Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

w niespokojnych czasach

spokojni ludzie

ubierają się na szaro

nie noszą kolczyków

małe radości wieszają

dzieciom na kołysce

a te się uśmiechają

niczego nie świadome


 

w niespokojnych czasach

przy sklepowej ladzie

znużona ekspedientka

z długim stażem pracy

pilnuje porządku

i pakuje w papier

złe słowa wyprowadza

jak psa na spacer


 

w niespokojnych czasach

wieczni czarnowidze

o posępnych twarzach

w świątecznych czapkach

za salą gimnastyczną

podpalają świat

złymi intencjami

całkiem bezkarnie


 

w niespokojnych czasach

sztuką jest znaleźć

jasny promień światła

w trudnych błękitach

a nie patrzeć tam

gdzie ktoś swe myśli

topi w ciemnościach

przy byle zachmurzeniu

 

 

 


 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bardzo poetycko a zarazem ciekawie i prawdziwie przedstawione nastroje i postawy ludzi w chwilach, gdy grunt chwieje się im pod nogami. Myślę jednak, że tych jasnych promieni światła jest znacznie więcej, niż nam się wydaje. Nie sztuką jest je zobaczyć, sztuką jest poczuć ich ciepło.

Nie każdy potrafi...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Skupiłam się na wrażeniach wzrokowych, a w sumie można byłoby pójść dalej... odczuć to większy komfort.

Nic tylko szukać wszystkimi zmysłami :)

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Czytałam dziś u kogoś w necie coś o biegunach tzn na przykład jeśli ktoś wierzy w dobro, to musi doświadczyć zła, żeby wiedział, że to jest dobre, a tamto złe. I tak sobie pomyślałam, że idąc takim tropem mamy prostą drogę do całkowitego zobojętnienia, postawionego w opozycji do doświadczania wszystkiego, czego doświadczać nie chcemy... ilu ludzi, tyle teorii.

Co do trzeciej... nie mierzyłabym każdego jedną miarką.

 

A błękit zawsze się przydaje, zaraz sobie zrobię kąpiel z ziół taką, co to dodaje jasnych barw :)) Tobie również czystego "nieba" życzę :)

 

Dzięki i pozdrawiam.

 

 

Dziękuję ślicznie:) Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
    • @Jacek_Suchowicz Dziękuję pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...