Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

rozpinam ramiona
kluczem prostoty

zrzucam odzienie
wstydu

czas
niepokojem warg
głodem myśli

stoję bezdomna
przed tobą

na wolność
wypuszczam marzenia

Opublikowano

Ten_którego_nie_było - masz rację ,trudne to jest , zawiłe , aż boli ....aż krzyczy.
Dzięki za komentarz , pozdrawiam :-)

Opublikowano

Witaj Pansy , dziękuję za koment , za słowa , które pieszczą ;-), za wyczucie klimatu i wspólne odnajdywania ...To ja dziękuję za przeczytanie .Pozdrawiam serdecznie . :-D

Opublikowano

Joanno, cieszę się , i z plusa i z tego , że cokolwiek smakowało .Jednak najbardziej jest istotne , by było czytelne, zrozumiałe i chyba mi się udało..Pozdrawiam milutko :-D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziekuję Vero, za pozostawiony komentarz, miło , że chcesz powrócić ...zapraszam.Pozdrawiam serdecznie ;-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki raz jeszcze Joanno , skoro tak mówisz , to to mnie upewnia :-))))
Opublikowano

Jeśli dobrze wszystko odbieram :-) to właśnie przeczytałem subtelną i mocno drażniącą (pozytywnie) zmysły hybrydę delikatnej erotyki i ciekawej refleksji. Pansy napisała, że jest to bardzo kobiecy wiersz - zapewniam, że facet też może wiele z niego "dowiedzieć" ;-)
POZDRAWIAM!

Opublikowano

Przepraszam moi drodzy , że odpowiem na Wasze komentarze "hurtowo" :-D.Cieszę się, że wogóle czytacie moje , czasem nie do końca "dopieszczone "wiersze ale skoro czytam takie słowa , po prostu dodają one mi skrzydeł (bez red bulla ) :-)

JAY - dzięki za niesamowity uśmiech ;-D i dostrzeżenie.Pozdrawiam wieczorowo.

IZO - po prostu powiem Ci dziękuję , to magiczne słowo i za jego wachlarzem stoi cała
gama słów, Tobie właśnie pochlebnych .Wiesz , rozumiesz , czujesz a nawet ko-
chasz :-D, cóż można chcieć więcej ?Cieszę się , że jesteś! CMOK

STASIU - ja Tobie również się kłaniam , dziękuję za przychylność i pozdrowienia , to
doprawdy buduje.Pozdrawiam serdecznie ;-)

ARKU - napisałeś , że momentami przypomina Ci własny wiersz .....wielu z nas tu piszą-
cych łączy , wiąże , zespala poezja.....te same tematy , słowa, uczucia a jednak
w nieco innym wymiarze i dlatego to , co staje się wierszowanym morzem słów
jest piękne.Dzięki za klaki .Pozdrówka :-D

MICHALE - jak najbardziej odbierasz na dobrych falach :-))).Wiem , że czujesz , czytam
Twoją poezję i dziękuję Ci za treściwy odbiór .Pansy wspomniała , że skoro kobie-
cy ten wiersz , to napisany tak tkliwie , mężczyźni pisują nieco inaczej , choć jak
w każdej płaszczyźnie damsko-męskiej bywają odskocznie.Raz jeszcze dziękuję
za wczucie się .Pozdrawiam milutko ;-)

Opublikowano

subtelny wiersz zachwyciłaś mnie misternym ujęciem tego o co w słowa ubrac trudno... rozmarzyłam się dzięki Tobie:)
wypuszczaj swoje marzenia na wolność .. Pozdrawiam:)

Opublikowano

Witaj Emalka, dziękuję za dostrzeżenie ubranych w słowa, uczuć.Miło mi , że dzięki nim pobudzam do budowania marzeń , rozmyślania.I daję słowo, że jeśli wena mnie nie opuści ,będę lewitować na skrzydłach poezji.Pozdrawiam nocną porą ;-D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...