Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Wrzosowiska

 

Przeczytałem o transferze Lewandowskiego
do FC Barcelona
to miło
cieszę się
mamy rodaka w słynnym klubie
zasłoniłem okna w kabinie ciężarówki
starym, drewnianym spinaczem 
zamknąłem napoczętą torebkę z orzeszkami 
solonymi z pieca

 

to wielki piłkarz
FC Barcelona 
to wielki klub
wszyscy wielcy piłkarze
grają w wielkich klubach
są na pierwszych stronach gazet
to naturalne
tak jak wszyscy mali piłkarze
grają w małych klubach
są na ostatnich stronach gazet
albo w ogóle
nigdzie ich nie widać
w sobie tylko znanym miejscu
kopią piłkę
od dawna już o nic nie walczą
wieczorem z kolegami idą do pabu
przez chwilę
coś im się wydaje
jednak
wśród nich
są też tacy 
od rana do wieczora
ciężko trenują
wcześnie kładą się do łóżka
zasypiają
nic im się nie wydaje
cierpliwie
czekają na swój dzień.

 

 

 

na rozległych wrzosowiskach w Yorkshire Dales 
tam gdzie zaczyna sie szutrowa droga
zapadliska po starych kopalniach ołowiu
tak sobie myślę
zawsze możesz tam pojechać
ile sił
zamknąć się
w sobie...

 

 

 

     Mszana Dolna, 15. 07. 2022.

 

 

 

 


 

Opublikowano

Bardzo szeroko rozpiął moją wyobraźnię: od Lewandowskiego po wrzosowiska! Ale majac na uwadze fakt, że pomiędzy tym tak wiele się dzieje i w poim odczuciu poezja wydeptała sobie tutaj miejsce. Czy ciężką pracą, czy natchnieniem i błyskiem w sercu autora tego nie wiem. Wiem natomiast, że wielu przyszłych i przeszłych "Lewandowskich"  wtym wierszu się odnajdzie. Ja się odanlzałem choć tak samo blisko mi do wrzosowisk jak i do sportu. 

 

Pozdrawiam Dachu 

Szerokości  

Opublikowano

@Radosław @Radosław Bardzo miło zawsze jest Ciebie przeczytać. Juź od dawna, zresztą, dałem mojej poezji zielone światło. Bez względu na wszystko nie zamierzam nikomu się podobać. Efekt placebo pozostawaim innym. Dziękuję z miłe słowo. Wiesz, bardzo chciałbym napisać o tym wierszu coś więcej. Jednakże, czy to ma jakikolwiek sens?! Oczywiście, że nie ma. Pozdr. 

@[email protected] Grzegorz, Ty jesteś niepoprawny romantycznie. A jednak zawsze jesteś bardzo miło przeze mnie odbierany. Zawsze. Pozdr. 

Opublikowano

@iwonaroma Dziękuję. Nie jest wykładnią słowo, lecz wiele słów. Słów, które tworzą - w kontekscie - całość. Czy jest to całość z gruntu oparta na indywidualnym traktacie, czy też ogólnie pojętym -- nie ma znaczenia. Calość, to jest to -- to jest dusza poety, jego slabe, jak mocne strony. Dajże więc czytelnikowi siebie -- wraz ze swoimi płatkami róży, że tak sobie pozwolę. Jednakże, tego oczekuje od poetów ---- to i również daję od siebie i z siebie. Tylko tak. Inczaczej, przepadamy. Przepadamy. Dziękuję, Iwonko. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @MigrenaPrzejmująco i wiarygodnie aż do najmniejszego szczegółu opisujesz doświadczenie wojny. Nie ma w Twojej opowieści heroizmu, za to jest osobisty dramat, zniszczenie psychiki, oddanie ludzkiej duszy na złomowisko. To autentyczna, głęboka poetycka wiwisekcja. Rozkładasz traumę i jej skutki na czynniki pierwsze, przy czym precyzyjne pióro nawet Ci nie zadrży. Dużo tu emocji, ale jestem przekonana, że chyba stosownie do cierpienia, nad którym się pochyliłeś.      
    • @Florian Konrad Bardzo udała Ci się puenta. Bez niej wiersz raczej ograniczałby się do inscenizacji, trochę ocierającej się o teatr absurdu. Ale to schodzenie z wyżyny na nizinkę jest przecież kwintesencją Bożego Narodzenia. Ja sięgnęłabym jeszcze do Zwiastowania, w każdym razie sedno tkwi w tym, że Wielkość obniżyła loty z miłości do maluczkich. W mojej ocenie warto docenić, że poważne przecież rzeczy potraktowane zostały prawie że ludycznie. Jestem przekonana, że im cięższy temat podejmuje poeta, tym lżejsze powinno być jego pióro.
    • Nie wrócił. Tylko jego ciało przyleciało samolotem. W środku — piach, pot, krew i echo granatów, syku kul, krzyków śmierci  których nikt nie zapisał w raporcie. Na granicy podał paszport — ale to nie była jego twarz, tylko ból uformowany w człowieka. W jego pustym domu pachniało mydłem i spokojem. Nie znał już tego zapachu. Próbował go wdychać, ale miał w nozdrzach tylko krew i ból. Ręce mył tak długo, że skóra zaczęła się łuszczyć. Woda różowiała. A on widział, jak spod paznokci wypływa historia. Nie schodziła. Bo to nie była krew — to była pamięć. Mył dłonie, aż skóra pękała jak ziemia po ostrzale. Ale krew wracała, jakby znała drogę do domu. Nie dało się jej spłukać, bo nie była już na rękach — była pod sercem. Wieczorami włączał komputer. Łączył się z kobietą, która miała oczy z pikseli. Nigdy jej nie dotknął, a i tak bał się, że ją pobrudzi. Pisała mu: weź moją muzykę. A on ją brał i myślał: nie masz pojęcia, jak brzmi ciało, kiedy pęka w nim pocisk. Mówiła o pracy, o sobie. A on w jej słowach słyszał tylko detonacje. Ona mówiła: życie to tylko wybory, a on był już tylko cieniem, który wybierano za niego. Nie słyszała, że jego cisza to krzyk bez ust. Patrzył na nią jak na cudowne światło, które nigdy nie dotrze do dna jego nocy. Kiedy pisała: czego się boisz? — on słyszał krzyk śmierci. Była dla niego nadzieją bo nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona. Ale kiedy pisała dobranoc, czuł, jak ziemia drży pod stopami. Jej słowa na ekranie były jak ruchome cele przed lufą karabinu. Próbował być człowiekiem. Zasypiał z nożem pod poduszką, bo cisza była bardziej przerażająca niż wojna. Rano czekał na nią przed ekranem, ale w środku coś wyło jak ranny pies. Z czasem przestał rozpoznawać siebie. Skóra to tylko uniform. W środku — piach, rdza i puste taśmy po nabojach, pustka po uczuciach. Wojna zostawiła go zgiętego w pół, jakby wciąż szukał ciała, które zgubił w piasku. Czuł, że ma w sobie coś ostrego, metalowego. Dlatego nie potrafił się wyprostować, a każde dotknięcie było ryzykiem, że przebije skórę. Jakby wewnątrz nosił nierozbrojony ładunek. Każde dotknięcie świata bolało, jakby świat był zrobiony z trucizny. Czasem pisał wiersze dla niej — piękne słowa zaklęte w wersach, ale wychodził z tego wojenny raport strat. Nie umiał już myśleć bez krwi w zdaniu. Nie umiał już czuć się bez broni w dłoni. Patrzył w lustro — widział tylko mapę bólu. Patrzył w ekran — widział ją, a za nią ścianę, przez którą nigdy nie przejdzie. Na parapecie huczał wiatr. Ten sam, co świszczał kiedyś nad pustynią, kiedy wróg palił się jak papierowa modlitwa. W ciszy świata — bez słów — nikt tego nie słyszał. Wiatr, który wiedział, że nic się nie kończy, dopóki w środku coś się rusza. Ale w nim już nic się nie ruszało. Tylko echo. Tylko echo.
    • @Iza-bella W takim razie Tobie też życzę zdrowia. Choroba, która często wyłącza człowieka z życiowej aktywności, czyni nas bardziej uważnymi. Bo żeby tworzyć nawet, jak to określiłaś, pisadełka, trzeba się jednak zatrzymać, a nie mijać świat z prędkością odrzutowca. Zajrzałam sobie do innych Twoich wierszy w profilu i tak sobie pomyślałam, że Twoje pisanie trafiłoby z pewnością do dzieci. I zastanawiałam się, dlaczego, aż doszłam do wniosku, że podobnie jak u nich, jest w Twoich utworach entuzjazm obcowania z tym, co nas otacza. Dzieci to dopiero odkrywają (po raz pierwszy, i jest w tym urok nowości), a później wraca się do ponownego odkrywania zazwyczaj wtedy, gdy okoliczności każą przyhamować, 'zwolnić' w biegu. Chciałabyś jakoś rozwijać się w dziedzinie pisania?
    • @tie-break dziękuję za komentarz .
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...