Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Łukasz Jasiński Prawdy są różne, a każdy ma inną, a niektórzy ot tak sobie dla żartu przywołują natenczas taką a nie inną żeby się działo. Bo w kołowrotku chomiczym kołowrotek kręcić się zawsze musi. A bieżnia musi zapieprzać a my na niej, a właściwie razem z nią biegamy tylko coraz szybciej, bo zmuszeni jesteśmy wewnętrznym imperatywem podkręcać tylko jej tempo, co ma walory pracy ustawicznej.

 

Filozof Wielki Teoretyk, a nawet Praktyk Zamieszania

Michał Jan Leszczyński

Opublikowano

@Łukasz Jasiński To nawet jeszcze lepiej, bo systemowcy będą mieli większy problem wykazać naszą znajomość. Będą mieli kłopot by ją udowodnić. A jak przeczesają nam telefony to nie będzie tam naszych połączeń. A im więcej tu ponawypisowywujemy różnych bzdur tym ich kłopot urośnie. No ale to moja prywatna opinia na temat. Nie trzeba się z nią zgadzać, ani jej podzielać. Trzeba ogólnie nagadać dużo i bez sensu... A właściwie bardzo dużo z podejrzeniem sensu... 

Opublikowano (edytowane)

"Pilnuj tylko i wyłącznie własnych interesów na kanwie geopolitycznej - tak jak Szwajcaria podczas Drugiej Wojny Światowej i Węgry i Słowacja i Turcja - tak jak teraz - te wszystkie kraje wyszły na swoje - własne."

 

Filozof Łukasz Jasiński 

 

@Leszczym

 

Coś panu powiem: pan sam należy do tego systemu i działa pan irracjonalnie, używając terminologii Służb Specjalnych - jest pan po prostu kretem, a moim celem nie jest zniszczenie systemu, tylko: zreformowanie - wprowadzenie Republiki Narodowej lub Dyktatury Wojskowej, dalej: Polskiej Rzeczypospolitej Narodowej i tyle na temat - nie widzę sensu dalej z panem rozmawiać."

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Łukasz Jasiński Ależ właśnie w tym kłopot, że jako intencjonalny antysystemowiec, choć w wersji light właściwie, jestem pod ciągłą obserwacją systemu, innymi słowy gram prosystemowo. To jest mój ból właśnie... Prawdziwy ból również niewyrównania rachunków... Czegoś w rodzaju niemożliwości odwetu... Nic już na to nie poradzę niestety... jest to z pewnością kategoria mojego błędu, ale błędu którego nie jestem w stanie zmienić. I może też dlatego ten film Brutalist tak mi przypadł do gustu... 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Leszczym

 

Bzdury pan pieprzy: nigdy nie został pan bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową - po prostu zgrywa pan męczeńską ofiarę roszczeniową i mnie próbuje pan wciągnąć do walki z pańskim systemem - wykorzystać, niech pan odpowie mi na pytanie: ma pan dach nad głową? Ma pan co jeść? I kto pana utrzymuje - kto panu daje pensję? I nawet wrzucił mnie pan do jednego worka - do narodowców (Konfederacji) i socjalistów (PiS) - kim pan w ogóle jest i co pan w ogóle robi? Wprowadza pan zamieszanie - chaos, zmniejsza pan poziom tutejszego portalu i nie daje pan normalnie ludziom żyć! Jeśli panu źle w Polsce, to: won do Niemiec na szparagi!

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Nie mam własnego dachu nad głową. Lokalu socjalnego nie mam tak jak pan. Mam co jeść, choć nie miałem i tego. Nie mam pensji, utrzymuję się z oszczędności, a właściwie z prezentu od rodziców, który mimo prób nie został mi zabrany. Może zgrywam, może nie... Ale powiem panu, że w kraju gdzie nie może pan odmówić składania zeznań i leczenia nigdy dobrze nie będzie. I tez nie wiem, czy to pan mnie wciąga w walkę z systemem, czy ja pana, ale nie zamierzam nikogo do niej jakoś specjalnie przekonywać. Ogólnie trzeba być bardzo rozgarniętym to raz, dużo móc, znać tabelki excela,  ale po trzecie i najważniejsze perfekt umieć w komputer. A i tak to prawie niewykonalne jak ten seks za friko z 3 dziewczynami, bo to dobre jest porównanie wbrew pozorom :)) 

Opublikowano

@Łukasz Jasiński A co do pisu, wymęczyli mnie strasznie jak rządzili, zresztą widać jak, to byłem za lewicą i nawet za platformą. Teraz rządzi platforma to w przewrotności swojej ja nawet mogę być za pisem. A tak naprawdę nie jestem ani za jednymi ani za drugimi ani za trzecimi ani za czwartymi nawet. I wcale nie muszę być, bo nie ma absolutnie żadnego takiego obowiązku. Oni, jacyś oni, bez przerwy chcą na tobie ten obowiązek opowiedzenia się wymóc, wiesz wmusić go w ciebie, a ty wcale nie musisz tego robić. A przynajmniej możesz, bo naprawdę masz takie prawo, odmawiać im jak najwięcej i ile możesz. Do czasu zresztą jak brakiem kasiory ciebie przycisną, bo wtedy trudniej jest o niebo odmówić. 

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano (edytowane)

@Leszczym

 

Na YouTube może pan znaleźć dokumentalny filmik (czarno biały) o rzezi wołyńskiej - sceny są tak drastyczne - realne, iż trzeba potwierdzać ukończenie - osiemnaście lat - wie pan: kto ten filmik wrzucił do internetu? Nie, nie Rosjanie, tylko: Niemcy, a w internecie nic nie ginie, jasne: próbowałem tutaj wkleić omawiany filmik i nic z tego...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Ogólnie, choć w tej wypowiedzi nie mam na myśli dramatu na Ukrainie, gdzieś dużo różnych chce na ciebie wymóc zapatrywanie zasadnicze kto jest kim. I ok. Tylko że człowiek po czterdziestce jest całą skomplikowaną złożoną pełną sprzeczności nawet strukturą. I to każdy jest całym konglomeratem. Biłem się i ja myślami nad tą frazą, aż w końcu do mnie dotarło, że to pytanie jest akurat zbyt daleko idącym uproszczeniem. A lubią Pana, bo Pana również, w to wmieszać. 

Opublikowano (edytowane)

@Leszczym

 

Czy pan zrozumiał to - co ja mówiłem? Wyżej wymieniony filmik wrzucili do internetu Niemcy, a Niemcy to lud perfekcyjny - dokładny i wszystko nagrywał - kamery do nagrywania powstały już w osiemnastym wieku, to: z kolei oznacza - dowody ludobójstwa na Polakach przez nazistów z OUN-UPA - mają Niemcy, ot, wystarczy, iż przekażą je Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości w Hadze i po sprawie, proste i logiczne i jasne? Jeśli lubi pan mieszać, kręcić, bałaganić i wybielać, także: udawać wariata - symulować chorobę psychiczną - to cechy ludzi, którzy mają coś na sumieniu i własną winę - próbują przerzucić na osobę niewinną - zrobić z tej osoby - osobę współwinną.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Może przyjdzie jeszcze ten czas, że i ten człowiek oszalały - co piłą rzezał człowieka i gwałcił dzieci, stanie nagle nieprzytomny z lęku przed ohydnem - widmem tego czynu i człowiek się w nim odezwie? Dziki człowiek ukraińskiego* stepu pojmie może, że stało się za jego sprawą coś strasznego - krwawemi rękoma zabił duszę swojej ziemi, zamączywszy ludzi i zwierzęta, splugawiwszy ziemię i poraniwszy drzewa...

 

Kornel Makuszyński 

 

*chazarskiego 

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

                                    Zdaniem*

 

          wicepremiera - Władysława Kosiniaka-Kamysza - tylko na prawdzie historycznej można budować wzajemne relacje - w ten sposób skomentował przyjętą przez Sejm Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej ustawę o ustanowieniu jedenastego lipca Dniem Pamięci o Polakach - ofiarach ludobójstwa dokonanego przez nazistów z OUN-UPA - na Kresach Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej.

 

ŹRÓDŁO: BANKIER.PL

 

*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 

 

Pułkownik: Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Wiesław Jasiński (wyświetl historię edycji)
  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon Tracy to miałeś przeżycie, teraz takie czasu, że może się różnie trafić, nawet bójka:) bez opresji wyszedłeś, nie byłeś zainteresowanym. Też lubię do kawiarni iść, dzisiaj chcę odwiedzić z piękną choinką, dawno nie byłam tam:) i wypić kawkę :) lekko się niebieści niebo. 
    • @Waldemar_Talar_Talar Wartościowy !!
    • w szaleństwie zimy na jerozolimskich marzną kolory tak łatwo przechodzi się z próżni do gwaru za zielonym światłem między tobą a mną jest bezbarwny czwartek bujamy po przejściach podziemnych
    • Tą myśl „pochwalną” uzgodnili : komunista, ateista i konformista.  
    • Milczałem nad kubkiem zimnej już kawy, patrząc jedynie przez szerokie, jednoszybowe  okno małej kafejki na front kamieniczek przy lekko owalnym rynku. Ludzi było wokół w brud. Niczym robotnice w mrowisku, uwijali się w uporządkowanym szyku  śliskich od mżawki chodników. Nie spieszyli się ani nie trwali w pomroczności  zajętych sprawunkami  i problemami życia zmysłów. Po prostu szli z nurtem. Jak rzeki w korytach, czy krew mająca swój obieg w żyłach. Mieli widać swój cel w tym,  by tak tłumnie wychynąć  w niedzielne południe na ulice miasteczka.     W pierwszej chwili pomyślałem o mszy w pobliskim kościele. Tłum był jednak na to zbyt wielki. Zresztą w dzisiejszej epoce,  Bóg nie był już katalizatorem. Stada owiec buntowały się  przeciw swym ziemskim opiekunom. Pragnęły prawdziwej wolności  sumień i wyboru a nie praw  spisanych na kamiennych tablicach, których nieprzestrzeganie było karane jedynie postępującą niemoralnością ich i tak psujących się dusz. Ludzie pragnęli  samowładztwa i samospełnienia. Gwałtu bezprawia.   Dziś wyjątkowo nie otworzył się  jarmark ani targ. Wozów prawie nie było  a kramy świeciły pustkami. Kuglarze i iluzjoniści  opuścili wietrzne wyloty bram. Nawet nędzarze i pijacy, leżący w bocznych wąskich uliczkach  czy na rogach kamienic. Starali się nie rzucać w oczy. Przykryci szczelnie narzutkami i kapotami, kołysali się sennie w upojenie w przód i w tył, niczym w siodle a nie na  wyślizganych kocich łbach  dochodzących do rynku traktów.   Nie był to też dzień żadnego święta ani liturgii. Nie był to czas pielgrzymek oraz procesji. A jednak ci wszyscy ludzie mieli w tym cel, by zebrać się za szybą kafejki w której siedziałem w milczeniu nad kawą. I patrzyliśmy na siebie  przez transparentność szkła niczym w zoo. Jakim wielkim i niezrozumiałym dysonansem, musiała być dla nich  moja opanowana postawa. Żadnych słów wydobywających się zza sklejonych wręcz miesiącami milczenia ust. Żadnych ruchów nóg ani dłoni. Palce zaplecione w warkocz,  ułożone pomiędzy  porcelanową filiżanką a cukiernicą. Kelnerka dobrze wie, że nie słodzę  ale podobno ma obowiązek  przynosić każdemu klientowi  cukier i mleko do kawy.     Wzrok bystro i czujnie wbity w ich twarze. Czytam ich zamiast porannej gazety,  zwiniętej w rulon na boku stolika. Lubię czytać ludzi. Do samej głębi.  Wystarczy, że zakiełkuje w nich  choć jedna myśl, uczucie. Już je znam. Czasami to śmieszy a czasami boli, że istoty zdać by się mogło  tak dalece rozwinięte, są tak ułomne i słabe psychicznie. Potęgę rozumu, którą im dano, rozmienili na chwiejność emocji. Nie rozumiem. Jak na własne życzenie  można dać się strącić z tronu ewolucji.   Patrzę na nich z lekkim znudzeniem. A dostaję w zamian z ich oczu, obraz lęku, grozy, strachu i przerażenia. Lecz wiem że nie patrzą na mnie a na wydarzenia,  które rozgrywają się w centrum sali,  niedaleko za moimi plecami. Nadmienię jeszcze, że w kafejce  która zazwyczaj w niedzielne południe  pęka w szwach od klienteli, jestem teraz tylko ja  i młoda para przy rzeczonym stoliku za mną. Wszyscy pozostali uciekli w popłochu. Wywracając stoliki i krzesła. Rozbijając się o kontuar baru  i ławeczki przed wejściem. Rozpierzchli się  jak wybudzone nagle  na skutek strzału i kłótni nietoperze, które wylatują z jaskinii z głośnym sprzeciwem tak brutalnego potraktowania ich prywatności.   Nie dalej jak kwadrans temu. Rozegrał się tutaj prawdziwy dramat. Zaczęło się od sprzeczki, ta przeszła w kłótnie a strzał z rewolweru, był kulminacyjnym punktem tej sceny. Większość aktorów uciekła  zanim pojawiła się  żądna sensacji widownia. Zostałem ja, jako cichy rekwizyt. Młodzieniec, rozparty teraz na stoliku  w malignie szału i rozpaczy. Nie mógł przestać mówić. Chaotycznie rwąc zdania i kontekst. Klął i miłował. Pieścił i kąsał. Ubóstwiał swą wybrankę  to znów beształ i równał ją  z pannami z rynsztoka i dzielnic kolorowych świateł latarni.     Rewolwer nadal ściskał w prawicy. Bezwiednie bawił się kurkiem. Były momenty, że cichł zupełnie  by sekundę potem  wybuchnąć rykiem zgubnej rozpaczy. Szeptał jej imię, płacząc jak dziecko. Brał ją w ramiona. Na próżno. Jego wybranka  nadal wsparta była o oparcie krzesła. Lekko zgarbiona jednak  i przechylona na prawo. Jej biała suknia i gorset,  opływały w słodki szkarłat krwi. która sączyła się strumykiem z przestrzelonego czoła, przez jej młodzieńczą jeszcze twarz  ku brodzie a z niej skapywała, niczym woda z nawisów skalnych jaskinii, ku małemu jeziorku, które zebrało się w zagłębieniu pomiędzy jej piersiami.     Było mi jej bardzo szkoda. Nie dlatego, że zginął człowiek a dlatego że  podniesiono rękę na cudowne piękno. Żywą do niedawna  doskonałość i formę stworzenia. Winna była jej dusza, nie ciało. A tak bluźnierczo i okrutnie z nim postąpiono. Oskarżał ją o zdradę  i widać nie bezpodstawnie  bo dziewczyna słuchała jego krzyków  ze stoickim spokojem  a potem gdy dał jej wreszcie dojść do głosu, do wszystkiego się przyznała. Nie tylko do zdrady mu wiadomej, lecz również do wielu innych. Może gdyby usłyszał tylko to  na co przygotował swe zmysły, nie użyłby broni. Lecz kolejne nazwiska kochanków, były jej gwoźdźmi do trumny i biletem do piekła. Były ołowianą kulą,  która strzaskała jej czaszkę.   Pod kafejkę dopadli wreszcie  zawezwani lub zaalarmowani  strzałem policjanci. Wpadli do środka celując z broni  najpierw do mnie  a dopiero potem do zabójcy. Ten zdążył jeszcze  przyłożyć sobie rewolwer do skroni, lecz nim zdążył pociągnąć za spust, jego pierś przeszyły trzy,  wycelowane w serce pociski. One domknęły tą tragiczną scenę niedzielnego południa. I cały akt. Sztuki śmierci. Byłem już zbędny. Mogłem już iść. Uiściłem jak gdyby nigdy nic  pieciopensówkę na stolik. Założyłem melonik i wstałem. Policjant szybko doskoczył do mnie  ze słowami.     Dokąd się Pan wybiera.  Musimy pana przesłuchać  w charakterze świadka. Był Pan widać sparaliżowany ze strachu, jako jedyny Pan nie uciekł. Położyłem mu rękę na ramieniu  i delikatnie acz stanowczo  odsunąłem go ze swej drogi. Mną proszę się nie niepokoić. Byłem tu tylko rekwizytem. Przypadkowym świadkiem. Lepiej proszę zająć się ciałami tych dwojga i rozgonić tą gawiedź  zanim przybędą reporterzy. Wyszedłem na zewnątrz bez przeszkód  a ludzie rozstąpili się przede mną  niczym biblijne morze.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...