El Pais*
przypomina, że jeszcze w lutym tego roku Donald Trump razem z Benjaminem Netanjahu snuli plany przekształcenia Strefę Gazy w Rivierę Bliskiego Wschodu - co wywoływało ogromny szok wśród społeczności międzynarodowej - wstrząśniętej tego typu deklaracjami budowy ośrodka, jako to określił Donald Trump - "dla ludności świata" - podczas - gdy Palestyńczyków wypędzanych ze Strefy Gazy miałyby przygarnąć inne kraje, a bogate - za to zapłacić.
W efekcie, zdaniem autorów artykułu, wizja budowy riviery na kościach pomordowanych Palestyńczyków pozostała pieśnią przeszłości, a Donald Trump odbył sobie podróż po regionie, zawierając nawet bilionowe umowy - przy okazji ignorując zupełnie - Izrael.
Podczas swojej podróży republikański prezydent zmienił swoją politykę wobec Bliskiego Wschodu, witając Syrię z powrotem we wspólnocie międzynarodowej i potwierdzając, że umowa nuklearna z Iranem jest na dobrej drodze - wszystko to ku niezadowoleniu Izraela.
Dotychczas często mawiano, że w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Izraelem - ogon machał psem - przed kolejnymi przywódcami Izraela trzeba było - przy okazji jego wizyty - pochylać głowy, a gdy przemawiał w Izbie Reprezentantów należało - klaskać, mając obrzękłe dłonie - najlepiej na stojąco.
Dziennikarze El Pais pokazują natomiast, że Donald Trump zaczyna prezentować całkiem odmienną politykę.
W ostatnich tygodniach Donald Trump podejmował śmiałe kroki na Bliskim Wschodzie bez konsultacji ze swoim kluczowym partnerem geopolitycznym - spychając Izrael na dalszy plan, a najnowszym było jego środowe spotkanie z nowym przywódcą Syrii - Ahmedem al-Sharą - w Rijadzie, podczas podróży do Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - jego pierwszej w tej kadencji - po ogłoszeniu dzień wcześniej, że sankcje Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej wobec Syrii zostaną zniesione - Waszyngton utrzymał te sankcje nawet po obaleniu reżimu Baszara al-Assada w grudniu.
I co ciekawe - wszystko to - pomimo propozycji Izraela, aby te sankcje utrzymać.
Autorzy przypominają rozmowy z Iranem, pomimo niezadowolenia Izraela, a także jawnych nacisków z ich strony - co miało miejsce przed rozmowami amerykańsko-irańskimi w Rzymie, poniżające, że o tego typu sytuacjach władze Izraela - miały wiedzieć z prasy.
Drugą było porozumienie z rebeliantami Huti w Jemenie: na mocy - którego bojownicy zaprzestali ataków na statki handlowe - na Morzu Czerwonym - w zamian za zaprzestanie nalotów na nie przez Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
A porozumienie nie dotyczyło: nie wystrzeliwania rakiet w kierunku Izraela, dlatego można powtórzyć pytanie - czy tego typu rakieta wystrzelona w kierunku Izraela z Jemeneu nie była wiadomością od Donalda Trumpa podróżującego niedaleko po regionie Zatoki Perskiej? Wiadomością bardzo wymowną:
I nie ze mną te numery, Bibi!!!
Podczas: gdy prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z nieskrywaną dumą ogłosił pakt w Rijadzie - we wtorek w Jerozolimie i Tel Awiwie zawyły syreny ostrzegające przed nadlatującą rakietą Huti.
W końcu Amerykanie zaczęli potajemnie negocjować z Hamasem uwolnienie ostatniego - żyjącego zakładnika z Ameryki i znowu z pominięciem Izraela.
Artykuł sugeruje, że sprawa Riviery Bliskiego Wschodu jest naturalnie na stole, tylko:
Donald Trump chce zakończyć wojnę tak szybko - jak to możliwe - wojnę, którą opisał jako brutalną - podczas - gdy Benjamin Netanjahu powiedział, że zakończy wojnę tylko i wyłącznie całkowitym zwycięstwem nad Hamasem.**
Widocznie Donald Trump pokazuje, że jego biznesy lubią ciszę, dlatego tak entuzjastycznie był witany w Arabii Saudyjskiej, Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, pokazując: dla biznesów najlepszy jest spokój - bez zawracania sobie głowy problemami związanymi z godzeniem różnych stron, a w kwestii Izraela nie pomogły naciski Marco Rubio i ani Stevea Witkoffa - premier Izraela nie uległ.
Wręcz przeciwnie: piątego maja Benjamin Netanjahu ogłosił swój zamiar podboju i okupacji terytorium palestyńskiego.
W artykule przytaczane są słowa Rouzbeha Parsiego z Programu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w Szwedzkim Instytucie Spraw Międzynarodowych - stwierdził:
Donald Trump prawdopodobnie słucha krajów Zatoki Perskiej, które mówią mu, aby kontynuował negocjacje z Iranem i powstrzymał Izraelczyków w Strefie Gazy - w obu kwestiach Benjamin Netanjahu jest po przeciwnej stronie.
Jeszcze bardziej logicznym następstwem wskazania Izraelowi, że nie jest on już priorytetem dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej - jest fakt postawienia na bliskowschodnie umiejętności dyplomatyczne - wskazany jest tutaj Katar, który pomagał w negocjacjach z Hamasem i Arabia Saudyjska w kwestii ukraińskiej, jednak:
Widzi ich jako inwestorów, nabywców amerykańskich produktów obronnych i technologicznych - w Rijadzie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej podpisały umowy warte sześćset miliardów dolarów i eksporterów energii - nie mniej ważne jest to, że są kluczowymi graczami w jego wysiłkach na rzecz kontrolowania globalnych cen gazu i ropy.
A więc interesy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej są tutaj na pierwszym miejsce wedle zasady - America First - artykuł jednocześnie sugeruje, przywołując zdania urzędników obydwu krajów, że stosunki między obydwoma krajami miały sięgnąć dna, mimo, to we wnioskach możemy przeczytać między wierszami: nie można do końca przesądzać takiej tezy, gdyż Donald Trump także w Abu Zabi powiedział:
Chcę posiadać Strefę Gazy i przekształcić ją Strefę Wolności!
I najwidoczniej - "ludzie świata" - czekają, a przy tym i być może - po pozornym besztaniu izraelskiego premiera - wykonuje on po cichu tak zwaną dobrą robotę na przyszłość - czyszcząc Strefę Gazy pod przyszłe inwestycje - wtedy i pewnie spokój dla biznesu nastanie.
Opracował: Bartłomiej Doborzyński
*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian
**Hamas został stworzony przez Massad za zgodą Centralnej Agencji Wywiadowczej - CIA
Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Hrabia Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór