Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wygasiłem światła

trzeba - pomyślałem
zrobić to od nowa

zwiedzając po ciemku
potykając się o luki w orientacji
renegocjowałem imiona
ważyłem raz wtóry

oto jest dywan
to krzesło i biurko?
użytecznie banalne
to głośnik flakon wanna
to kran
jest?

unifikująca czerń
gubiła utarte symbole
wplatała figle palcom
krótko wzrocznym

a oto jest pies
ktoś po ważny
jedyny ciepły aktywny
na tle poprzedników
niemalże człowiek

*

nawróciłem światło

Wiersz został przeniesiony do „Poezja – Forum dla początkujących poetów
MODERATOR

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pan się nie zasłania mamą i tatą teraz... Pan weźmie słownik i przeanalizuje pisownie wyrazu 'rozumieć'

pozdrawiam


Uwielbiam jak poeta zaczyna się czepiać słówek. To mi dopiero sprawia prawdziwą przyjemność. Podoba mi się że w złości tak nisko się stacza, piękna sprawa.

Pozdrawiam
Opublikowano

Panie szanowny - o Panu świadczy pierwszy post pod tym wierszem - beznadziejny, banalny frazes - nie podoba się? bardzo proszę, od tego jest ten serwis aby ludzie krytykowali cudze teksty - ale Pan nie uskutecznia krytyki, nie podaje argumentów, nie pomaga twórcy się doskonalić, nie zachowuje się pan jak człowiek na poziomie... ja nazwałem to leczeniem kompleksów, wolno mi

z mojej strony to koniec dyskusji


ps - a podstawy gramatyki i ortografii przydają się nawet poetom, proszę mi wierzyć

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeśli ktoś pisze że mu się podoba wiersz, to Pan jakoś nie wnika czemu - jak ktoś napisze że to kicz to Pan to nazywa frazesem.

To i inne wypowiedzi, w tym obrazanie mojej osoby świadczą tylko o Panu.



Wiersz jest gniotem strasznym, nie przemyślanym, z prostacką budową zdań.

"a oto jest pies" ?? Hehehe to mniej położyło na łopatki.

"potykając się o luki w orientacji" Można się potknąć o lukę ? Chyba wpaść co najwyżej, ale to mocno naciągane. Brzmi głupio.

"wplatała figle palcom
krótko wzrocznym" Wiem co akuat tu miał Pan na myśli ale "krótkowzroczne palce" nie są ładne, bardziej mi to się kojarzy z nieudolnością ujęcia myśli w słowa.

albo to


a oto jest pies
ktoś po ważny
jedyny ciepły aktywny
na tle poprzedników
niemalże człowiek

po ważny ? Po co to rozbicie słowa ? Przecież nie to nie ma sensu nawet.

Cała strofa i cały wiersz jest śmiesznie nieudolny.


"nawróciłem światło" ?? Pan to światło włączyl po prostu czy jednak może nawrócił ? Przekombinowane.


O czym to jest wogóle ? O kimś, kto wyłączył światło i zwiedza dom ?! Czy to ma jakieś drugie dno może, bo mi się coś nie wydaje. Wiersz stylowo podobny do " Poszła Ola do przedszkola".


Nie mogę już więcej hehehe dosyć bo znowu fikne z fotela,


Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...