Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ANIOŁY

Wstały znad grobów Anioły,
Czarną łuną okryły świat.
Po przykrywą kroczą pokory
Uwolnione po upływie wielu lat.

Spustoszenie wraz ze sobą niosą
Do piekieł wzywając.
Wszystkie głowy chylą się pod srebrną kosą,
Bo idą czarne Anioły zabijając.

Cuda sprawiają,
Magię, ułudy świat z rzeczywistością zmieszały.
Codzienność zmieniają,
Życiem naszym zagrały.

Każdy własnego ma czarnego Pana,
A teraz nadchodzą, by zabrać, co ich.
To ciemności wygrana,
upadek braci mych.

Słońce panem nocy,
Księżyc panią dnia.
Prowadzą nas czarne mocy,
Uległam im nie tylko ja.

Opublikowano

Dlaczego jestem na nie?
1) rymy wołają o pomstę do nieba;
2) treść jest tak "nastolatkowata" w złym tego słowa znaczeniu, że aż trudno dobrnąć do końca wiersza;
3) brak we wierszu (choć ogólna forma zapisu na to wskazuję...) odpowiedniego rozłożenia i ilości zgłosek;
Czytałem ten wiersz dziś z 3 razy i nie doszukałem się pozytywów!
Ale nic - skoro to jeden z pierwszych wierszy - należy pisać dalej ;-)
pozdrawiam!

Opublikowano

podzielam zdanie przedmówcy.
Mam wrażenie, że rymy były szukane na siłę przez to sens nie zawsze jest głęboki (właściwie głębi tu w ogóle nie ma)
po drugie kilka wersów to ta sama myśl tylko napisana innymi słowami - przegadane

i nie podoba mi się
rymowane utwory powinny byc lekkie
a ten taki nie jest

pozdrowionka zamglone

Opublikowano

1)Co do rymów: Proponuję nie rymować ze sobą czasowników. Tak samo rzeczowników z rzeczownikami czy przymiotników z przymiotnikami. Najczęsciej wychodzi częstochowszczyzna.
2) Są błędy w odmianie! "Prowadzą nas czarne mocy" - mocE! (widać, że przekształcenie to było pod rym... a źle, bo jakby zostawić, to nocy-moce rymowałoby się wyższo-półkowo niż to co wyszło)
3) Niektóre wyrażenia wybitnie nieklimatyczne poprzez pisania pod rym, przez co nie spełniają swoich ról, a jedynie rozśmieszają. (srebrna kosa!)

Ogólnie jest słabo. Ale proszę się nie zniechęcać. Przez prawie pierwszy rok mojego wierszoklecenia pisałem prawie identycznie. To uleczalna choroba ;)
Pozdrawiam serdecznie, Jędrzej.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
    • @andrewCzas rozdaje karty, jak chce. A my gramy na ślepo, a życie wciąż czeka na nasz ruch. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...