Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

wieczorny spacer

 

u zbiegu ulic na chodniku stoi turystka wsparta na rowerze

i jest zajęta swoim telefonem

 

spacerujemy powoli jakieś pół kilometra tam i z powrotem

 

u zbiegu ulic na chodniku stoi turystka wsparta na rowerze

i jest zajęta swoim telefonem

 

nie wiem, ile osób przemieściło się uliczkami w tym czasie

 

u zbiegu ulic na chodniku stoi turystka wsparta na rowerze

i jest zajęta swoim telefonem

 

kroczymy wolno dla odmiany w innym kierunku

 

u zbiegu ulic na chodniku stoi turystka wsparta na rowerze

i jest zajęta swoim telefonem

 

zdajemy sobie sprawę z tego, że miasto jest monitorowane

rozmieszczonymi... wszędzie... kilkudziesięcioma kamerami 

to daje nam do myślenia

 

u zbiegu ulic turystka wsiada na rower i wyrusza do przodu

mija nas ale zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych

jakby siedziała za kierownicą auta i było to jej obowiązkiem

 

a powinna była teraz przeprowadzić swój rower przez pasy

 

nie nie korzystamy z tej przesadnej uprzejmości cyklistki

ta zagaduje innego przechodnia i odjeżdża w głąb osiedla

 

teraz wracamy zwyczajnie

bye

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Ma_rianna_ (wyświetl historię edycji)
  • M_arianne zmienił(a) tytuł na WIECZORNY SPACER
Opublikowano

chodnikiem przy ulicy schodzi jakaś kobieta

wpatrzona w swój telefon

 

jadę za nią rowerem i się zastanawiam:

zadzwonić, czy nie zadzwonić?

 

jeśli zadzwonię to się przestraszy i uskoczy w bok

nie wiadomo który...

 

jeśli nie zadzwonię to w nieuwadze

może wejść pod rozpędzone koło

 

upadniemy na betonowe płyty

lecz przynajmniej się zagrzejemy

 

a wtedy zapytam:

czy lubisz cyklistów?

Opublikowano

Dzięki za komentarze.

I tak ciągle są wśród nas takie osoby, które nie wiedzą, dlaczego, i po co się spaceruje.

 

Wśród bujnej zieleni, za miastem, wieczorami błądzą czasami - niestety - nieokrzesane myśli rodem nie z tej ziemi, a może wprost z księżyca.

A także zwierzęta.

 

Pozdrawiam.

  • M_arianne zmienił(a) tytuł na Wieczorny spacer

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...