardziej pasuje do Młodej Polski niż do współczesnego pisania.
Twój krótki, ale jakże treściwy utwór, Seweryno, wyraża w piękny, prosty sposób tęsknote za dziecinną beztroską, naiwnymi marzeniami i brakiem odpowiedzialności, która często przeszkadza nam czerpać radość z istnienia. Mówi o pragnieniu, aby ktoś inny zajął się planowaniem naszego życia, zadbał aby 'wszystko zazębiało się pomyślnie'. Dzięki tej liryce bezpośredniej możemy na kilka chwil odejść od materialnego, współczesnego świata i powspominać młodzieńcze szaleństwa, nawet tak irracjonalne jak 'pójscie z wiatrem na drugie śniadanie'.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Coolt
znam smak odczytywania czyichś myśli, ukrytych sensów
mnie też urzeka magia słów
wielcem rada pochyleniu się nad moimi literkami
pięknie i mądrze to czynisz
pewnie dodałabym
ikarowskie pragnienie wzlotu ponad
które wabi, kusi i obiecuje
niech każdy czyta wedle możliwości i duszy zaśpiewu

stokrotne dzięki
seweryna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...