Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jesień zazwyczaj to słoty i smutki.

Liści zmokniętych na bruku gromada.

I nie pomoże ci łyk zimnej wódki, 

Czy w parku wypitej, czy u sąsiada.

 

W smrodowisku zepsutym do szpiku :

tłuste koty, świstaki, kumple królika.

Plus w minus się zmienił, a w sklepiku

Już nie usłyszysz polskiego języka. 

 

Na falach eteru grasują harpie.

Kto nie przy żłobie ten robi bokami.

Szklana menażeria nadal się szarpie.

Trzecia kadencja się zbliża krokami.

 

Z nieba spadają święci anieli, głosząc:

I have a dream, czyli : mam marzenie.

Gaz rurą nie płynie, węgiel diabli wzięli, 

Gaśnie żarówka. Wszechogłupienie.

 

Lecz na to jest rada i tu wam ją daję, 

Że rada wyborna - tego nie taję.

Idea jak struna,  której nic nie przerwie.

Myśl szczerozłota i prosto w czerwień.

 

Weź, wyłącz faceta, który coś stęka,

Czy coś tam ciągle od rzeczy powtarza.

Weź żonę czy kogo dzierżysz pod ręką,

Weź tak po prostu i się rozmnażaj.

 

Napełnij zbiornik pod korek zawczasu,

Przygotuj gracko sprzęt i w nadziei

Wypędź sto myśli grzesznych z umysłu.

Zewrzyj się, skup i myśl o idei.

 

I miej na względzie, w tym upodobanie,

Robiąc na nockę do siódmego potu,

Że ongiś Wincenty podjął wyzwanie.

Osiągnij 3 wskaźnik z jednego miotu !

 

Z tą myślą unoszę gębę znad michy,

Spełniając toast szczerze, bez musu,

Licząc na celne, miłosne sztychy,

Za zdrowie maluchów ( i klientów ZUS-u).

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K.  tu nie zgodzę się. Schizma( 1054 rok) podział chrześcijaństwa na wschodnie i zachodnie- ale nadal to jest chrześcijaństwo. Jestem katoliczką (chrześcijaństwo zachodnie) - katolicy uznają prymat Papieża. To o zastraszaniu- daj se luz- gdyby tak było nie mógłbyś pisać nawet takie rzeczy, krytykować i oficjalnie też jechać. A i jeszcze gdybym czuła się w jakimkolwiek stopniu zastraszona- nie byłoby mnie w Kościele, a jestem i to się nie zmieni. A słyszałeś o ekumenizmie?- niedawno  Papież modlił się z królem Karolem( głowa kościoła anglikańskiego)   I i jeszcze o zastraszaniu: Czy pamiętasz o francuskim tygodniku" Charlie Hebdo? co tam się stało? Ośmielili się narysować szczerbatego Mahometa, i co się stało z dziennikarzami? Pewnie wiesz, a i można przeczytać( znaleźć).       Niechęć, osobiste urazy nie mogą być traktowane do wszystkich, nie wsadza się do jednego worka. To wszystko. Miłego dnia.    
    • A kiedy już nie może, myśli, fajnie było Boże:).    Pozdrawiam
    • Nic na pokaz, po co drażnić bliźnich.
    • @UtratabezStraty Chcę od razu zaznaczyć: używając słowa "farsa" nie krytykowałam Twojego opowiadania – to był opis stylistyczny, nie wartościowanie. Ten fragment o tym, że Agnieszka "należy także do państwa" – jako czytelnik - uznałam za fragment wnoszący pierwiastek groteski. Podobnie jak etos szlachecki - czyli w absurdzie znaleźć coś zabawnego, bo tak czyni człowiek wolny. To nadaje tylko "smaczku" opowiadaniu - dla mnie to jest pozytywne. Pozdrawiam.     
    • „Miasta, które nosimy w sobie, nie mają ulic ani światła.” — Zbigniew Herbert   Tu nikt nie prosi o dowód. Twój cień wystarczy za dokument. Klucze rdzewieją od środka, a drzwi ustępują tylko wiatrowi, który plącze liście z porzuconymi wiadomościami. Nie ma tu słów — rozmowy zakończyły się wieki temu. Został po nich cienki nalot, jak szron na szybie między snem a przebudzeniem. To miasto — muzeum zapomnienia, gdzie w gablotach leżą gesty, które już nic nie znaczą, Nie świecą neony, nie jeżdżą samochody. Tylko schody wiją się w górę, i balkony z których zwisa powietrze - ciężkie, niezdolne spaść, bo nawet grawitacja czuje znużenie. Mapy tego miejsca rysuje się na wewnętrznej stronie powiek, zawsze z błędem — ulice zmieniają nazwy nocą, a każda z nich prowadzi w to samo miejsce - do środka ciszy. Przychodzę tu liczyć swoje echa, staję przed lustrem - widzę tylko ramę, pustą przestrzeń gotową na portret, którego nikt nie rozpoczął. Mieszkańcy są na delegacji w poprzednim życiu. Zostawili herbatę, która nie stygnie lecz gęstnieje i książki otwarte na stronie, gdzie bohater miał zrozumieć - lecz zdanie urwało się jak tętno. A ja zostaję - ostatni lokator miasta.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...