Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pomaranczowy.kot

Rekomendowane odpowiedzi

      Ten dzień będzie mnie prześladować do końca życia. Całe szczęście to już niedługo. To była jakaś mała przychodnia w dzielnicy nieobywateli, z typową surowo wykończoną poczekalnią. Beżowe ściany ozdabiał odpadający tynk, a białe, plastikowe, niewygodne siedziska złączone były w szereg chromowanym stelażem. Zawsze w takich miejscach ściany są albo beżowe, albo w kolorze zielonego groszku, aby już po przekroczeniu progu pacjent mógł doznać cierpkiego uczucia niechęci do tego miejsca. Poczekalnia była pusta – wpuścili nas tam po urzędowych godzinach pracy. Z uwagi na porę, na zewnątrz było zupełnie ciemno, więc korytarz wypełniało drażniące spojówki światło jarzeniówek. Podeszła do nas obfita pielęgniarka i kazała wypełnić papiery. W karcie zabiegu było wpisane: USUNIĘCIE TORBIELA NA LEWYM JAJNIKU. Torbiela…W polis każda ciąża jest rejestrowana a narodziny ewidencjonowane. W końcu każdy zarodek potencjalnie ma zdolność do stania się pełnowartościowym obywatelem. Niestety, w większości przypadków, po narodzinach i odchowaniu okazuje się, że ten niegdyś drogocenny zarodek jest jednostką o małym znaczeniu społecznym, którą trzeba odepchnąć w smugę cienia, aby zrobić miejsce dla innych, tych silniejszych i wartościowszych. W końcu 5040 to święta, nienaruszalna liczba. Idea. Oddałam pielęgniarce wypełnione dokumenty a ty podałeś jej kopertę z dwoma tysiącami drachm.  Taka jest cena za przywilej nienarodzenia się .

     Siedzieliśmy obok siebie bez słowa. Nie spojrzałeś ani razu w moją stronę. Potem zaprowadzono mnie do pokoju, w którym panował mrok i bezwładność czasu.  W momencie przekroczenia jego progu, naraz ogarnęło mnie uczucie zastygania w gęstej mazi oczekiwania na to, co za chwilę musiało się wydarzyć. Kontury metalowych szafek i szpitalnych łóżek jedynie lekko zarysowywały się w świetle, które wyczołgiwało się spod drzwi gabinetu zabiegowego. Dopiero gdy usiadłam na jednej z trzech prycz dostrzegłam, że naprzeciwko mnie leży inna kobieta. Nieproszona, zaczęła opowiadać mi swoją historię.

    Zvezda poddaje ścisłej kontroli ilość narodzin. Kobieta może posiadać tylko jedno dziecko z tym samym partnerem. Z uwagi na ograniczoną populację, jakże ważne jest utrzymywanie różnorodności genetycznej. Za każde kolejne para musi płacić wysokie podatki. A ona miała już jedną, prawie pełnoletnią córkę. Jej i partnera, z którym była od około 30 lat, nie stać było na więcej. Mimo środków uspokajających, jakimi ewidentnie została naszprycowana, słychać w jej głosie było roztrzęsienie i żal. Próbowałam ją uspokoić, choć słyszalne było z mojego wnętrza przytłumione brzmienie powolnego adagio zwątpienia.

    Drzwi od gabinetu otworzyły się i pielęgniarka zaprosiła ją do środka. Zostałam sama. Gdy tylko dowiedziałam się o ciąży, towarzyszył mi nieprzerwanie dualizm postaw, co jest cechą typowo ludzką. Im bardziej poznajemy rzeczywistość, tym bardziej przekonujemy się, że nie możemy dotrzeć do istoty poznawanych zjawisk, bytów i fenomenów tej rzeczywistości. Istota zjawisk jest niezgłębiona i nie do poznania w stopniu dostatecznym. Pozostaje nam zatem dualnie postrzegać i dualnie rozumieć tę rzeczywistość. W tym kontekście, wahanie się jest jednym z najbardziej racjonalnych i oczywistych reakcji. Napisałam do ciebie wiadomość: „Jeżeli tego nie chcesz, jeszcze możemy się wycofać”. Odpowiedziałeś dopiero po dłuższej chwili: „Bądź dzielna”.

      BĄDŹ DZIELNA. Dopiero po tych słowach dotarło do mnie, że ciężar mojego smutku będę musiała dźwigać zupełnie sama. Nie ma żadnego sprzymierzeńca. Nigdy nie było. Jestem tylko ja, ta chwila mająca znamiona wiecznego trwania, gęsty mrok pokoju, brzdęk narzędzi chirurgicznych, dobiegający zza ściany odgradzającej mnie od gabinetu zabiegowego i rozpacz. Rozpłakałam się, ale tak żeby nikt nie słyszał. Naprawdę starałam się być dzielna.

       Z samego zabiegu nic nie pamiętam. Ze snu po narkozie wybudziła mnie ta sama obfita pielęgniarka, której dawałeś kopertę. – Proszę już wstawać i zbierać się do domu. Otumaniona po narkozie początkowo nie wiedziałam gdzie się znajduję i co właściwie się stało. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że leżę na tym samym łóżku, na którym wcześniej siedząc czekałam na to, co musi nastąpić. Przyszedłeś po mnie, wziąłeś pod rękę i wyprowadziłeś z przychodni mówiąc, że taksówka już czeka na zewnątrz. Podjechałeś ze mną pod mój dom, ale nie wszedłeś do środka. Obiecywałeś, że po zabiegu zaopiekujesz się mną, że spędzisz ze mną tyle czasu ile będę potrzebować, ale w trakcie przypomniało ci się, że musisz skończyć ważny projekt.

     A w domu…w domu czekała na mnie otchłań, która niemalże wołała mnie po imieniu. Wtedy zrozumiałam, że jesteś całym moim światem, którego nienawidzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobają mi się fragmenty gdzie wyrażasz myśli opisem tła raczej niż w sposób bezpośredni; szkoda, że nie trzymasz się tej metody konsekwentnie w całym opowiadaniu.

 

Drobna uwaga: próbuj pisać gdzie możliwe zaimek „się” przed czasownikiem, do którego się odnosi. Pisanie „się” po czasowniku jest pozostałością po rusyfikacji z czasu rozbiorów. Na przykład:

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Drzwi od gabinetu się otworzyły i pielęgniarka zaprosiła ją do środka.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...