Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jedyne czego mi potrzeba
to poznać numer do nieba
zadzwoniłabym i byśmy sobie pogadali
powspominali o tym jak byliśmy mali
byśmy się śmiali całą noc
jak za starych czasów schowali pod koc
ukryli przed prawdą i światem
byśmy leżeli na ziemi jak to robiliśmy latem
byśmy opowiedzieli co słychać u nas
ile lat minęło, jak szybko mija czas
i może bym się dowiedziała jak jest tam - po drugiej tęczy stronie
kiedy nadejdzie naszych dni już koniec
i byśmy byli tylko ty i ja - my sami
tak jakby nie było nic poza nami


jakbyśmy nie byli rozdarci pomiędzy światami...

  • 4 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale jesteśmy bo takie to życie. Też chciałbym , żeby było inaczej, ale patrząc wstecz widzę, że to, co było, było po prostu kłamstwem. Ja osobiście nie chciałbym już pałętać się po innym swiecie. Cieszę się, że znalazłem Twoje wiersze . Pozdrawiam.

 

Opublikowano

@helenormeller Pędząc przez życie, nazbierałem sobie pytań, które chcę zadać Panu Bogu gdy umrę. Kilka z nich zrodziło się w dzieciństwie, kiedy to właśnie zafascynowany byłem przeróżnymi tajemnicami wszechświata typu np. czarne dziury, kwazary etc. Są to pytania o rzeczy, których ludzkość prawdopodobnie nigdy nie zobaczy, dajmy na to: Jak wgląda osobliwość czarnej dziury? 

 

Chciałoby się wiedzieć to wszystko jeszcze za życia, dzwoniąc. Oj, chciałoby się. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dawno temu w podziemiach kopalni węgla, na pokładzie Idy pracował koń o imieniu Łysek. Opisał to w noweli Gustaw Morcinek albo jakaś inna Konopnicka. Rządy niejakiego Gomułki ps. Wiesław  doprowadziły do wyrzucenia koni z kopalń i zastąpienie ich maszynami. Gomułka nie lubił koni i mawiał, że konie i emeryci przeżerają Polskę. Łyska wpakowano na samochód i wraz z innymi końmi  wywieziono do rzeźni we Francji. Francuzi to takie podłe dziwaki są i lubią miedzy innymi wpierdalać na ciepło koninę, żaby, skowronki czy podobne stworzenia. Ale w rzeźni pił kawę z właścicielem ubojni pan Galambosz. I Łysek wpadł mu w oko. Wiec go kupił za parę franków, przypiął do dyszla swojej furmanki i pojechał do domu obiecując Łyskowi, że jeżeli dojedzie na czas to nasypie mu do wiadra obroku. Śpiewała o tym Maryla Rodowicz w piosence "Wio koniku..." Stary Galambosz to był jednak pijak i moczymorda i Łyska nie uszanował bo po paru miesiącach kupił dostawczaka marki Renault a konia wygonił z zagrody w pizdu. I Łysek plątał sie po Polach Elizejskich aż trafił na plac Piggale gdzie jak nas przekonywał Hans Kloss są najlepsze kasztany. Kloss miał stosunki z Brunerem. Pokazał je w serialu Konic z Morgensternem co rozbudziło nadzieje Polaków na wolną miłość ze Związkiem Radzieckim. Łysek tymczasem wyciągnął kopyta na ławce strasząc spacerowiczów wielkim kutasem zwisającym z ławki. Tam Łyska przyuważył niejaki "Stary kowboj". Złapał Łyska za grzywę i pogalopował na nim prosto na statek wyczarterowany przez emigrantów do Ameryki południowej. Tam kowboj zatrudnił się jako poganiacz bydła. Pisał o nim polski showman i piosenkarz Jerzy Michotek. Opisał on i wyśpiewał śmierć Starego kowboja i dramatyczne losy Łyska. Kowboja pochowali i na grób polożyli duże kamienie żeby zwłok nie wykopali zwolennicy Salvadora Allende aby wprowadzając komunizm we własnym kraju zachować właściwe proporcie w relacji żywy-martwy. Nierzadkie były przypadki wyrzucania żywych ludzi do oceanu aby tylko bilans wyszedł na zero. Sam Allende skończył zabity we własnym pałacu. Łyskowi kowboje strzelili z Remingtona miedzy oczy. Michotek nic nie pisze czy Łysek przeżył. Bredzi coś o wietrze na prerii i trawach co się ruszają co sugeruje nam, że człowiek jest jak ta trzcina na wietrze co pręży się i wygina niczym Hanka, ukochana Staśka Apasza. Mieszkanka Warszawy której Apasz wpierdolił w końcu nóż w bebechy. Według legend wielu ludów Łysek przeżył. Skończył studia i został mecenasem. Co prawda kopyta ma krzywe jak po Hainego Medina a łeb nieco większy niż u pierwowzoru czyli Łyska prawdziwego ale ma ksywkę Qń i nic tego nie zmieni. Obecnie Łyska nie da się zidentyfikować bo podobnych koni na polskich łąkach coraz mniej. Chuj z nim.            
    • @krys929 Kurde, to też błąd, tak bezpodtekstowo :))
    • @Alicja_Wysocka No ja też już raczej tam nie wrócę, ale zostało mi w pamięci. No ale inna sprawa, że wakacyjny nastrój to co innego, bo kumpel który tam mieszkał kilka lat już nie jest tak entuzjastyczny...
    • @Dominika Moon To bardzo fajny pomysł frazy skiszone pragnienia. To bardzo celne jest pojęcie. Mega !!
    • @Leszczym  Czytałam, że w Danii żyją ludzie najszczęśliwsi na świecie. Przyjęłam to do wiadomości, ale przecież nie sprawdzę. Ale fajnie, że chociaż gdzieś, ktoś...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...