Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gwiazdkowa piosenka


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

GWIAZDKOWA PIOSENKA

 

Pędzi Rudolf, pędzi,

nos go chyba swędzi,

pianę z pyska toczy,

wybałusza oczy,

za nim trzeszczą sanie,

na nich staruch wielki,

rozbrat wziął ze światem,

ciągnąc coś z butelki;

hoł, hoł, hoł, hoł,

ale nie herbatę,

popędza go batem.

 

Świat postawiony do góry nogami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

Jedzie do was Mikołaj z rózgami!

Swoimi zabłoconymi buciorami

rozdepcze wam kuferek z zabawkami,

zabierze waszą świnkę z pieniążkami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

 

Pędzi do was, pędzi,

(chociaż Rudolf rzęzi);

czerwony na twarzy,

z nabrzmiałymi żyłami,

z oszalałymi oczami,

o czymś wrednym marzy.

Nikt go nie powstrzyma,

nikt się nie odważy,

ani tęga zima,

ani wasza mama,

ani wasz tata,

nikt was nie ochroni!

Olbrzymi on i silny,

kamień kruszy w dłoni,

i bardzo rozsierdzony,

w dodatku jest zaczarowany,

przenika przez ściany.

 

Świat postawiony do góry nogami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

Jedzie do was Mikołaj z rózgami!

Swoimi zabłoconymi buciorami

rozdepcze wam kuferek z zabawkami,

zabierze waszą świnkę z pieniążkami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

 

Pewnie myślisz kolego,

że to dlatego;

bo plułeś do zupy

i kułeś szpilkami,

koleżanek pupy?!

A ty mała księżniczko,

boisz się; bo pokazałaś,

co masz pod spódniczką?!

Nie moje dziatki,

to tylko przez tych

kretyńskich listów,

całą wielką kupę,

ten staruch musi

obić wasze pyski

i skopać każdemu dupę!

 

Świat postawiony do góry nogami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

Jedzie do was Mikołaj z rózgami!

Swoimi zabłoconymi buciorami

rozdepcze wam kuferek z zabawkami,

zabierze waszą świnkę z pieniążkami!

Uciekajcie dzieci, uciekajcie!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...