Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

własny grunt pod nogami II


Rekomendowane odpowiedzi

- Nie było i nie będzie...
Usłyszała chrypliwy głos zza mglistej ściany pół-snu. Leniwie otworzyła oczy. Ujrzała przed sobą pomarszczoną, naznaczoną czasem twarz. Jeszcze ciemnowłosy ,aczkolwiek niemłody mężczyzna nachylał się nad nią. Przeszył ją wesoło- obłąkańczym wzrokiem. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Było w nim coś dziwnego...odróżniał się od reszty przechodniów. No i stał nad nią.
- Nie było i nie będzie- powtórzył.
- ....czego?- była zdziwiona i ciekawa . Z pozycji leżącej starszy pan był jeszcze bardziej intrygujący.
- Zębów w dupie!- odpowiedział energicznie, uśmiechnął się i odszedł...
„ No, tego już za wiele! Co za dzień!” Ogarnęła ją euforia. Leżała jeszcze chwilę na chodniku śmiejąc się i wierzgając nogami po czym zerwała się na równe nogi. Stanęła już całkiem spokojna, popatrzyła w niebo i w duchu podziękowała Bogu, za to że żyje.
Złote światło schodzącego coraz niżej słońca, oświetlało jej nieobecną, acz uśmiechniętą twarz. Na chwilę zapomniała o tym, że coś się skończyło. Czuła tylko radość, że istnieje, a przed oczami wyobraźni stał nadal starszy mężczyzna.
„ Jaki normalny wariat! Mam nadzieję, że jest takich więcej... nie było i nie będzie...akcja- reakcja...jakoś tak to było...”
I tak zapętlona we własne myśli szła powoli przez miasto. Mijała kolorowe samochody, rasowe psy i kundle. Z drugiego piętra przy ulicy Jaśminowej, przyglądał się jej czarno-biały kot. Ale niedługo, bo zaraz potem przelatywała o wiele bardziej interesująca mucha.
W końcu dotarła do domu- starej, zniszczonej kamienicy. Wspięła się na pierwsze piętro, potykając się po drodze o schody. Otwierając drzwi zauważyła, że sąsiad kupił sobie nową wycieraczkę. „Różowa! Ale cudownie! Świńsko- różowa wycieraczka!”
Od progu witały ją trzy koty- Chwila, Kiełbasa i Bronek. Wesoło podskakując ,Bronek przybiegł pierwszy przywitać się ze swoją panią.
-Cześć kociambry! Pewnie jesteście głodne, co? Przepraszam, że tak późno, ale wylegiwałam się na chodniku...same rozumiecie!- mówiła z poważną miną do swoich kotów, które ocierały się o jej nogi ze wszystkich możliwych stron.
Intensywnie żółte ściany jej pokoju wydawały się płonąć w świetle zachodzącego słońca. Duszne powietrze jeszcze bardziej pogłębiało to wrażenie. Otworzyła okno i usiadła na fotelu w krowę (tak go nazywała- był obity fioletowym futrem w czarne, krowie łaty.) Kiełbasa wskoczył jej na kolana- siedmiokilowa ,futrzana parówa. Udeptywał zapalczywie jej zielone sztruksy, kręcąc się wokół własnej osi.
- Ej, Kiełbasa, przestań! Drapiesz!- tarmosiła go dłonią po głowie.
Rozglądała się po pokoju w poszukiwaniu pilota do wieży. Wzrokiem natrafiła na
pozostawioną przez niego książkę- „Samolubny gen”. Zostało tu z Niego jeszcze trochę zapachu i kawałek jego koloru.
Wypatrzyła w końcu pilota ,lecz myślami znów była w parku i poczuła napływające do oczu łzy...Nagle w pokoju rozległa się głośna melodia z Muppets Show- jej komórka. Zaskoczona niespodziewanym odgłosem pospiesznie otarła oczy i chwyciła za telefon.
- Tak, słucham?
- Cześć Pola, pamiętasz, że jutro o 7.10 po Ciebie przyjeżdżam?
- ...no...tak, pamiętam (zupełnie wypadło jej to z głowy!) tak w ogóle to cześć, Waldek.
- Co ty jakaś taka nieprzytomna dzisiaj? Wyśpij się dobrze, bo jutro musisz zdać ten egzamin!
- ...
- Jesteś tam?
- Tak, tak. Kurcze, przydałoby się ,ale i tak nie mam samochodu...
- No, jak już zdasz to będziesz mogła, zamiast na kolejny egzamin na prawko, zbierać kasę na samochód!!
- A ile samochodu można kupić za pięć egzaminów?
- Zderzak i kierownicę.
- Hehe, pojedziemy jeszcze na plac manewrowy przed egzaminem? Policzę maską słupki.
- Pozwolę Ci na to, pod warunkiem, że potem grzecznie zdasz egzamin!
- Nie marudź, w końcu zarabiasz na tym że ja nie zdaję, ale jak chcesz przed następnym egzaminem pójdę do innego instruktora!
- Normalnie, mam Cię dosyć! Smęcisz jak stara baba!
- Hehe, do jutra!
- No! Do jutra!
„ Tego się mogłam spodziewać- nikomu nie powiedziałam ,żeby nie zapeszać i sama zapomniałam!” Kiełbasa trącił ją głową w ramie, jakby chciał powiedzieć, że on pamiętał.
Włączyła wieże. Z głośników wydobywał się dźwięk kobzy- ścieżka dźwiękowa z „ Kronik portowych” ...Ten film też oglądali razem, ale teraz jej głowa była na placu manewrowym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziadek był świetny! Normalny wariat, faktycznie. Bardzo przypadł mi do gustu.Tak jak i opowiadanie. Oryginalny styl. A co do Kiełbasy-nie boisz się, że Ci go psy zjedzą? Taki ponętny kąsek.
Będzie chyba dalej, tak?
Ps. Wycieraczka prześliczna, co Ty od niej chcesz? Mnie się podobała-w tekście. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie mogę! uśmiałam się, że hej!;)choć nie lubie za bardzo kotów....to nadają one niepowtarzalny charakter postaci. bardzo mi się podoba, że mogłam uczestniczyć we wszystkim. akcja z chodnikiem po prostu wypas! też kiedyś wylegiwałam sie z moim Bratem na chodniku pod sklepem i piliśmy kole:).... a wracając na ziemię, to naprawde czekam na kolejne odcinki:) byleby nie ciągnęło sie jak brazylijski tasiemiec...ok? no!
teraz spokojnie z czystym sumieniem mogę Cie pozdrowić.
pozdrawiam! ;)

...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...