Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nuclear


Arsis

Rekomendowane odpowiedzi

Testy radiacyjne. Próby nuklearne… Pożółkłe stronice gazet, czasopism poruszają się jak monstrualne ćmy… Szeleszczą. Miotają się… Uderzają o szyby zamkniętego okna. Spadają zemdlałe, tworząc miękki dywan z mechatych odwłoków… Drgające czułki. Aparaty gębowe, którymi węszą w spazmie agonii… Spadają następne… Nacierają na mnie, próbując mną zawładnąć, wchłonąć w swoje mroczne, skrzydlate odmęty…

Nagły błysk i przeskok obrazu… Demon wyciąga swoją sępią szyję, chcąc dosięgnąć kłami samego Boga… Wznosi się w olśniewającej koronie, w aureoli diamentowego blasku, który unicestwia wszystko wkoło. Płonie. Wsysa do swojej próżnej otchłani ziemię. Skrzywiona kreatura otulona chmurą. Wsparta odgłosem pędzącego diablego stada próbuje dorównać swoją mocą słońce… Próbuje. Próbuje… Już prawie. Już blisko! Jednak, nie! Minimalnie ulega, rozpękając się wysoko nad moją głową, uderzając z wściekłością o skalne ściany odległych górskich szczytów. Rozkrusza je i miażdży w straszliwym ryku. Naznacza swoje terytorium czarnym śladem pogorzeliska…

Wszystko zmiażdżone. Powykręcane na drugą stronę, ociekające gorącem cielska… Otaczają mnie jakieś rozsypujące się truchła podobne do ludzi. Szeroko otwarte oczy. Czarne oczodoły. Zwęglone szkielety. Splątane ze sobą. Wtopione w kamień o zielonym szkliwie trynitytu…

 

Jestem prześwietlony na wskroś. Całkowicie bez szans i nadziei, podążam gdzieś w głąb. Wlokę się do niczego. Do samego łona śmierci…

Nuklearny skowyt rozchodzi się echem po labiryncie piekła. Jestem w piekle i składam się cały z piekła. Spadają ognistym deszczem strącone ptaki, znacząc drżącą czerwienią rozrzucone głazy w otchłani mroku… W wirującym pyle i kurzu brnę. Dotykam spaloną dłonią absolutnego zła. Przedzieram się przez zastępy umarłych, przez cały ten brzęczący pochód powiewający jakimiś strzępami płacht…

 

*

 

Zamykam oczy. Otwieram… Mam chyba trzy lata i leżę twarzą w gorącym rozpalonym piasku pustyni. Przede mną samotny dom. Uderzają w moją twarz ziarenka kwarcu. Nade mną kobaltowe niebo i ogromne słońce, i padający pod kątem jego blask. Nie mam siły wstać, więc pełznę, czołgam się, raniąc łokcie i kolana do krwi. Ale nie krzyczę, nie płaczę. Milczę…

W falującym powietrzu widzę wychodzącego z domu umarłego dawno ojca. Ojciec idzie przed siebie, utykając na lewą nogę. Maleje na tle odległych wzgórz. Idzie przed siebie, nie oglądając się za siebie. Wyciągam w jego kierunku drżącą rękę, lecz opada miękko na rozżarzony piasek.

Znowu błysk! Zaciskam z krzykiem powieki. Otwieram. Leżę na lśniącej, pachnącej woskową pastą drewnianej podłodze długiego korytarza. To już było. Tak, wiem. To już było! Mam może z rok. Posuwam się powoli na brzuchu, przeszywając kwadraty słońca, smugi wpadające z ukosa przez otwarte szeroko wysokie okna. Rozchodzi się echem daleki krzyk umierającej matki. Płacz… Mam może rok i niewiele jeszcze rozumiem. Zamknięte drzwi. Otwarte na oścież. W półmroku pokoi milczenie rzeczy. Zakurzone. Porzucone w nieładzie. Jakieś okryte folią niedokończone rzeźby, popiersia. Młotki i dłuta… Gruz… Zwoje jakichś kabli. Rozbite szkło… W półmroku pokoi milczenie przedmiotów… I ten daleki krzyk przechodzący przez szare ściany z kamienia… I ten krzyk świdrujący pulsujące uszy…

W kolejnych fazach mijania rozbite gabloty. Mdława woń chemicznych odczynników. W formalinie straszliwe medyczne eksponaty. Ludzi? Nie-ludzi? Szczerzą krzywe wielkie zęby niby w szyderczym uśmiechu. Grymasie bólu (?) Wycięte narządy. Zdeformowane. Obrośnięte nowotworowymi naroślami. Niepodobne do niczego. Rozsiewające woń okropnej śmierci. Pożółkłe plakaty. Wykresy. Tabele… Na zielonoszarych tablicach wypisane białą kredą liczby, ułamki, matematyczno-fizyczne wzory… Wilgotne plamy zacieków. Na zakurzonym blacie biurka tak jakby rozmazane ślady krwi…

 

Poobijane, skorodowane łóżka jak na szpitalnym oddziale z resztkami przegniłych materaców. Z kółkami. Bez kółek. Poprzewracane albo ustawione na sztorc… Porzucone przed dziesięcioleciami. Obsypane białym pyłem i kawałkami tynku… We fragmencie potłuczonego lustra czyjaś zdeformowana twarz… Moja? Nie-moja? Niczyja… Znowu daleki krzyk… Przemieszcza się. Trwa… Idzie kaskadami poprzez wieczność i nie-wieczność. Zawieszony w dziwnej substancji czasu. Drżę, potykając się o szczeliny przerażenia… Duszę się w tym odorze rozkładu. W tej cmentarnej scenerii dawno przeszłych zdarzeń… Drżę, sponiewierany nawałą koszmarów.

Nie potrafię utrzymać pionu. Odchyleń jest zbyt wiele. Do przodu. Do tyłu. W bok… Chwieję się. Zataczam… Nie potrafię…  N i e  p o t r a f i ę…

 

*

 

Otwieram oczy. Stoję na piasku pustyni jako dorosły już mężczyzna… Obserwuję resztki rozsypującego się samotnego domu, które oświetla pod kątem intensywna pomarańcz zachodzącego słońca… Suchy wiatr na twarzy… W uszach piskliwy szum straszliwej gorączki… Idę w stronę odległych wzgórz. Podążam śladem ojca…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-08-28)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwornie intensywny opis; olbrzymia gęstość myśli nie pozwala czytelnikowi zaczerpnąć powietrza… Czytając to czuję się jakbym był obłokiem wirującej materii — lekkiej, ale nieskończenie rozległej, wewnątrz której panuje niewyobrażalne ciśnienie… Duszę się, spalam, a wówczas komórki mojego ciała stapiają się w nieustającej fuzji, wyrzucają na zewnątrz ognisty pył, który szybuje wysoko, układa się w jakieś niepojęte kształty…

 

Dziękuję za wspaniałą lekturę i pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Lubię czasami przeczytać coś starszego, żeby zobaczyć, jak twórca zmieniał się przez lata.
    • @Wędrowiec.1984 Gdzie Ty mnie tu znalazłeś

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Łukasz Jasiński Nie potrafię się do tego odnieść, ale zaczyna się trochę robić twarda gra. Jest tego dużo objawów. A twarda gra nie jest dla każdego, a tym bardziej każdej. Wystarczy też popatrzeć na różne wybory, dla przykładu w USA. W Polsce również. W szeregu kwestiach w wielu miejscach jest coraz mniej przypadku. Wybiera się osoby już bardzo, ale to bardzo sprawdzone i zbadane. I słabsi, również psychicznie, na tym muszą cierpieć. Młodsi tak samo. No robi się trochę kłopot, ale ten kłopot jest też podkręcany najróżniejszymi niepokojącymi infami, bo tego to u nas jest aż za dużo. I słabsi cierpią, cierpią naprawdę, a silni obrastają w piórka i we władczość. I w moim przekonaniu akurat tutaj, na poezji.org, głosów tych naprawdę silnych nie jest dużo. Oni tutaj nie mają pola do wypowiedzi na ogół, a i nawet na takim amatorskim forum też wypadałoby się jakoś przebić. Ale to bynajmniej, zaznaczam bynajmniej, a sprawdziłem tę okoliczność w praktyce, naprawdę sprawdziłem, nie oznacza jeszcze że ci co się tutaj na tym amatorskim forum poetyckim nie przebili, nie przebijają, albo nawet nie przebiją, są gorszymi poetami, poetkami. Bynajmniej tak nie jest. I podobnie też jest z siłą. Jedni uchodzą za silnych, a nimi mogą wcale nie być i na odwrót.  
    • @Leszczym   Powtarzam i przypominam i powtarzam: nie zapominam i nie wybaczam i nie przepraszam i nie pomagam - nigdy w życiu! Głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie mam żadnego obowiązku brać odpowiedzialności za wybory innych osób, a w ostatnich wyborach parlamentarnych głosowałem na Bezpartyjnych Samorządowców - wszystko dobrze funkcjonowało do października zeszłego roku - wtedy nastąpiła zmiana władzy i nagle mam "dług" na dwa tysiące i nagle mam "dług" na osiemset złotych - dwie sprawy zgłosiłem do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - od tego jest sąd, a nie ci - samozwańcze prusaki! Ten drugi "dług" mam już z głowy, a ten pierwszy "dług" - za rok będę miał z głowy, oczywiście: w książeczce rachunkowej wpisuję - "rata" - to nic innego jak wyłudzanie kasy - pasożytnictwo lichwiarskie, zresztą: ta władza często myli system państwowy od wolnego rynku, proste i logiczne? Nikt mi nie udzielił pomocy, a frajerem nie jestem - nie pozwolę na to, aby złodzieje pod pozorem prawa zadłużali mnie odsetkami! Proszę teraz nie odwracać kota ogonem - szukać kozła ofiarnego i przerzucać własną odpowiedzialność na niewinną osobę! Zrozumiano!?   Łukasz Jasiński 
    • @Anna-PK Bardzo ładnie, podoba mi się. Do tego dochodzi jeszcze piękne zakończenie. W ogóle lubię wiesze o przemijaniu, jesieni, itp.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...