Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Współautorem kolejnej części Brodatego jest @Rolek.

Lesie nasz Bukowy tak sennie szumiący
Hardo stoją buki niby tak niechcący
W środku tego lasu w gaju zieloniutkim
Mieszka pewna Jaga w domeczku malutkim

Jeśli ktoś ma problem na przykład nie staje
Albo podczas pełni zamienia się w jaje
Temu zmyślna Jaga zawsze coś zaradzi
Tak więc różni leśni Jadze bardzo radzi

Wybrał się do gaju również nasz Brodaty.
Eliksir chciał kupić, choć nie był bogaty.
Bardzo tęsknił za swą długą, piękną brodą.
Pragnął też odzyskać narzeczoną młodą.

Jaga bardzo miłą czarownicą była,
wnet lepką miksturę do brody stworzyła.
Miód, sieć pajeczą i kocie dwa włosy. Skrzat się posmarował, napadły go osy.

W wiosce nastąpiły zmiany bardzo duże
Zaczął srogo rządzić pewien skrzat w mundurze
Skrzaty go nazwały Wścieknięty Putinek
Kazał wszystkim zjadać na surowo kminek

Po zjedzeniu zioła niedobre są skutki
Skrzacicom i skrzatom wypadają bródki
Kto się nakazowi nie podporządkuje
Poprzez łaskotanie na śmierć zasługuje

Putinek krasnala ma Świńskiego Ryja
Bardzo silne bydlę nie chodzi bez kija
On to upodobał w Jodełeczce sobie
Trzyma ją na smyczy niby ku ozdobie 

Nie zląkł się Brodaty bólu i cierpienia.
Eliksir zadziałał, os już dawno nie ma.
Nim się jednak udał do Jodełki domu,
wioskę swą odwiedził nie mówiąc nikomu.

-Luby mój, ratunku! - krzyczała Jodełka
a włosy jej sterczały niczym miotełka.
Widząc to Brodaty na pomoc się rzucił.
Uwolnił swą żonę a złoczyńców upił.



Opublikowano

Nie wszystko przypadło mi do gustu, ale kibicuję Waszej wspólnej opowieści, dlatego zostawiam lajka :)

Na koniec maleńka prośba.

 

Kwiatuszku, unikaj takich i podobnych treści, bo są po prostu bzdurne.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pozdrawiam!

Opublikowano

@ais @ais Widzę, że nie spodobało się to stwierdzenie. Zastanawiam się, dlaczego... Zjawisko przecież istnieje. Teraz, chodzi się do apteki po takie specyfiki. A to bajka dla dorosłych. To nie wina Kwiatuszka tylko moja. Reasumując, biję się w piersi, mea culpa. I już nie będę, uroczyście przysięgam (przynajmniej tutaj).

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Rolek

Oto prawdziwy Rycerz!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście, mężczyźni jako słabsza płeć, też mają problemy i to czasami całkiem poważne.

Moja wypowiedź była mało nieprecyzyjna, bo głównie chodziło o słowo

że w co się zamienia? 

jemu nie staje

zamienia się w jaje

?

 

Przepraszam, to moja wina, chyba zatraciłam bystrość odbioru

Pozdrawiam Państwa serdecznie

@Kwiatuszek @Rolek

Opublikowano

@ais

Bajka o Gęsim Jaju, Raku Nieboraku, Kogucie Piejaku, Kaczce Kwaczce, Kocie Mruczku i o Psie Kruczku.

Autor: Ewa Szelburg-Zarembina

 

Był za wsią lasek, pod laskiem piasek, na piasku chata, w chacie gęś siodłata.

 

Zniosła ta gęś jaje.

 

Przez dwa dni tak było, jak było, trzeciego dnia się zmieniło: poszło to jaje na wędrówkę.

 

Tur–tur–tur! Po drodze się toczy, to tu, to tam wytrzeszcza oczy, spotkało raka

 

Nieboraka. Rak Nieborak przystaje:

 

— Dokąd się toczysz, jaje?

 

— Na wędrówkę.

 

— Pójdę i ja z tobą, jak mnie weźmiesz z sobą.

 

— Chodź, raku Nieboraku. I poszli.

 

Tur–tur–tur! Szlap–szlap–szlap! Wędruje gęsie jaje z rakiem Nieborakiem.

 

Idą–idą, idą–idą… Spotkali koguta Piejaka.

 

Kogut Piejak przystaje:

 

— Dokąd się toczysz, jaje?

@ais uff....

Już policzyłem. Czytali mi tą bajkę, jak byłem mały. 

Opublikowano

@Rolek I się od rana uśmiechnęłam:-))) Zrobiło się niemałe zamieszanie niczym na czerwonym dywanie.

@Rolek  @aisZ drugiej strony, Wy się denerwujecie, a mnie to rozbawiło do łez! @Rolekbroni wiersza niczym lew swego terytorium na sawannie haha. Chciałam zmienić te dwa wersy, ale nie lubię komuś sprawiać przykrości. Jednak gdyby były zmienione nie byłoby tak śmiesznie, prawda? 

Opublikowano

@Kwiatuszek

Nie zdenerwowałam się, bo nie było ku temu powodu.

Zachwyciłam się postawą Rolka, który walczył ze mną, jak...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ze smoczycą w Shreku

Nie znam wszystkiego, gdybym znała, to na pewno pękłaby mi głowa xd

W każdym razie absolutnie nie poprawiaj! Teraz czytam ze zrozumieniem, poznałam lub poznałam na nowo bajkę p. Zarembiny. Mam prawo do luk pamięciowych, żyję na Ziemi od 4000 lat

 

Czekam na kolejną część od pana @Rolek 

Pozdrawiam Kwiatuszki :]

 

@Rolek Zachwyciłeś mnie!

dla Cię!

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...