ściany skóra martwej ryby
drżą gdy przechodzę
zegar wydłubuje ciszę -
przekonuje lustro do samobójstwa
a w odbiciu ja – powidok
krzyk niezliczonych ust
spojrzenie miliarda oczodołów
co przepadło nie znika
co przed wami już tu jest
światło zaś wchodzi w ziemię
zerwane modlitwy i cienie drzew
usłużnie kładą się pokotem
czekają na oddech czerni
niech czekają, noc wie -
stoję w sieni jakiegoś domu
sen bez zaproszenia
niewypowiedziane słowo
przekraczam próg
trzask sztylet pęknięć
bierze co swoje
lustro opadają liście
czas zwolnić noc z obowiązku czekania
Jak tam jest po twojej stronie domu?
tam gdzie listy żadne nie dochodzą
miedzy nami ściany coraz grubsze
po dwóch stronach dwoje nas odgrodzą
Jak tam jest po twojej stronie domu ?
Czy za oknem jest ta sama pora?
Ile razy tam do mnie nie dzwonisz?
Ile minut tam mija od wczoraj?
Jak tam jest po twojej stronie domu?
Tam gdzie okna zasłonięte szczelnie
w swojej ciszy leżysz zawieszony
tak daleko i tak beznadziejnie
Jak tam jest po twojej stronie domu ?
Jak tam jest? Czy też tak długo trwa minuta?
Czy ta sama nas dzieli odległość
Stąd do tamtąd i stamtąd do tutaj?
Stąd do tamtąd i stamtąd do tutaj?
@Domysły Monika
Tak, proszę pani: jestem Ciałem i Umysłem i Duszą - CUD-em (trzy pierwsze litery) i świadomie stosuję filozofię minimalizmu, zaraz powiem na czym polega kompromis: lubię podróżować i jeśli jakaś dziewczyna ma samochód, to: jedziemy do Poznania na jeden dzień autostradą A2 - Autostradą Wolności i zwiedzamy Stare Miasto, jemy obiad w restauracji i wracamy - za benzynę ja płacę, to jest właśnie sprawiedliwy kompromis - obie strony będą zadowolone i obie strony będą miały interes, jasne: nie lubię zgniłych kompromisów i przeciągania linii...
Łukasz Jasiński