Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Kiedy mogę odetchnąć

krótką, spokojną chwilą,

podziwiając z pomostu

rozległy, portowy widok.

 

W szklance cafe latte 

kipią nowe wrażenia;

oprócz tej widokówki

nic nie było, nic nie ma.

 

Wiatr łagodnie powiewa,

rybki pluskają w wodzie,

przekrzykują się mewy,

ludzi tłum w korowodzie.

 

Zostanie, co zawsze było,

kto tutaj był, także będzie;

gdy z oczu znika widok,

myślą okalam wszędzie.

 

Wezmę muśnięcie słońca,

wiatr przez palce przewieje,

w płucach zapas powietrza,

na długie dni wspomnienie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Marianna_Katarzyna (wyświetl historię edycji)
  • M_arianne zmienił(a) tytuł na Kartka znad jeziora
  • M_arianne zmienił(a) tytuł na Kartka znad jeziora

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Poznaję Go codziennie, Nieśpiesznie. Nie zawracam Mu głowy Swoim istnieniem.   Nie byłam w niebie, Ale dostrzegam Go Każdego dnia Między Słońcem a Ziemią. Wśród pszczół na łące, I w pąku róży, Gdy drży pod ciężarem Kropel rosy. W niewidzialnych rękach Wiatrów, co morzem kołyszą I drzewom przyszłość Wróżą. I w mej miłości Do drugiego człowieka.
    • Dobrze byłoby jeszcze popracować nad rytmem, bo średniówka jest nieregularna, a w balladzie melodia tekstu odgrywa kluczowe znaczenie.  
    • @Bcmil Słuchaj no ekstra Ci wyszło. Aż się naprawdę dziwię, że pierwszy komentuję :)) Ale wiedz, że naprawdę bomba !!
    • @Izafreya Przypomniała mi się "Świtezianka". :)
    • Odsunęła jeszcze kilka kartonów i przeciskając między nimi swoje różowe, pluszowe kapcie, dostała się do kąta, w którym stała maszyna do szycia. Przetarła dłonią milimetrową warstwę kurzu i przeczytała cichutko: - Singer... - zamyśliła się.  - Maszyna mojej kochanej babci. To przy niej spędziła pół swojego życia szyjąc ubrania dla całej rodziny i dla mnie sukienki! - uśmiechnęła się gładząc delikatnie napis wyryty w drewnie.      I nagle myśl o niej przywołała pewien obraz.   Zobaczyła ją przy parapecie kuchennego okna, na którym stała gliniana doniczka, z taką samą rośliną jaka walczyła o życie w altanie.    Babcinka urywała z niej liście, gniotła w ręce, a potem zanosiła dziadkowi, kiedy bolało go ucho. Wszędzie czuć było wtedy specyficzny zapach, który nieodłącznie kojarzył się Anielce z dzieciństwem.   - Przecież to geranium! - krzyknęła z zachwytem dziewczyna. - Że też od razu nie skojarzyłam!  Nie czekając ani chwili wybiegła z altany do łazienki, która znajdowała się na drugim końcu korytarza. Pośpiesznie wyjęła z szuflady nożyczki z czerwonymi uchwytami.       Minutę później stała już w kuchni z małą, pragnącą żyć, odnòżką geranium babci Zosi. Z wiszącej nad zlewem szafki wyjęła małą szklaneczkę. Zapełniła ją do połowy wodą i włożyła malutką roślinkę. Postawiła na stole. - Teraz tylko poczekać tydzień, aż wypuści korzonki - uśmiechnęła się do siebie, wąchając jednocześnie dłonie, które tak intensywnie pachniały babcią.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...