Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

Czas start.

 

My markotni bardzo lubimy urządzenia, a czas przeto jest ważnym pojęciem. Z naszymi zegarkami jest ciągle coś na rzeczy. Trzeba się spieszyć, a najlepiej w niewątpliwym i bezdyskusyjnym celu uratowania świata przed samozagładą. Słowem przed nami samymi. Ciekawa powstaje kwestia ratowania przez oprawcę ofiary przed oprawcą. Ale nie wnikam. Ktoś zatem znowu mi mierzy czas i rozlicza z wyników. Tymczasem wynika tylko jeden wynik, że trach, że rypło się. Trudno nie widzieć czarno jeśli tylko zagląda się tu i tam. Już kiedyś wspomniałem, że najwidoczniejszym efektem naszego ziemskiego sprzątania jest nic innego jak coraz większy bałagan. Ludzki porządek jest i zawsze był pełen sprzeczności i paradoksów i w sumie nie ma najmniejszego powodu, żeby teraz miałoby być jakkolwiek inaczej. Musimy w to jednak wierzyć, bo przecież trzeba znaleźć sens i wyjście z trudnej sytuacji. Występują tutaj zatem nie tylko paradoksy, ale również, a może przede wszystkim całkowite zaprzeczenia. I nie ma logiki.

 

Tego gościa, tam za rogiem, mam za stopera. Złośliwiec ciągle mnie powstrzymuje inaczej stopuje, a najlepsze, że przede wszystkim przed mną samym. Faktycznie gdybym tylko chciał umiałbym nabroić. Ale tego nie chcę, a on tego nie wie lub nie chce wiedzieć, że tak jest. Dość tego draniu dziś robię tutaj tylko to co chcę czyli nic. Nic nie robię. Może mi się coś przyśni? Nawet najprostsze prawdy, co również, a może przede wszystkim dotyczy mnie samego, z uśmiechem i z pełnym przekonaniem potrafimy wypierać.

 

Czasem pomarzy mi się, że chciałbym się wyżalić. Słowem ponarzekać sobie swobodnie na ten wszechobecny stopujący stoper z wciśniętym przyciskiem start. Z tym jego paskudnym odliczaniem i przemożnym żądaniem wyniku. Cóż, może pójdę do niej i szepnę jej na ucho kochanie oto moja historia. A ona spojrzy na mnie jak na odszczepieńca, co zapewne urwał się z choinki i co z tym zrobi? No przecież, że nie zatrzyma stopera, a włoży sobie stopery do uszu, co by mniej lub wcale a wcale mnie nie słyszeć. Nie lubimy słuchać rozwaleń. Zresztą ona ma już wprawę, bo każdej nocy cichej ucieka stoperami przed moim chrapaniem. Stopery do uszu mają jednak coś z tajemnicy. Są owiane niedomówieniem. Są niemodne. Jakbyśmy nie chcieli się do nich wcale przyznawać. Z nią zresztą na ten moment mamy ten niewątpliwy komfort, że śpimy w osobnych pomieszczeniach, co powoduje – na przekór niemalże wszystkiemu – że w sumie łatwiej nam się kochać. Zadajemy sobie znacznie mniej pytań. Nasze odpowiedzi nie wzbudzają sprzeciwów, podejrzliwości i niechęci. Większość wie, że spanie po dziesięć godzin co noc w jednym i tym samym łóżku jest co najmniej przereklamowane. Wiedzą i nic z tym nie robią. Ba, robią nawet kontr badania, poopierane na fałszywych lub niedomówionych przesłankach. Jedni chcą uciec i pragną świętego spokoju, a drudzy paradoksalnie właśnie za wspólnym łóżkiem tęsknią najbardziej.

 

Czasem pomyślę, że powinniśmy mówić tutaj o parodii losu, a nie o ironii.

 

Po jaką cholerę napisałem ten esej? I czy to w ogóle jest esej? Już wiem esej nie esej powstał dla zabicia czasu. Tymczasem esejopodobność mi nie wyszła, bo czas leci dalej i zbliża się wielkimi krokami tylko tam gdzie może, a zatem ku temu co nieuchronne. Gdybym faktycznie czas zabił – tak wówczas zostałbym sławny. Nie udało się. Znów odchodzę niepyszny i zniesmaczony i z ciężkostrawnością jakąś.

 

Stop.

 

Czas niniejszego projektu: 18.02,84.

Czas jego ostatecznego dopracowania: 29.03,99

 

 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Chcesz pisać, a temat nie przychodzi…

 

Stopery do uszu były koniecznością ze względu na kolegę, który zasypiał przy dźwiękach heavymetalowej muzyki granej na cały regulator. Gdy próbowałem ściszyć, natychmiast się budził; nie tolerował ciszy.

 

Dziś jestem całkowicie głuchy i takich dobrodziejstw nie potrzebuję. Wiek, wbrew temu co mówią, ma swoje zalety.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...