Na Poczty
a nie - na poczcie
nie
tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam
tamto podwórko było moje... nasze
gromadki rozbrykanych źrebaków
pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka
i dłonie w brązach bo na samym środku
ziemię trzymał w garści olbrzym - orzech
tulił gałęzie do ściany budynku dając cień
w upalne dni ścieżynki między garażami
były labiryntem do chowanego
... zupełnie jak dzisiaj...
no i... dalej
kiedy wiek... a jeszcze nie wiek
kotwiczy w gardle
kalendarze nie wiedzieć czemu
zawieszają się...
mkną na wstecznym biegu
robiąc w głowie dłuższe przystanki
szkoda że podwórka miast umierają
albo już umarły... jak tamto
pod dywanem tłucznia i asfaltu
który strawił wszystkie owocowe drzewka
czas rozgonił dekady plątaniną zegarów
a rok za rokiem wciąż tak samo
rzuca kasztanami w jesień
kołysze złoceniami lub zniewala
i uśmierca
jak widać nie wszystko
a ta ulica
to było... na Poczty Gdańskiej
a twoje podwórko ?
październik, 2022