Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 37


Rekomendowane odpowiedzi

   Gdy legioniści wyszli na pokład, żony Jezusa już tam były. Ich mąż również. Z tym, że on przeteleportował się tam swoim duchowym sposobem. Że też on musi tak popisywać się możliwościami, pomyślał nagle rozzłoszczony dziesiętnik. Jakby nie mógł chodzić jak inni. Dostosować się do reszty. Do ludzi, których podobno creavit, stworzył. Ech! - zgrzytnął w myślach. - Dać takiemu moc, to zaraz... 

   - Zobaczymy - kolejna myśl w głowie dowódcy zabrzmiała, a jakże, Jezusogłosem - jak ty sam będziesz postępował, gdy przejdziesz wszystkie swoje wcielenia. Gdy przebędziesz całą drogę rozwoju i w sposób naturalny staniesz się Bogiem. Tak, jak kolej rzeczy przewidziała. 

   Żołnierz zamarł, słysząc Wszechwieczny Głos w swoim umyśle. Nie wiedział, jak ma się zachować zyskawszy nagle pełną świadomość, że Jezus widzi jego zmieszanie i minę. Bo oto niespodziewanie ten ostatni stanął z nim twarzą w twarz. 

   - Nie muszę popisywać się Mocą - rzekł tak samo brzmiącym głosem. - Ale mogę, bo jak powtórzyłem już kilka razy, mogę wszystko. Niezależnie od tego, czy w to wierzysz, czy nie. I czy to ci się podoba. Lub nie. Chociaż w moim wypadku zdanie to jest logicznie błędne, bowiem Moc i ja stanowimy jedno. Ale masz minę - Jezus przymrużył lewe oko, rozładowując nieco napiętą sytuację. - Gdybyś ją widział... - zaśmiał się swobodnie. 

   - Hej, dziewczyny - powiedział zwracając się w stronę żon, podchodząc do nich i bilokując się w pół kroku. Stały rządkiem przy relingu, oglądając gigantyczną ośmiornicę, unoszącą się w całej okazałości na powierzchni wody. Czułym gestem objął Ewę i Małgorzatę, takim samym i w dokładnie tej samej chwili Mariko i Arwenę. Wszystkie odwzajemniły gest równie miłośnie, nadstawiając z uśmiechem policzki do ucałowania.

   - Hej Jezusie - powiedziała Ewa. Trochę onieśmielona, jako że wyszła za niego zaledwie tydzień temu i wciąż przyzwyczajała się do małżeńskiej swobody wobec męża-Boga.

   - Hej Jezu - odrzekła Arwena.

   - Hej Jezus-san - samurajskim zwyczajem skłoniła się Mariko.

   - Hej Mistrzu - po swojemu odpowiedziała Małgorzata. Początkowo i ona, naturalnie jak to w małżeństwie, zwracała się doń po imieniu. Jednak nabrała innego zwyczaju po wspólnej wizycie w sąsiednim wymiarze, podczas której mąż przedstawił jej pisarza Michaiła Bułhakowa. I kiedy jednym tchem przeczytała, a właściwie pochłonęła jego powieść. Chociaż bywały chwile, i to wcale częste, gdy zapominała o zwyczaju. Czytelniku, myśl przy czytaniu i pamiętaj o wyobraźni. Nie oczekuj od pisarza, że wszystko podstawi ci przed oczy. A będziesz wiedział, kiedy tak się działo.*

   - Jak tam ośmiornica? - Wszechmąż zmaterializował się przy Mayi, obejmując ją identycznym gestem. - Wciąż jeszcze się buntuje, prawda?

   - Dobrze się domyślasz - odparła Maya, odwzajemniwszy objęcie. Wiedząc, że Jezus nie zagląda do jej  umysłu, połączonego telepatycznie z umysłem zwierzęcia. - Jest bardzo silna i uparta, a powierzchnia oceanu nie jest przecież przestrzenią, w której lubi przebywać. Ciepło ją drażni, woli chłód głębin.

  - Wkrótce jednak przestanie się buntować, gdy zgodnie z naturą łowcy znajdzie stosownie duży obiekt do ataku - ciągnęła księżniczka. - Obiekt, którego pokonanie będzie dla niej wyzwaniem, co przecież lubi, jako że współgra to z jej drapieżnymi emocjami.

   - Słowem, znów jesteśmy we właściwym miejscu w odpowiednim czasie - powiedział Jezus. Jednocześnie do Mayi i do legionistów, stojących na prawo od niej w pewnym oddaleniu, upostaciowując się dodatkowo tuż koło nich. - Bo oto nasi prześladowcy nadpływają. Czas dla was - spojrzał na antypasjonata głębin i wielkich wodnych istot - na pokaz wielkości i siły stworzenia, które właśnie wyrusza na łów - wskazał zanurzającą się ośmiornicę - a dla nich na lekcję. Szacunku dla zwierząt, pokory i uznania własnej małości przez strach o własne zdrowie i życie. Dla niektórych to jedyna droga zrozumienia prawdy o nich samych - spojrzał znacząco na dziesiętnika. - Albo ból.

   Przeniósł spojrzenie na zbliżający się coraz bardziej okręt i powtórzył:

   - Strach i ból. 

   Cdn.

 

* Pomysł bezpośredniego zwracania się do czytelnika zaczerpnąłem od Michaiła Bułhakowa z "Mistrza i Małgorzaty". 

 

   Voorhout, 29.05.2022

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...