Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Miał na sobie spodnie w kratkę, neseser w ręku- gotów do wyjazdu do Dusznik na zimowisko. Znudziło mu się wieczne wiszenie w próżni i zapragnął odmiany. Zachciało mu się przygody narciarskiej na zimowych stokach. Wsiadł do sapiącego pociągu, który był już tak obciążony wszystkimi innymi “pragnącymi”, że ledwo ruszył z miejsca. Zasnął od razu. Pociąg kołysał miarowo, czuł się prawie jak na pajęczynie. Muchy we śnie muskały jego kosmate policzki i jego dumę –brodę. Postanowił, jak każdy starzejący się pająk, “przemeblować się” od stóp do głów. Chciał dowieść sobie samemu, że jest jeszcze pod urokiem tego świata i potrafi korzystać z jego dobrodziejstw.

Dwie muchy siedziały sztywno naprzeciwko, przyglądając mu się z niesmakiem. Stary dziad “z nartami przytroczonymi do pleców”. Kto dziś wozi się z nartami?! Muchy posiadały światopogląd ślicznotek przy forsie. I wszelkie “dziadowskie” scenki z życia mniej przez los uprzywilejowanych, napawały je odrazą. Kosmaty pająk w przedziale był klasycznym tego przykładem. Żyły w świecie nowoczesnym, gdzie pająki dawno już przestały im zagrażać. Ten był jakimś cieniem z przeszłości, który budził odrazę, lecz nie lęk. Lęku muchy pozbyły się od momentu, kiedy zjednoczenie emancypantek, obdarzonych specjalną mocą rozkodowywania DNA pająków, doszło w tym do wspaniałych rezultatów, pozostawiając w spokoju jedynie osobniki nie zdolne już do sadystycznych praktyk, którym oddawały się dotychczas pająki w stosunku do muszego rodu, a więc jedynie starych dziadów. Niestety,to niedopatrzenie okazało się żałosne w skutkach, gdyż te właśnie osobniki zaczęły przysparzać najwięcej kłopotów. Z braku konkurencji swych pobratymców, którzy zostali całkowicie wykluczeni z grona “tygrysów” zagrażających spokojnej egzystencji much, ich dawne obyczaje pożerania żywcem, lub spokojnego wysysania życia,( po czym “konsumowania go” w ciszy leśnego poranka), uległy pewnym dewiacjom, a mianowicie, te stetryczałe istoty poczęły umizgiwać się w sposób tak lepko-pajęczynowy, że nie sposób było oprzeć się, jak twierdziła większość much, gdyż ich z dziada- pradziada w geny wpisany lęk przed pająkiem przekształcił się na skutek zachwiania struktury stosunków pająk-mucha, w całkowicie odwrotny zamiast lęku-fascynacja i uległość. Niektóre odkrywały to dopiero przechodząc przez wstępny etap odrazy, który to przechodziły właśnie, nieświadome niczego, nasze dwie ślicznotki, panienki z tatusiowym zapleczem finansowym na ich skromnych studenckich pleckach. Podróż zaczęła się dłużyć muchom, szczególnie, że z widokiem na brodatego i włochatego, podstarzałego pająka. Oczy pająka otworzyły się za chwilę i ogarnęły wzrokiem dwie siedzące naprzeciw elegantki. Nienajgorsze towarzystwo, pomyślał. Mam nadzieję, że również jadą do Dusznik. Zaczął im się przyglądać z zainteresowaniem, powłócząc lepkim wzrokiem po ich “kobiecych urokach”. Zażenowane muchy odwróciły wzrok, by znów za chwilę zgubić go w przepastnych głębiach pajęczych oczu. Czar zaczął działać. Muchy jak zahipnotyzowane wysiadły w Dusznikach wlokąc za sobą walizy, podczas gdy pająk dziarskim krokiem na czele całej ich trójki prowadził tą trzyosobową karawanę do domu wczasowego pod nazwą “Tarantula”. Teraz co drugi hotel nazwany był imieniem pająka, dla udowodnienia całkowitej wolności. Teraz mucha mogła mieszkać w hotelu “Pod Pająkiem”bez najmniejszego dreszczyku zagrożenia. Była to szczególna manifestacja zwycięstwa.W przeciwieństwie do ludzi, którzy to wyrzucają z nazw znaczących miejsc znienawiadzonych poprzednich oprawców, czy innomyślicieli.

Uśmiechnął się do długorzęsej recepcjonistki o poszarzałych już skrzydłąch, prosząc o pokój z widokiem na szczyty. Mucha roześmiała się patrzac na jego włochate policzki i długie, chude nogi, zapewne na skutek wyobrażenia go sobie skaczącego ze skoczni narciarskej, unoszonego przez wiatr i lądującego w zaspie z połamanymi nogami. Młode muchy pozostawały milczące.Jedna znich z pozbyła się już sweterka, porzucając go na posadzkę. Natychmiast pokryła się gęsią skórką, o czym nawet, zdawało się, nie wiedziała. Wpatrując się w pajęcze oczy stała usztywniona. Recepcjonistka natychmiast odebrała sygnał. Znała już takie przypadki i była przeszkolona w udzielaniu pierwszej pomocy. Podeszła więc do telefonu i wykręciła znany sobie numer. Po paru minutach załatwiania formalności, co robiła z rozmysłem opieszale, pojawił się wielki kosmaty pająk, który natychmiast przyciągnął uwagę dwóch, płonących z zachwytu much. Muchy natychmiast przerzuciły zainteresowanie na jego muskularną budowę. Zamknął je w pokoju obok, na klucz, i wyszedł z holu, pozostawiając brodatego pająka w osłupieniu. Recepcjonistka natomiast, wielka, męskiej prawie budowy mucha, uśmiechała się tajemiczo, jakby niczym nie zaskoczona. Po krótkiej z nią rozmowie na temat pogody, gdyż żaden temat nie wydawał mu się w tej chwili odpowiedni, pomaszerował na chwiejnych nogach do wyznaczonego numerem na kluczu pokoju. Pogrążywszy się w głębokich rozmyślaniach na temat planowanych rozrywek, zasnął jak smok, z tą tylko różnicą, że smok chyba nie chrapie, natomiast on wydawał z siebie odgłosy rżniętego piłą metalu. Odgłos ten wirował między łóżkiem a firanką, która falowała od podmuchów zdrowego chrapania.

Z rana odwiedził recepcjonistkę przekazując jej szczegółową relację z nadzwyczajnych walorów hotelowego łóżka. Wyspany i świeży jak skowronek wyruszył z nartami na zbocze. Roiło już się tam od zwoleników zimowego sportu. Słońce wspięło się nad domy i promienie raziły oczy. Postanowił kupić okulary.
Dwie muchy przechodziły obok spoglądając nieobecnym wzrokiem, jak dwa manekiny. Rozpoznał w nich towarzyszki podróży pociągiem. Zapragnął przywitać się, lecz przeszły obok, nie reagując na jego powitanie. Trochę zdziwiony i zniesmaczony takim potraktowaniem chciał odejść, lecz zbliżył się po raz wtóry i znów zagadnął, ale zamiast odpowiedzi otrzymał tylko dziwną kopertę, którą wręczyła mu ta “od sweterka”. Przeczytał pośpiesznie i zaczął biec ile sił w starczych nogach, przesłaniając oczy dłońmi, jakby w obronie przed jaskrawym słońcem. W kopercie było zdjęcie muchy pożerającej pająka. I nie byłoby w tym nic aż tak strasznego, gdyby muchą tą nie była podstarzała recepcjonistka, która właśnie przed wyjściem z hotelu zapraszała go na wspaniałą kolację sam na sam.I gdyby nie rozpoznał na rysunku siebie,jako pożeranego przez nią pająka.Wielki muskularny pająk, “goryl” pilnujący ślicznotek spurpurowiał od rubasznego śmiechu. Łowy zakończone!!! Śmiał się do rozpuku. Tak kończą tu wszystkie niedobitki. Na śniadanie dostałeś już pierwszą dawkę środka odurzającego, który dopiero zacznie działać pod wieczór. Ta Tarantula-to ona! To ostatni etap wyniszczenia pająków. A o mnie się nie martw, bo ona beze mnie żyć nie może. I to dosłownie. Widzisz ten duet?-wskazał na ślicznotki.To właśnie jej obiad. Beze mnie umarłaby z głodu. Żyjemy w symbiozie. A to najlepsza relacja. Jej już nie wystarczają same pająki. Ma ogromny apetyt.Ty będziesz na kolację. Mogę ci już właściwie powiedzieć- żegnaj.

Rzeczywiście. Pogładził się po brodzie, z której włosy wychodziły już garściami. Samo to było dla niego już prawie jak śmierć. W oczach pociemniało, a słońce zdawało się zachodzić. “Coś wyraźnie ze mną nie tak”-powiedział do siebie.
Pomyślał, że nie zobaczy już żadnego wschodu i zapłakał nad sobą.


Wówczas kurtyna poszła na dół. Publiczność biła oklaski, a on śpieszył się już na randkę ze swoją ukochaną muchą, która reżyserowała to przedstawienie. W nowym świecie, gdzie muchy, pająki, myszy, koty, psy i wszysto inne, co żyje pod wspólnym imieniem “fauna”, kochało się wzajemnie i nikt nikogo nie pożerał-ani na śniadanie, ani na obiad, ani na kolację. Przedstawienia miały na celu zapoznanie wszystkich żyjących istot z przeszłością-jak lekcja historii, by młode pokolenia doceniały łagodność i dobrodziejstwa czasów w których przyszło im żyć.
Jedyną „rzeczą”, która im zagraża są… niedowiarki. Ciągle wydaje im się, że to zbyt piękne, by było prawdziwe. Dlatego z niepokojem myślę o następnej tam wizycie. Lecz, kto wie, czasem zdarzają się rzeczy niewyobrażalne. Nawet w naszym świecie. Niestety, to samo zagrożenie. Gdyby tak trochę więcej “wiarków” niż niedowiarków, to kto wie, może i my mielibyśmy kiedyś takie przedstawienia. A tak , t o..ech…wciąż trzeba oglądać się za siebie.
Jako “wiarek” nie dyskrymiuję niedowiarków, jako, że trochę te “wiarkowe” nogi, jakby z gliny zrobione i nie ręczę za nie.

Opublikowano

Odżyłam. Pewnie na chwilę, ale radosna chwila to czasem, jak fajerwerki. Kompleksy kręcą się dalej wokół głowy, ale na razie na niej nie siedzą. Chwilowo. Leszku, Jay, Asher, dzięki. Nie mogę obiecać, że następne opowiadania będą lepsze. Ach, raz pod górkę, raz z górki. Jedno wiem-że rachunki za internet mnie "zjedzą"(ale nie mogę się oprzeć) Pozdrawiam

Opublikowano

Zapewne, choć tu stałe łącze wciąż drogie. Pojawiły się już nowe możliwości, trzeba je zbadać. Myślę, że już wkrótce założę(stałe łącze), bo moje rachunki przewyższą opłatę za stałe łącze. Dziękuję za rady. Pamiętam, że jestem na forum dla podczątkujących, ale tu jest dość wysoki poziom, jak mi się zdaje. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc To niezwykły wiersz, trudny, gęsty, filozoficzny, balansujący na granicy języka i doświadczenia. Świetne jest zakończenie, bo sam wiersz staje się przykładem tego, co opisuje.
    • (Proza konceptualna)     Można powiedzieć, że każdy nosi w sobie wrodzone umiejętności: chodzenie na czworaka, skakanie w miejscu albo na odległość; to samo latanie między drzewami, obok pływania i nurkowania w wodzie. Z tej wielogatunkowości nauczono nas chodzić po słońcu i trwać jak nieloty w surowym życiu, przez zdegradowany zbiór wartości, mający chronić ludzkie istnienie w dekalogu ogrodu.   Mimo że większość jest świadkiem pomarszczonych ciał od popiołu, nadal parzy wojny z pokojem w smaku kawy, łypiąc oczyma dla zarobku, aby przetrwać dzięki koszonym trawom z braku empatii do innych żyjątek na Ziemi — Punkt pierwszy w akupunkturze: ,,Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.”   *** Ogień zapoczątkował ciepło, gdy enta @ odkryła, jak wzniecić z iskry, podskakując w „hu hu hu” z nabytego doświadczenia, tuż po oderwaniu dłoni od ziemi, by inne mogły poznawać trzaskanie kamienia o kamień. Tak gaszenie go w zarodku deszczem było czymś naturalnym — kiedy silny wiatr wiał —, żeby chronić przed spaleniem prawdziwy dom. Wkrótce został przejęty z całym dobytkiem przez inną gawiedź małp, rzekomo bardziej ucywilizowaną, mającą jedynie brak szacunku z niewiedzy; źle wykorzystała zasoby ognia. Drugi punkt w akupunturze — ,,Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.”   *** Oderwanie się od gazu codziennego pośpiechu daje czas na odpoczynek w spowolnionym rytmie, nienarzucanym przez systemowe wskazówki zegara, w których nie usłyszysz jego prawdziwego tykania... Trzeci punkt akupunktury — ,,Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.”   *** Nie traktuj starszego pokolenia, jakby było tylko wydaleniem przeszłości, które podcierasz papierem. Ono zna lepiej twoje pieluchy; pomogło zasypywać odparzenia swoją miłością, za pomocą mąki zero i ''gorbaczówką'' na wszy. Żebyś więcej nie używał paznokci do zabijania — bo o tym rzecze doświadczenie, któremu należy się wdzięczność. Zapytaj rodziców albo starszych, może coś pamiętają... Czwarty punkt akupunktury — ,,Czcij ojca swego i matkę swoją.”   *** Dziecko! Dopóki rodzice i ich dziadkowie i babcie będą podnosić z raczkowania, zarażą cię tylko dobrocią, przekazywaną dotykiem rączek, aż zaczniesz z radości sam klaskać dzięki ciepłej empatii — poznając dalsze szczepienie miłości, jeszcze w czystej karcie, odwzorowującej instynkt samozachowczy. Wystawi Cię na próbę bólu, kiedy w piaskownicy podczas zabawy łopatką jakaś pszczoła albo osa użądli ciebie; jedno poleci z płaczem, drugie zdąży klasnąć, by pochwalić się — „Patrzcie, patrzcie, mam jakąś wibrującą violonczelę" (tak pamiętam) — Dziecko! Trzymaj chusteczkę: „nie potrzebuję, włożę ją do zimnego piasku." Potem doszła akcja z fontanną — pierwsza klinika* wśród rybek i późniejszy strach przed jakąkolwiek kąpielą. W późniejszym czasie musiałem się zmierzyć z innymi, lecz wśród dzieci, które deptały mrowiska, klaskały w motyle; czułem ból w krzyku i zacząłem instynktownie klaskać dzieciom w uszy. Po tym akcie uciekłem ze szkoły na łąkę. Tam poznawałem prawdziwą biologię kwiatów, w towarzystwie motyli i bzyków. Nie wiem tylko, dlaczego wtedy się rozpłakałem (wspomnienia wróciły). Patrzę na podeszwy butów, obserwując bieżnik — a dokładnie między jego szczelinami czuję i słyszę życie, które warto uratować; niestety reszcie, która nie była w labiryncie, muszę winą jakoś odkupić swój czyn. Piąty punkt akupunktury — „Nie zabijaj.”   *** Nie chodzi tylko o obrączki nakładane na palce, by utrwalać każdy związek wygrawerowanym złotem. Raczej, z obowiązku przejścia drogi na złe i dobre, budulcem relacji patrząc w swoje zaufanie. Kiedy gołębie przekazują wolność gruchaniem przestrzeni prosto z lotniska busolą, jako balsam nadziei, rozwijający pergaminy skrzydeł. Nie żałujcie abstrakcji w życiu swoich kopert. Tylko tak rozbudzicie intranet. Radyjko zacznie działać na korzyść prawdziwego bogactwa, jakim była i jest miłość! Szósty punkt akupunktury — ,,Nie cudzołóż.”   *** Komórką spójrzcie w społeczeństwie na postępującą gangrenę kurtuazji. W osoczach badajcie wirus; pozwólcie, niech koroną wejdzie jej gorączką w zmysły, i znajdzie słaby punkt. Złapcie moment temperatury, aby nie kraść gwałtem stopni Celsjusza. Poznajcie maskownice ciemnej energii. Ścieżką cudzej własności jest pamięć wody — otworzy pracą oczy dla innych ludzi. Siódmy punkt akupunktury — ,,Nie kradnij.”   *** Ciężko jest pisać o prawdzie, kiedy ktoś upomina się o pożyczone pieniądze — wrodzona systemowa pułapka, manipulująca krew —, jednak z drugiej strony, jak ktoś daje chleb i picie: problem nie istnieje... Ósmy punkt akupunktury — ,,Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.”   *** Jeśli będziesz patrzeć na kobietę niczym na jabłuszko między skalą orogenez, zgubisz serce dla Marsa. Zmienisz planetę Wenus — inna okaże się wybranką dla podtrzymywania ego twojej wojny. Dziewiąty punkt akupunktury — ,,Nie pożądaj żony bliźniego swego.” *** Nawet, jeśli jesteś sam i obserwujesz, jak inna para rąk trzyma splotem miłość. Skup się na jej pierwiastku — męskim i żeńskim nie zadrość, tylko złącz i kochaj tak, jakby była pierwszą obrączką gołębi. Dziesiąty punkt akupunktury — ,,Ani żadnej rzeczy, która jego jest.” ____________________________________ Legenda: * — śmierć kliniczna   _______________________________________    
    • Apetytu nuty te - pa.    
    • A Jura dopada: podaruj, a...    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...